Przy stolikach zasiedli profesorowie reprezentujący różne dziedziny wiedzy, działacze pierwszej „Solidarności” i inni przyjaciele autora. Spotkanie poświęcone zapiskom z lat 2023-2024 poprowadził prof. Bogusław Nierenberg.
– Pierwszy tom z lat 2022-2023 był zdecydowanie bardziej obserwacyjny. Drugi tom jest bardziej wewnętrzny. Więcej w nim odniesień do dzieł kultury, choć broniłem się przed tym. Ale te nawiązania, kiedy zacząłem pisać, kojarzyły mi się i składały jak klocki – powiedział „O!Polskiej” Stanisław Jałowiecki.
– Żałuję, ale nowy tom nie przyniósł większej dawki politycznego optymizmu. Obyczaje, moralność, także polityczna się psują. Łapię się na tym, iż moralność, to jak powinien się człowiek zachowywać, a jak nie powinien, rozumiem często inaczej niż współcześni politycy. Kiedy Donald Trump, prezydent mocarstwa, wykonuje gesty nawiązujące do seksu, dla mnie jest nieobyczajny – stwierdza.
Dla kogo jest miejsce w polityce
W już wypełnionym publicznością namiocie autora „Dziennika” powitali Tadeusz Chrobak, dyrektor Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Opolu (WBP to wydawca obu tomów) oraz Szymon Ogłaza, marszałek województwa. Przypomniał on, iż Stanisław Jałowiecki pełnił tę rolę w naszym regionie jako pierwszy.
– Po lekturze „Dzienników” pana marszałka i europosła, postaci niezwykle zasłużonej, naszła mnie dość smutna refleksja – przyznał Szymon Ogłaza. – W dzisiejszej polityce to nie wiem, czy pan by zdobył jakiś sukces. Bo to chyba jest miejsce dla zupełnie innych ludzi. Ale to niezwykle cenna lektura. Pełna odniesień, zasięgnięć i refleksji. Warto by jak najwięcej moich koleżanek i kolegów czytało takie książki. Zauważyliby, iż to, co się dzieje, nie dzieje się po raz pierwszy i iż nie jesteśmy aż tacy nowatorscy.
– Dobrze, iż was widzę – mówił Stanisław Jałowiecki. – Bo czuję się tu choćby lepiej niż czasem w domu. Zacząłem pisać. Zgodnie z myślą Konfucjusza, iż choćby do najdłuższego marszu trzeba zrobić pierwszy krok. Nie byłem pewien, czy mi się uda. Ale ja jestem Ślązak z krwi i kości. A to oznacza konsekwencję, konsekwencję i jeszcze raz konsekwencję. Ja mogę codziennie coś pisać. Tak jak mogę codziennie się gimnastykować. choćby jak mi się czasem nie chce. Więc robię 1600 pompek – połowę rekordu Guinnessa. A najlepsze pomysły przychodzą mi do głowy przy wiosłach, które też mam w domu.
Stanisław Jałowiecki – Prorok czy wnikliwy obserwator
– Napisałeś, iż Ukraina nie wygra tej wojny, nie ma żadnych szans – nawiązał prof. Bogusław Nierenberg. – Prorok czy co?
– Nie trzeba było prorokować – odparł Stanisław Jałowiecki. – Wszyscy ważni to wiedzieli, tylko udawali, grali. Nie chcieli demoralizować Ukraińców i innych ludzi. Przecież wszyscy znamy przykłady Napoleona, Hitlera, Polski cofającej się w popłochu z wyprawy na Kijów. Czy ktoś zdobył kiedyś trwale terytorium Rosji. Jak włączyli część Ukrainy do swego państwa, to jest to ich ziemia. I koniec. Nie odpuszczą ani na krok.
– Jak byłem na studiach była moda na literaturę iberoamerykańską – przypomniał prowadzący spotkanie. -Czytaliśmy „Grę w klasy” Cortazara. Sam autor zachęcał, by nie czytać jego dzieło po kolei, tylko przeskakiwać raz tu, raz tam. „Dziennik” Staszka Jałowieckiego też da się tak czytać. Pokazuje pewne uniwersalne prawdy, kiedy porównuje Lecha Wałęsę czy Donalda Trumpa z Dariuszem Wielkim, który twierdził, iż tak naprawdę władza niczego innym nie daje. A przecież wielu naszych obywateli ma dziś przekonanie, iż władza ma i może im coś dać. Więc ci, co kradną, ale się dzielą są do zaakceptowania.
– Donald Trump ma i Neron miał – odparł Stanisław Jałowiecki. – Neron umiera za słowami „Jakiź artysta ginie”. Oni byli – a Trump przez cały czas jest – artystami. Neron, drań straszliwy był nim. I Trump też nim w swoim rozumieniu jest, a bankierem, który gromadzi pieniądze, tylko przy okazji. Inną taką postacią był Savonarola. Szczupły ascetyczny, niby niepodobny do nalanego Trumpa, który nie stroni od słodyczy i alkoholu. Ale wszyscy oni świetnie czuli się lub czują grając. Wszyscy potrzebują poklasku, uznania. Trumpowi władza jest potrzebna do tego, by mógł być – w światowej skali – jedynym aktorem w spektaklu. A my z tego powodu zaczynamy drżeć.
Młodzi nie chcą się zakorzeniać
Ciekawa część dyskusji dotyczyła młodego pokolenia. Pretekstem do niej była wymiana myśli między Stanisławem Jałowieckim a obecną na spotkaniu prof. Dorotą Simonides. Pani profesor uważa, iż powtórna obrona województwa dziś by się nie udała. Autor dwóch tomów „Dziennika” był innego zdania. O diagnozę poproszono prof. Romualda Jończego, który badał młode pokolenie i jego system wartości.
– Problem z naszym stylem życia jest taki, iż ta młodzież znikąd nie jest – mówił prof. Romuald Jończy. – Obecne „zetki” radzą sobie, ale nie chcą nigdzie przynależeć. Około 30 procent w ogóle nie przewiduje, iż mieliby gdzieś być na stałe. jeżeli nie będą skądś, to nie zawiążą korzeni. A jeżeli nie będą grupą gotową interesować się tym, co się dzieje wokół i wspólnie działać, to wszystko spada na instytucje. Więc w tym jest ewentualny ratunek, żeby ci ludzie na nowo poczuli, iż są skądś. Dlatego tak ważne jest, żeby mieli dziecko, a choćby kupili psa. Bo to może być na jakiś czas ich przystanek życiowy.
Wszyscy chętni uczestnicy spotkania otrzymali w prezencie drugi tom „Dziennika” z podpisem autora.































***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania