Inwazyjny gatunek owada z Ameryki Północnej jest coraz częstszym gościem w domach mieszkańców Mazowsza — mowa o wtyku amerykańskim.
Owad nie jest niebezpieczny dla ludzi. Jednak jak uprzedza prof. Stanisław Ignatowicz z SGGW, lepiej go nie drażnić, bo zaczyna wydzielać specyficzne zapachy.
– Zaniepokojony wydziela substancje, które są substancjami obronnymi i one dość mocno cuchną. Dostaje się do naszego mieszkania przez wszelkiego rodzaju nieszczelności. Jego ciało jest dość mocno spłaszczone, więc może się przecisnąć przez szpary – mówi profesor.
Skąd wziął się wtyk w Polsce?
Owad zanim w 2007 roku zawitał do Polski, najpierw rozgościł się we Włoszech. Eksperci mówią krótko – powinniśmy się go pozbywać.
Nie miejmy dla niego skrupułów – to szkodnik i w dodatku nie nasz – mówi o wtyku amerykańskim prof. Ignatowicz.
– Ja nie mam żadnego sentymentu. On nie jest nasz, trzeba go tępić. Żadnego serca dla niego nie mam. jeżeli to są małe ilości, to mechanicznie możemy je zebrać i wyrzucić. Gdy jest ich więcej, stosujemy normalne zabiegi, jak na inne owady biegające – uprzedza prof. Ignatowicz.
Wtyk jest szkodnikiem sosny. Wkłuwa się w jej młode pędy oraz szyszki i wysysa z nich soki roślinne, co z kolei może prowadzić do ich deformacji.