– Tuż pod naszą bramą japońską na kładce Zwierzynieckiej ktoś postanowił w Sylwestra odpalić fajerwerki, dosłownie tuż za naszym ogrodzeniem. My apelujemy co roku: „nie strzelaj”. Mamy taką akcję, która w tym roku, jeszcze głosami radiowców, do szerszej publiczności dotarła z apelem, żeby właśnie powstrzymać się od strzelania fajerwerkami, które powodują zwierzętom ból, które wiążą się z tym, iż to jest dla nich nie tylko dyskomfort, ale tak naprawdę zagrożenie życia. Zwierzę, które słyszy takie wystrzały, taki huk petard, ono się boi i utożsamia z zagrożeniem, na które nie jest w stanie się przygotować, więc zrywa się na przykład do biegu, tak jak nasze kopytne, może się rozbić o ogrodzenie, czy też w niektórych sytuacjach ptakom może stanąć serce – powiedziała Weronika Łysek, rzeczniczka prasowa Zoo Wrocław.
– Tak, faktycznie zobaczyliśmy, zauważyliśmy taką sytuację na naszych kamerach, iż część osób przyszła specjalnie przed kładkę przy bramie japońskiej, czyli zaraz przy wybiegach niektórych zwierząt kopytnych i strzelała fajerwerkami, co zakłóciło, zaburzyło właśnie dobrostan naszych zwierząt – dodała Karolina Mól-Woźniak, specjalista ds. ochrony gatunkowej i dobrostanu zwierząt.
– Zastanawia nas, co ktoś ma w głowie, iż akurat podszedł przed bramę zoo i strzelał fajerwerkami. Zastanawia nas, czy to było działanie z premedytacją, bo ta bliskość ogrodu zoologicznego wydaje się nieprzypadkowa. Ktoś wybrał sobie akurat tę stronę kładki i było to taką szybką akcją. Ktoś podbiegł, odpalił całą taką baterię fajerwerków i huk na pewno przestraszył nasze zwierzęta, które były tutaj w pobliżu, ale też naprawdę w całym zoo – tłumaczyła Weronika Łysek.
– o ile chodzi właśnie o zwierzęta kopytne, zwłaszcza kopytne, są to zwierzęta płochliwe i takie doświadczenie, czyli właśnie wybuch, błyski na niebie, to są traumatyczne przeżycia dla zwierzęcia. Dla nas to jest kilka minut zabawy, dla nich to jest już naprawdę taki okres, który może choćby spowodować śmierć takiego zwierzaka. Poprzez przepłoszenie mogą mu połamać się kończyny, bądź też stać inna krzywda. Może na przykład wbić się porożem w ogrodzenie, dlatego bardzo ważne jest, żeby takich rzeczy nie robić tak blisko ogrodu zoologicznego albo choćby w ogóle. Mogło to się skończyć tragedią, ale całe szczęście nic takiego się nie wydarzyło, jednak były już takie przypadki kilka lat temu, kiedy samica oryksa, spłoszona właśnie strzelającymi fajerwerkami, połamała sobie kończynę – mówiła Karolina Mól-Woźniak.