Na stromym brzegu Narwi, w cieniu starych bartnych drzew, stoi muzeum inne niż wszystkie. Skansen Kurpiowski w Nowogrodzie – dzieło etnografa Adama Chętnika – to nie tylko kolekcja drewnianych chat i spichlerzy. To świadectwo pasji, determinacji i historii, która mimo wojennej zagłady potrafiła się odrodzić.
Kiedy w 1919 roku Adam Chętnik prosił władze Nowogrodu o kawałek nieużytków na muzeum, niewielu rozumiało jego wizję. Upór etnografa sprawił jednak, iż kilka lat później na skarpie nad Narwią stanął pierwszy drewniany budynek. Z czasem muzeum rosło – w latach 30. liczyło już ponad 10 tysięcy eksponatów, a przez jego bramy przechodziły tysiące wycieczek szkolnych, harcerzy i studentów.

Potem przyszła wojna. W 1939 roku niemieckie bombardowania obróciły muzeum w perzynę. Zginęły bezcenne kolekcje – dokumenty, narzędzia, stroje, pamiątki – wszystko, co Chętnik gromadził przez lata. Ocalały jedynie dwie bartne kłody i brama od strony rzeki. Resztę pochłonęły płomienie i chaos.
Historia Nowogrodu nie zakończyła się na ruinie
W latach 50. podjęto dzieło odbudowy. „Drugie narodziny” skansenu były możliwe dzięki połączeniu determinacji Chętnika, wsparcia państwa i społecznego zaangażowania. Na nowogrodzką skarpę zaczęły trafiać kolejne chałupy, spichlerze i wiatraki. Powstała „Dawna Zagroda Kurpiowska”, która z czasem rozrosła się do 3,5 hektara.
Dziś muzeum liczy kilkadziesiąt obiektów – od chat kurpiowskich, przez młyn wodny, po kapliczki i kuźnie przeniesione z różnych zakątków Kurpiowszczyzny. To żywa lekcja historii, w której zamiast szkolnych podręczników przemawiają drewniane ściany, omszałe dachy i skrzypiące podłogi.

Za dwa lata stuknie sto lat od założenia Skansenu w 1927 roku. To powód do dumy, ale też moment refleksji. Historia Nowogrodu przypomina bowiem, iż dziedzictwo kultury jest zawsze kruche i zawsze narażone. W 1939 roku wystarczyło kilka nalotów, by zniknęły całe dekady pracy. A dziś? W świecie, w którym Putin straszy sąsiadów i niektórzy analitycy głośno mówią o możliwym konflikcie zbrojnym w 2027 roku, pytanie o bezpieczeństwo naszego dziedzictwa staje się bolesne, ale konieczne.

Oby jubileusz 100-lecia Nowogrodu nie stał się jedynie ironiczną lekcją historii – iż oto znów, w setną rocznicę, wojna wyciąga rękę po to, co nasze. Bo jeżeli muzeum w Nowogrodzie czegoś nas uczy, to właśnie tego: iż nie można być naiwnym i iż o kulturę i pamięć trzeba walczyć równie mocno, jak o granice państwa.
Dlaczego warto tu przyjechać?
Bo Skansen Kurpiowski to nie tylko miejsce piękne, malowniczo usytuowane nad Narwią. To przestrzeń, która uczy, iż choćby z największej katastrofy – jaką była wojna – może narodzić się coś trwałego i wartościowego. To miejsce, gdzie najmłodsze pokolenia mogą dotknąć historii, zobaczyć, jak wyglądało życie ich pradziadów i zrozumieć, iż dziedzictwo nie jest danym raz na zawsze skarbem. Trzeba je pielęgnować – dokładnie tak, jak Chętnik pielęgnował swoją wizję.
W czasach, gdy wszystko można obejrzeć w internecie, Skansen Kurpiowski przypomina, iż historii nie da się kliknąć. Trzeba ją poczuć pod stopami, usłyszeć w trzasku drewna i poczuć w zapachu starych belek. Dlatego Nowogród to nie tylko wycieczka – to lekcja, której żadne pokolenie nie powinno opuszczać. (JC)
