Co się wydarzyło — opis sytuacji
W poniedziałek 29 września, około godz. 16:00, dwie kobiety jadące przez Łuszczów Drugi zauważyły na drodze rannego przedstawiciela dzikiej fauny — sarnę, która była przytomna i czołgała się po asfalcie.
Zgłosiły zdarzenie pod numerem 112. Czytelniczka Julia, która przejeżdżała tam godzinę później, również zadzwoniła na 112. Mimo iż zgłoszenia zostały rzekomo przyjęte, nikt nie pojawił się na miejscu.

Sprawdź, co oferują i czego szukają mieszkańcy Lublina
Panie czekały w miejscu zdarzenia przez kilka godzin — w tym czasie pogoda pogorszyła się, zapadł zmrok. Po kolejnych próbach kontaktu pod numer alarmowy 112 wskazano, by dzwonić bezpośrednio na policję lub do straży pożarnej.
Ostatecznie sarna przez cały czas leżała tam około godz. 23:30 z widocznym złamaniem tylnej kończyny — „goła kość wystawała z niemal urwanej nogi”. Czytelniczka relacjonuje, iż zwierzę było ledwo dyszące i narażone na kolejne kolizje.
Reakcja koła łowieckiego — „to tylko zwierzę”
Według relacji świadków, kobiety, które przez kilka godzin czekały przy rannej sarnie, próbowały także szukać pomocy w lokalnym kole łowieckim. Zamiast wskazówek czy interwencji, usłyszały pogardliwe stwierdzenie, iż „to tylko zwierzę” i nikt nie przyjedzie.
To szczególnie bulwersujące, ponieważ to właśnie myśliwi — zgodnie z prawem — powinni podejmować decyzję o uśmierceniu rannego dzikiego zwierzęcia, jeżeli jego stan nie daje szans na przeżycie.
Brak reakcji ze strony koła łowieckiego to poważne naruszenie obowiązków i całkowite zaprzeczenie idei, iż to oni mają czuwać nad gospodarką łowiecką i humanitarnym traktowaniem zwierzyny.
Zobacz również

Gdzie do muzeum za darmo? Lista miejsc w Lublinie od 30 września do 5 października
Nowy rok akademicki, nowe rozkłady jazdy. Zmiany w komunikacji miejskiej od 1 października
Drożej za egzaminy w WORD Lublin. Nowe stawki już obowiązują
Policjanci uratowali 20-latka z Lublina, który chciał odebrać sobie życie. Szybka interwencja zapobiegła tragedii
Co powinna zrobić osoba, która natrafi na ranne zwierzę?
- Natychmiast wezwać pomoc: numer alarmowy 112 (może pokierować dalej), lub policję / straż pożarną w zależności od sytuacji. W miastach warto sprawdzić, czy istnieje lokalny Animal Patrol / ekopatrol w ramach straży miejskiej (numer 986 w gminach, które go prowadzą).
- Jeżeli to możliwe i bezpieczne, zabezpieczyć miejsce i uniemożliwić innym pojazdom zbliżanie się do zwierzęcia (np. włączyć awaryjne, ustawić trójkąt ostrzegawczy).
- Nie dotykać dzikiego zwierzęcia i nie próbować samodzielnie transportować dużego zwierzęcia — może to być niebezpieczne i dodatkowo zaszkodzić zwierzęciu.
- Dokumentować zgłoszenia: zrobić zdjęcia, zapisać godziny i numery zgłoszeń — to ułatwi ewentualne wyjaśnienia.
Apel
Relacja czytelniczki Julii oraz dwóch innych kobiet to przykład, który — niestety — pokazuje luki między literą prawa a praktyką. Obowiązek pomocy rannym zwierzętom jest w polskim prawie, a służby oraz organizacje (policja, straż pożarna, straż miejska, lekarze weterynarii, PZŁ) są formalnie wskazane jako te, które w takich sytuacjach powinny reagować.
Jednak w praktyce, gdy zgłoszeń jest więcej, a procedury nie są jasne lub brakuje koordynacji, cierpią zwierzęta — i wzrasta ryzyko dla kierowców.
ZDJĘCIA

