Ledwie kilka tygodni temu radna Domosławska apelowała o to, by Jama Morusa została uznana za pomnik przyrody. Ze względów formalnych nie jest to możliwe.
- [...] nie jest ona wytworem naturalnym, a zjawiskiem antropogenicznym stosunkowo młodym. W związku z tym bezzasadnym jest ustanawianie przedmiotowej ,,jaskini/jamy" formą ochrony przyrody
- odpowiedział na poprzednią interpelację Piotr Dyśkiewicz, zastępca prezydenta ds. komunalnych.
Miasto ustanowiło jednak nowe tabliczki informujące o niebezpieczeństwie i zakazie wspinaczki na skarpę. W przeszłości dość regularnie zdarzało się, iż fantazja ponosiła śmiałków, którzy potem mieli problem z zejściem ze skarpy i musiały interweniować służby.
Radna alarmuje: dewastacja postępuje
Daria Domosławska wskazuje, iż tabliczki... nijak nie pomagają. Kolejne osoby po prostu łamią zakaz i wspinają się do jamy.
-W normalnych okolicznościach powinny wystarczyć takie oznaczenia. Okazało się jednak, iż zakaz pobudził do działania wiele osób i stanowi zachętę do eksplorowania jaskini a tym samym do dalszej jej dewastacji, wbijania liny do wspinania się. W ostatnim czasie zostały wykopane schodki, które ułatwiają wchodzenie do jaskini.Być może była to dobra „miejscówka” podczas festiwalu. Niszczenie roślin wzmacniających skarpę odbywa się nadal, prawdopodobnie to samo dzieje się z owadami i ptakami bytującymi w jaskini
- pisze radna.
Radna Koalicji Obywatelskiej domaga się skutecznych rozwiązań, bo inaczej "z jamy pozostaną tylko archiwalne zdjęcia". Do swojej interpelacji załączyła zdjęcia. Wskazuje, iż na jednej z fotografii widać jak dziecko wspina się na skarpę, a także usypane schody.
Czekamy na odpowiedź ratusza. Pytanie jak można skutecznie odstraszyć od wspinania się do jamy. Ogrodzenie nie wydaje się zbyt estetycznym rozwiązaniem.