Dawno nie oglądałam tak ponurego, ociekającego krwią, epatującego przemocą serialu, który byłby TAK dobry. Jestem zachwycona. Połowa XIX wieku, Dziki Zachód, Ameryka. Mormoni kontra rząd federalny. Szoszoni. Okrutne typy spod najciemniejszych gwiazd. Także koiety i dzieci. Plejada wkurwionych, bezwzględnych, zdeterminowanych. Walczą o swoje, czymkolwiek to jest. Każdy oberwie. Większość nie wyjdzie z tego cało. Do ostatniej sceny trzyma w napięciu i pozbywa (?) nadziei.
Świt Ameryki. Strach pomyśleć, jak będzie wyglądał zmierzch.
Zdjęcia ze spaceru po śniegach Pustyni Błędowskiej/styczeń 2025 (tak, są drzewa, dużo drzew):
Dzięcioł w drzewo stuka:
Dziwokształtne drzewa:
Białą Przemsza, gdzieś na środku Pustyni Błędowskiej:
fot. Sivka
Serce dla wszystkich komentujących: