Strzelanie do jeleni

wildmen.pl 2 godzin temu

Zarządzanie jeleniami to wielkie wyzwanie. Tracimy czas na dyskusje o zasadach selekcji zapominając, iż najważniejsze jest zarządzanie.

Za każdym razem kiedy myśliwi wrzucają do sieci zdjęcia z upolowanym bykiem wybuchają internetowe dyskusje, czy był „selekcyjny” i miał adekwatny wiek. Nikogo nie interesuje, gdzie był strzelony, jaka jest w tym obwodzie liczebność jeleni oraz plan odstrzału…

Reklama

W jednym z ostatnich artykułów wykazałem, iż w ciągu 50 lat populacja jeleni wzrosła dziesięciokrotnie. Ale nasi przeciwnicy dalej lansują tezę, iż strzelamy za dużo i za moment nie będzie już rykowiska w naszych lasach. Niestety podobne bzdury piszą również myśliwi…

Kolonializm gospodarczy

Dzisiaj jelenie występują na terenie całego kraju. Nie zgłębiając przyczyny tego wzrostu zastanówmy się jak chcemy kształtować populację i jaki przyświeca nam cel.

Reklama

Przeciwnicy zabijania i jedzenia mięsa, jak zwykle mają swoje pomysły, które niestety nie mają nic wspólnego z ochroną przyrody, ponieważ przyświeca im jedynie chęć wprowadzenia kolejnych zakazów – między innymi polowania w czasie rykowiska.

Nie mają merytorycznych argumentów, ale czytając nasze komentarze wiedzą, iż część odstrzałów sprzedajemy, aby zdobyć środki na pokrycie szkód łowieckich. Czy zatem naszym celem jest pilnowanie pól uprawnych, strzelanie szpicaków, aby na koniec sprzedać łowne byki komercyjnym myśliwym?

Reklama

Nowa rzeczywistość

Lasy Państwowe zawsze starały się dokręcać śrubę i zmuszać myśliwych do redukowania jeleni. Dzisiaj jednak polityka zarządzania lasami przechodzi rewolucję. Opinia publiczna już nie akceptuje wycinania starych drzewostanów, a organizacje pozarządowe wymusiły wprowadzenie społecznego nadzoru nad Planami Urządzania Lasu (PUL).

Z jednej strony należy się spodziewać zakończenia sadzenia monokultur, a z drugiej wyrywania ciężkim sprzętem korzeni i orania lasu. Coraz częściej mówi się o odnowieniach naturalnych, więc można przypuszczać, iż w tej nowej strategii ochrony zwierzyna – w tym jelenie i sarny – nie będą już traktowane przez leśników jako szkodniki.

Reklama

Myślę, iż już niedługo Lasy Państwowe odejdą od wyznaczania „liczebności optymalnej” na poziomie od 2 do 6 jeleni na 1000 hektarów, jak również opowiadania, iż przy zagęszczeniu powyżej 10-15 jeleni na 1000 hektarów, populacja jest przegęszczona i zagraża naszym lasom.

W tej całkowicie nowej rzeczywistości, gdzie populacja będzie dalej przyrastać, więc będziemy musieli wypracować nową strategię zarządzania jeleniem. Tak jak w przypadku sarny jestem za przekazaniem ustalania zasad selekcji osobniczej do kół łowieckich oraz przeniesienia tam również oceny trofeów. Myśliwi w kołach łowieckich wiedzą najlepiej, jakie cele chcą osiągnąć – działając oczywiście na podstawie zasad selekcji populacyjnej, które przez cały czas powinna ustalać Naczelna Rada Łowiecka.

Tradycja i selekcja

Austriacka i niemiecka gospodarka łowiecka, z której dużo czerpiemy oparta jest na konkretnych przepisach i sumiennym ich wykonywaniu. Każdy obwód łowiecki ma plan odstrzału, który precyzyjnie określa liczbę i rodzaj zwierzyny jaki ma zostać odstrzelony. W przypadku jeleni myśliwi mają obowiązek upolować od 45 do choćby 60 procent z zaplanowanego odstrzału łań i cielaków. Pozostała część to byki, ale większość to szpicaki. Starych osobników mogą strzelić kilka – jeżeli je spotkają.

Ten model stosują również Węgrzy – uznawane za światową potęgę w myślistwie trofealnym – gdzie nadrzędnym celem jest hodowla medalowych osobników. Ich system opiera się na intensywnej „selekcji” młodych byków (1-4 lata), czyli 60 -70 procent z rocznego planu odstrzału stanowią szpicaki. Byków w sile wieku (5-9 lat) strzela się najmniej, bo około 10 procent, ponieważ celem Węgrów jest strzelnie starych byków (powyżej 10 lat), które stanowią około 20-30 procent wszystkich odstrzelonych samców.

Węgrzy od wielu dziesięcioleci „produkują” najmocniejsze trofea, co przyciąga zamożnych myśliwych i generuje przychody, które pozwalają finansować koszty takiej gospodarki. Czy poprzez podnoszenie liczebności i zwiększanie planów odstrzału chcemy przejąć „łowiecki interes”?

Komercyjne łowy

Niemieckie i austriackie łowiectwo nie można porównać do węgierskiego, bo myśliwi polują w małych obwodach, ale jeżeli powierzchnia majątku jest większa, a właścicielowi zależy na trofeach, to również tam mają wyniki, którymi się chwalą. Tak jest między innymi u Franza Albrechta Oettingen-Spielberga, który prowadzi własny kanał na YouTube , gdzie udostępnia filmy o zarządzaniu i polowaniu.

Z jego opowieści o gospodarowaniu jeleniem doskonale widać, jak trudno pogodzić zdobywanie trofeów i jednocześnie prowadzić hodowlę lasu oraz gospodarstwo rolne. Zaprezentowany przykład pokazuje, iż jest to możliwe, ale wymaga wielkich nakładów!

Moim zdaniem większość naszych myśliwych nie chce mikro obwodów wydzierżawianych w formie przetargów, z których będziemy podziwiać „rodzynki” gdzie tylko majętni rycerze św. Huberta strzelają medalowe byki i rogacze.

Amerykańskie modele

Opowieść bawarskiego księcia jest jak zwykle profesjonalnie przygotowana i powinna być obejrzana przez wszystkich myśliwych, a szczególnie osoby piastujące funkcję łowczego. Franz-Albrecht pokazuje jak poluje na rogacze i byki. Wielka szkoda, iż w tym „wykładzie” nie podał danych na temat całego odstrzału. Przypuszczam, iż oprócz osobników medalowych większą część planu wykonują zatrudnione osoby, których nazywa zespołem i dziękuje im w swoim ostatnim filmie…

Moim zdaniem nie jesteśmy skazani na niemiecki model łowiectwa oraz również jego węgierską hybrydę. Osobiście z wielkim uznaniem obserwuję działania i sukcesy w dziedzinie ochrony przyrody, jakie mają Amerykanie…

W Polsce, gdzie dominuje germańska tradycja stwierdzenie, iż powinniśmy się uczyć łowiectwa od „traperów” za oceanu może być uznane za herezję, ale wypracowane tam przez lata modele zarządzania mogą być dla nas cenną inspiracją.

W Stanach Zjednoczonych ponad 100 lat temu myśliwi stanęli przed wielkim wyzwaniem. Po kilku stuleciach niekontrolowanych polowań na tym kontynencie wiele gatunków było na krawędzi wyginięcia. Odnieśli spektakularny sukces. Wszystkie uratowali poprzez wykreowanie mody na zdobywanie trofeów.

Strzelanie tylko medalowych samców pozwoliło odbudować populacje. Przez 100 lat stworzyli trzy strategie zarządzania jeleniami, które w uproszczeniu postaram się zaprezentować.

Pierwszą nazywają „tradycyjną” i polega ona na strzelaniu głównie młodych samców. Tam gdzie jest stosowana w populacji jeleni zdecydowanie więcej mają samic i tym samym duży przyrost naturalny. Często pojemność siedliska jest przekroczona, co buduje konflikt zarówno z rolnikami, jak również mieszkańcami miast, gdzie jelenie wpadają pod koła samochodów oraz niszczą ogrody…

Drugim bardzo popularnym modelem zarządzania populacją jeleni jest „Quality Deer Management” (QDM), co w wolnym tłumaczeniu oznacza „jakościowe zarządzanie jeleniami”. Tutaj odstrzał ukierunkowany jest na łanie i cielaki. To one odpowiadają za przyrost naturalny, więc ich redukcja pozwala równoważyć populację.

Model ten jest niezwykle skuteczny utrzymywaniu populacji na stabilnym poziomie. Jest prosty i nie wymaga od myśliwych precyzyjnej oceny wieku przed strzałem. Rocznych byków się nie strzela. Myśliwi polują głównie na byki dwuletnie i trzyletnie, więc procent byków medalowych jest wśród nich bardzo niski.

Trzecią strategią jest „Trophy Deer Management” (TDM) czyli w tłumaczeniu „zarządzanie trofeami jeleni”. W tym modelu strzela się głównie w pełni dojrzałe jelenie byki. Nacisk kładzie się na redukcję łań, aby utrzymać niskie zagęszczenie, co zapewnia optymalne warunki bytowania dla pozostałych osobników. TDM nie jest rozpowszechnione w Stanach Zjednoczonych. Ta strategia nie jest pozytywnie oceniana przez myśliwych…

Powód jest oczywisty! „Tradycyjne” zarządzanie jeleniami zwiększa liczebność i daje możliwość dla intensywnych polowań rekreacyjnych. „TDM” sprawdza się, gdy właściciel gruntu nie jest zainteresowany wielkimi pokotami, ale chce strzelać medalowe byki. „QDM” doskonale funkcjonuje na dużych terenach rządowych, gdzie populacja jeleni nie powinna przekraczać pojemności siedliska, ale jednocześnie umożliwiać polowanie dużej grupie myśliwych.

Zwierzyna najważniejsza

Każdy kraj ma swoje tradycje oraz swoją kulturę łowiecką, która ewoluuje. Nasze łowiectwo też przechodzi „transformację”. Duży wpływ na sposób polowania miała zmiana struktury upraw, a chyba jeszcze większe dopuszczenie nowoczesnej techniki do redukowania dzików…

Mam świadomość, iż przeniesienie selekcji osobniczej do kół oraz likwidacja komisji oceny schematy odstrzałów na poziomie okręgów byłoby „rewolucją”, ale nie wierzę, iż myśliwi wystrzelają przyszłościowe rogacze i byki. Jestem przekonany, iż wytyczenie jasnego celu, a co za tym idzie strategii zarządzania zwierzyną grubą przyniesie zdecydowanie lepsze efekty niż karanie czerwonymi punktami.

Osobiście uważam, iż amerykański model „Trophy Deer Management” można dostosować do naszej rzeczywistości. Nie potrzebujemy dewizowców, miliona saren na pokocie oraz organizowania w okresie jesienno-zimowym komercyjnych zbiorówek, aby wykonać plan i zdobyć środki na odszkodowania.

Naszym celem powinno być utrzymanie zwierzyny grubej poniżej progu maksymalnej liczebności poprzez zwiększanie lub zmniejszanie odstrzału łań i kóz. Zawsze wspierałem pomysł oszczędzania młodzieży wśród samców, co z jednej strony umożliwia swobodną wymianę genów i chroni populację przed chowem wsobnym – z którym walczą Niemcy – a z drugiej pozwala adekwatnie ocenić i eliminować słabsze osobniki z populacji.

Wdrażając taki model być może spadnie wielkość odstrzału, ale zachowamy adekwatną strukturę wieku, płci i kondycję zwierzyny. Pewnie nie będą tym pomysłem zachwycone osoby prowadzące biura polowań, punkty skupu zwierzyny, czy łowcy liczący cały czas na komercjalizację polskiego łowiectwa, ale nie ma modelu, w których wszyscy będą szczęśliwi.

Idź do oryginalnego materiału