Mój syn błagał mnie, żebym przeprowadziła się do domku letniskowego, ale odmówiłam.
W przytulnym miasteczku na południu Polski, gdzie stare ceglane kamienice sąsiadują z zielonymi alejkami, moje życie wywróciło się do góry nogami z powodu prośby syna, która złamała mi serce. Ja, Halina, zawsze starałam się dać mojemu młodszemu synowi, Jakubowi, wszystko, co najlepsze, ale jego ostatnia propozycja postawiła mnie przed wyborem, który podzielił naszą rodzinę.
Byłam przeciwko temu, żeby Kuba żenił tak wcześnie. Nie dlatego, iż nie podobała mi się jego wybranka, Ola – po prostu w wieku 27 lat dopiero zaczynał budować karierę. Dopiero co znalazł dobrą pracę, a już z zapałem przekonywał, iż jest gotów utrzymać rodzinę. Kuba nigdy nie umiał czekać – jego impulsywny charakter zawsze brał górę. Pół roku temu ożenił się z Olą i wynajęli mieszkanie w centrum miasta. Ale niedługo młodzi małżonkowie zderzyli się z trudną rzeczywistością: czynsz pochłaniał ponad połowę ich dochodu.
Kuba i Ola postanowili zbierać na własne mieszkanie. Marzyli, żeby uzbierać na wkład własny do kredytu – cel szlachetny, ale trudny. Pewnego dnia syn przyszedł do mnie z rozmową, od której krew ścięła mi się w żyłach.
– Mamo, my z Olą wymyśliliśmy, jak szybciej odłożyć na mieszkanie – zaczął, patrząc mi prosto w oczy. – Przeprowadź się, proszę, do naszego domku letniskowego. A my z Olą na ten czas zamieszkamy w twoim mieszkaniu. W ten sposób zaoszczędzimy na czynszu i szybciej zbierzemy na wkład.
Zamarłam, nie wierząc własnym uszom. Domek letniskowy, o którym mówił, był maleńkim budynkiem na obrzeżach osiedla, z minimalnymi udogodnieniami. Kuba mówił dalej, jakby nie zauważając mojego szoku:
– Tam jest kanalizacja, woda, wszystko, co potrzebne. Mamo, pomyśl! Jak tylko uzbieramy na wkład, wrócisz do swojego mieszkania. To tylko tymczasowe!
Jego słowa zabrzmiały jak zdrada. Patrzyłam na syna, którego wychowywałam sama, odmawiając sobie wszystkiego, żeby on miał wszystko, co najlepsze, i nie mogłam uwierzyć, iż prosi mnie, żebym poświęciła swój komfort dla jego marzeń. Nie musiałam długo myśleć, by podjąć decyzję, ale dałam sobie noc, żeby ochłonąć.
Znałam mojego syna. Gdyby on i Ola wprowadzili się do mojego mieszkania, ich zapał do oszczędzania by zniknął. Po co się starać, skoro można żyć w gotowym lokum? Kuba to człowiek, który gwałtownie przyzwyczaja się do wygód. Wystarczy, iż wyjdzie ze strefy dyskomfortu, i przestanie rozwiązywać swoje problemy. Po prostu zostałby w moim mieszkaniu, a ja tkwiłabym w zimnym domku letniskowym, z dala od miasta.
Poza tym, nie byłam gotowa zrezygnować z własnego życia. przez cały czas pracuję, a dojazd z osiedla do miasta zajmuje godziny. Domek letniskowy to nie miejsce do życia, tylko do wypoczynku. Tam nie ma dobrego ogrzewania, a zimą trudno tam choćby dotrzeć. Dlaczego miałabym poświęcać swój komfort, żeby syn przestał walczyć o swój cele? To nie byłaby pomoc, tylko niedźwiedzia przysługa.
Następnego dnia poprosiłam Kubę i Olę, żeby postawić kropkę w tej sprawie. Mój głos drżał, ale byłam nieugięta.
– Nie przeprowadzę się do domku letniskowego – powiedziałam. – To nie podlega dyskusji. Ale mogę wam pomóc finansowo, żebyście mogli wynajmować mieszkanie i dalej oszczędzać.
Kuba zbladł. Jego oczy, zawsze tak ciepłe, teraz błyszczały urazą. Ola milczała, spuszczając wzrok.
– Myślisz tylko o sobie – rzucił syn. – My prosimy nie na zawsze, a ty choćby nie chcesz pomóc!
– Pomóc? – powtórzyłam, czując, jak łzy podchodzą mi do gardła. – Całe życie ci pomagałam, Kuba. A teraz chcesz, żebym porzuciła swoje życie dla twoich marzeń? To nieuczciwe.
Wyszli, nie mówiąc ani słowa. Od tamtej pory nasze relacje stały się zimne jak grudniowy wiatr. Kuba i Ola przestali dzwonić, a gdy ja próbowałam się odezwać, odpowiadali oschle, jakbym była im obca. Moje serce pękało z bólu – straciłam więź z jedynym synem, którego tak kochałam. Ale wiedziałam, iż postąpiłam słusznie.
Nie mogłam pozwolić, żeby syn zatrzymał się w połowie drogi do swojego marzenia, przyzwyczajając się do łatwego życia w moim mieszkaniu. I nie byłam gotowa poświęcić siebie, żeby on uniknął trudności. Moje życie też ma wartość, i zasługuję na prawo do życia w swoim domu, wśród znajomego komfortu. Kuba się obraził, ale wierzę, iż kiedyś zrozumie – mój sprzeciw nie był egoizmem, tylko próbą nauczenia go samodzielności. A ja żyję z bólem w sercu, mając nadzieję, iż czas uleczy naszą rodzinę …