(są rzeźby zwierząt we Wrocławiu, przy ul. Stare Jatki...)
Raz we Wrocławiu rzekłem ja kozie,
żeby nie dźgała, chcę z nią żyć w zgodzie.
Dla pewności wszelakiej
siadłem na niej okrakiem…
Była z mosiądzu, taka nie bodzie.
Gorzej w młodości było z kozami,
znaczy dziouchami, podfruwajkami.
Gdy coś nie po ich myśli,
potrafiły prychnąć i…
młokos się zżymał: „Tak to z babami!
Wpierw oczko puści, w głowie zamąci,
miło pogada, paluszkiem trąci…
Gdym już ją chwycił za kiść,
ona: – Puść. Muszę już iść.
…a ja zostałem. Spodnie żem spocił”.
Czy dobra rada jest dla chłopaka?
Przy niej się nie śpiesz, gdyż da drapaka.
By nie zostać na lodzie,
odczekaj, to pobodziesz.
Cierpliwość w cenie, nauka taka.