po pierwsze, moje hm grudniki :P pół roku później, proszę:
Jestem szczerze zdumiona. Koniec świata się szykuje czy co? Nie żebym miała coś przeciwko końcom światów :P .
Po drugie, miało być o suszeniu ziół.

Moje ogrodowe.
Po ścięciu lądują w koszyku (nie w torbie foliowej)
potem są przebierane i rozdrabniane (zwykle suszę same liście i wierzchołki łodyg) i lądują w suszarce


i mniej więcej tydzień później
zsypuję je do słoików
w których będą sobie stały aż do zużycia albo do podarowania różnym takim amatorom ziołowych herbatek i przypraw.
A poza tym skończyłam mycie okien i podlałam cały ogród, bo susza niemożebna. I gdyby tak każdy łikend składał się z dwóch sobót i jednej niedzieli, to może miałabym większy porządek w domu. Ale wcale nie na pewno. :P
1240.