
Dzień doberek
w tę piękną, słoneczną aczkolwiek chłodną niedzielę.
Jak spędzacie weekend?
Ja dziś odpoczywam,
a adekwatnie regeneruje moje obolałe mięśnie po wczorajszym
mega trudnym, bo pierwszym po zimie trekkingu
po górach słowackich.
Rzekłabym, iż kondycja moja do lekko bani.
Na pocieszenie tylko dodam, iż nie byłam odosobniona
i iż prawie cała grupa jęczała z bólu 😂

Pobudka o 4:00 rano, by wsiąść do autobusu i dojechać
do punktu spotkania grupy.
Stamtąd 4 godziny jazdy do miejsca docelowego.

Na miejscu byliśmy o 9:50, słoneczko już fajnie przygrzewało,
niestety od czasu do czasu wiał lekki ale mroźny wiaterek,
który ocieplił się dopiero po 13:00.
Zielono się zrobiło ale tylko w ciepłych dolinach,
na szczytach wciąż dominują rdzawe kolorki.
Tam drzewa wciąż śpią, liści jeszcze nie widać.
Widoki ze szczytów
za to mieliśmy przepiękne!!!

Cisza i spokój.
Na szlakach spotkaliśmy zaledwie kilka osób.
Byliśmy tylko my i góry!
Podejścia były strome, zejścia też nie lekkie
co dało się odczuć w kolanach i stopach.
(przewyższenia ponad 1000m), było co deptać.


Cały treking trwał ponad 6 godzin, z małymi przerwami
by złapać oddech i pół godzinną przerwą na szczycie, by cos zjeść.

Tempo grupy było dobre,
nasz przewodnik powiedział, iż dawno nie miał tak dobrej grupy
i iż nadajemy się na Rysy 😂
No nie wiem, nie wiem... nie kupuje tego. 😉
Po drodze odwiedziliśmy "schronisko" przy stawie, w którym pływały ogromne pstrągi.
Właściwie schronisko kojarzy mi się trochę inaczej,
to była bardzo mała, niepozorna chatka, która ledwie stoi, bez prądu...
ale można było tam zjeść zupę: kapustnicę, były lody, piwko.
Można też było sobie uzupełnić wodę ze źródełka.
Co do wody, to trochę się bałam o problemy jelitowe.
Niestety, moje zapasy wody wypiłam prawie całe,
a ponieważ czekało nas jeszcze ponad 3 godzinne zejście,
postanowiłam, iż uzupełnię swoją butelkę.
Wypiłam 900ml tej źródlanej dość smacznej wody
i na szczęście nic mi nie jest. 👌
Nie będę się dziś zbytnio rozpisywać,
zdjęć tym razem mniej ale za to filmik skleciłam
z różnych etapów naszej wędrówki.
Spójrzcie sami,
no i wciąż nie wiem dlaczego moje filmiki w sieci są 'nieostre" 😓
Przedreptałam w ten dzień NIEŹLE!
i choćby spaliłam trochę kalorii,
także nie mam żadnych wyrzutów sumienia,
że w tym dniu pochłonęłam
całą tabliczkę czekolady 😜

Życzę przyjemnej niedzieli.
POZDRAWIAM CIEPŁO
moich czytelników 😘