29 listopada 2025
Dziś, spacerując wzdłuż brzegu jeziora Wigry pod Olsztynem, zobaczyłem, jak mała dziewczynka o imieniu Dobrosława przygląda się dzikiej gęsi, która zdawała się wołać o pomoc. Inni przechodnie odwracali się, bo bali się, iż ptak ich ugryzie. Dobrosława nie mogła patrzeć bezczynnie, podeszła więc do gęsi i spróbowała ją nakarmić, ale ptak nie chciał jeść jakby wzywał ją, by go poszła za sobą. Z odrobiną odwagi podążyła za ptakiem, który poprowadził ją w określonym kierunku.
Po chwili dotarliśmy do kamieni przy brzegu, gdzie wśród nich utknął mały gąsiorek. Wokół krążyła cała rodzina, wywołując go. Dobrosława delikatnie wyciągnęła pisklę i oddała je rodzicom. Gęś wróciła z mocą do swojego stada i odleciała, ciągnąc za sobą resztę rodziny, które zanurkowały w jeziorze.
Nie minęło wiele, a gęsi wróciły, by podziękować Dobrosławie. Od tego dnia przyjęły nasz ogród za własny dom. Dziewczynka nie sprzeciwiała się ich obecności karmiła je codziennie i dbała, by nic im nie stało się na drodze. Z czasem zrozumiała, jak ważne jest słuchać tych, których inni zwykle nie słyszą. Każdego dnia przywiązywała się coraz mocniej do skrzydlatych przyjaciół.
Rodzina gęsi stała się częścią jej codzienności rankiem witały ją głośnym kwiczeniem, wieczorem odprowadzały do bramy, a kiedy wyjeżdżała po zakupy, zostawiały podwójne gniazdo z pisklętami pod opieką. Ludzie, którzy kiedyś się ich bali, zaczęli przychodzić, by podziwiać niezwykłą przyjaźń między człowiekiem a dzikimi ptakami.
Jedno spotkanie nad brzegiem jeziora zmieniło nie tylko los małego gąsiorka, ale i całe życie Dobrosławy wypełniło je troską, pewnością i prawdziwą radością. Za każdym razem, gdy przechodziłem obok jeziora, słyszałem w szumie wiatru ciche dziękuję, które zdawało się pochodzić od tych skrzydlatych przyjaciół.
Z tej historii wynoszę, iż nie warto odwracać wzroku od cierpienia niewidocznego dla innych; czasem najprostszy gest otwartości otwiera drzwi do głębokich, nieoczekiwanych więzi.






