Rodzinny wyjazd zmienił się w koszmar. Sześciolatek zniknął z kempingu

3 tygodni temu

Kto porwał chłopca z kempingu?

Amerykańskie media co jakiś czas przypominają straszną historię 6 letniego Dennisa Martina, która przez cały czas pozostaje zagadką. To był czerwcowy weekend w 1969 roku. Z okazji Dnia Ojca rodzina Martinów z Knoxville, wybrała się na wędrówkę w pobliżu granicy Tennessee-Karolina Północna, na teren malowniczego Parku Smoky Mountains. W wyprawie uczestniczyli sami mężczyźni: William Martin (ojciec), Clyde (dziadek) oraz Denis i jego starszy brat. Wyruszyli z Cades Cove, poszli na Russell Field, tam na noc rozbili obóz i spokojnie przenocowali. Na drugi dzień Denisowie ruszyli szlakiem Appalachów na Spence Field. Spotkali inną rodzinę z dwoma małymi chłopcami. Wszyscy miło spędzili czas, rozbili obóz na polanie na kolejną noc. Był 14 czerwca, godzina 16.30, Dennis i pozostali chłopcy postanowili spłatać psikusa relaksującym się dorosłym, wszyscy rozbiegli się i ukryli w zaroślach. Planowali nagle wyskoczyć z krzaków i przestraszyć resztę. Ojciec William Martin, widział jak syn skrada się w stronę zarośli, aby się schować. Wszyscy opiekunowie także widzieli jak pozostali trzej chłopcy poszli w drugą stronę niż Dennis. Po upływie około 5 minut chłopcy wyskoczyli znienacka z kryjówek, próbując wystraszyć dorosłych. Wszyscy się śmiali, ale Dennisa z nimi nie było. Ojciec wstał i poszedł poszukać syna. W pobliżu nigdzie go nie znalazł. Do poszukiwań włączyli się pozostali uczestnicy biwaku, zrobiło się nieprzyjemnie. Wszyscy się zdenerwowali i rozpoczęli gorączkową penetrację okolicy. Zaniepokojony na dobre ojciec pobiegł ścieżką w kierunku Russell Field, mając nadzieję, iż chłopiec się pomylił i poszedł w złym kierunku. Mężczyzna szybkim biegiem pokonał prawie 4 kilometry tego szlaku, ale po synu nie było nigdzie śladu. Pozostali przetrząsali zarośla wkoło obozu. To był obszar ze stromymi zboczami i wąwozami. Zamieszkiwany przez wiele dzikich zwierząt, takich jak: miedziogłowe węże, niedźwiedzie, rysie i dziki. W dodatku nadeszła gwałtowna burza, która dosłownie zalała okolicę. Po ścieżkach spływały strumienie. Mocno spadła temperatura, w nocy odnotowano wtedy 10 stopni C.

Zrozpaczony ojciec udał się po pomoc do stacji Park Rangers, ruszyły poszukiwania. Była wtedy już godzina 21:00. Ulewa rozszalała się na dobre i nie pozwoliła na skuteczną akcję. Dopiero następnego dnia rano ponowiono działania. To okazało się bardzo trudne, ponieważ całą okolicę spowiła gęsta mgła. Strażnicy z National Park Serwis, mimo dobrego przygotowania, nie natrafili na ślad chłopca.

Ludzie ruszają na ratunek

Czas uciekał, a Dennis jakby zapadł się pod ziemię. Wiadomość o zaginięciu 6 letniego dziecka obiegła okolicę. Współczujący ludzie zaczęli się organizować, by wesprzeć zrozpaczoną rodzinę Martinów. Poszukiwania trwały każdego dnia. W ciągu następnych kilku tygodni grupa poszukiwawcza rozrosła się do ogromnych rozmiarów, największych w historii USA. Zgłaszali się skauci, członkowie Gwardii Narodowej, wiele oddziałów ratowniczych, a choćby grupa 71 Zielonych Beretów, którzy byli na manewrach w zachodniej Karolinie Północnej. Wszyscy penetrowali szlaki i zalesione obszary. Przyleciały helikoptery, które udzielały wsparcia z powietrza. W akcji brało udział do 1400 osób, warunki były fatalne, wszyscy taplali się w rozmokłej ziemi i zadeptywali ewentualne ślady, których nie zmył ulewny deszcz. Niestety, zniknął również zapach chłopca, psy poszukiwawcze były bezradne.

Znaleziono jedną skarpetkę i but, ale nie było do końca pewne, czy należał do Dennisa. Wtedy nie było jeszcze badań DNA. W pobliżu odkryto ślady małej, bosej stopy i drugiej w bucie, prowadziły do strumienia, gdzie trop się urywał. Emerytowany strażnik parku Dwight McCarter uważał, iż to były prawdopodobnie odciski Martina. Nikt z grupy harcerzy nie chodził w jednym bucie. Były to jedyne ślady na jakie natrafiono.

Po jakimś czasie do władz zgłosiła się rodzina z Carthage w stanie Tennessee. Ci ludzie twierdzili, iż feralnego dnia byli w górach, w Cades Cove, kilka mil od miejsca, w którym zaginął Dennis. Wyjechali, nie wiedząc nic o poszukiwaniach, ani o zaginionym chłopcu. Kilka tygodni później, gdy dotarła do nich wiadomość o poszukiwaniach, zadzwonili do funkcjonariuszy i zgłosili, iż słyszeli krzyk i postać biegnącą przez las. Myśleli wtedy, iż widzą niedźwiedzia. Później się zorientowali, iż był to zaniedbany mężczyzna kryjący się w krzakach. Unikał ludzi, wyglądało, iż coś niesie. Było to przed wieczorem.

Funkcjonariusze nie podążyli tym tropem ze względu na odległość i czas zdarzenia. Było mało prawdopodobne, aby ktoś mógł porwać chłopca i zabrać go w to odległe miejsce w tak krótkim czasie. Wiadomość o tej poszlace przedostała się do mediów, ludzie zaczęli spekulować. W dodatku ojciec Dennisa uważał, iż chłopiec został porwany i zawleczony w góry. Poszukiwania zakończono 29 czerwca. Przetrząśnięto lasy na obszarze 150 kilometrów kwadratowych. Porażkę przypisano zbyt wielkiej liczbie ludzi biorących udział w akcji poszukiwawczej. Uczestnicy byli rzekomo zbyt liczni, aby nimi sprawnie zarządzać, a często także byli zupełnie niedoświadczeni. Nieudane poszukiwania Dennisa Martina skłoniły Służbę Parków Narodowych do przeglądu i zmiany polityki dotyczącej poszukiwań osób zaginionych.

Zdesperowany ojciec Dennisa, William Martin, nie chciał odpuścić. Za informacje o losie syna wyznaczył nagrodę w wysokości 5000 dolarów, dzisiaj to równowartość 41 543 dolarów (ponad 167 000 PLN). Nikt się nie zgłosił. W 1985 roku ujawnił się pewien kłusownik, który jak twierdził, odkrył rozrzucone szczątki szkieletu małego dziecka w Big Hollow w Tremont. Tłumaczył, iż zachował znalezisko dla siebie z obawy, iż zostanie oskarżony o łamanie prawa. Przeszukano ten teren, bez rezultatu.

Narodziny legendy

Z biegiem lat ta tragiczna historia małego Dennisa trafiła do Internetu. Ludzie i wszelkiej maści szarlatani rozpoczęli snucie domysłów i teorii spiskowych, o tym co wydarzyło się w Parku Narodowym Parku Smoky Mountains. Jedna z najpopularniejszych wersji dotyczyła Dzikich Ludzi, którzy żyją w ukryciu w górskiej dziczy, nocą porywają farmerom bydło. Przypisano im uprowadzenie Dennisa.

Na YouTube i w mediach społecznościowych są filmy z wątkami o Dzikich Ludziach, które stały się bardzo popularne. Wiele osób opowiada do kamery o tuszowaniu sprawy przez FBI. Są przekonani, iż Dzicy Ludzie, są czymś w rodzaju mniejszych, legendarnych Wielkich Stóp. Uważają, iż te stworzenia mają własny język, są bardzo zaniedbane, co pozwala ich wyczuć na odległość. No i jak twierdzi wielu wyznawców tej teorii – są kanibalami, którzy zjedli Dennisa!

Jest też popularna teoria, iż Dzicy Ludzie mogą być potomkami ludzi gór, którzy zapuścili się głęboko w lasy, zanim powstał tam park narodowy– i podobnie jak plemiona lasów deszczowych – działają poza sferą współczesnego społeczeństwa. Krąży wersja o zbiegłym przestępcy, a choćby kilku, którzy ukryli się w tych nieprzebytych lasach przed sprawiedliwością. Oczywiście muszą co jakiś czas wyjść z głuszy, by uzupełnić zapasy. Wtedy na szlaku mogą natknąć się na wędrowców, których porywają lub zabijają. Czy to spotkało Dennisa?

Takich niesamowitych historii jest bardzo wiele w sieci i ciągle przybywają kolejne. To z kolei rodzi inne podejrzenie, czy aby lokalni mieszkańcy specjalnie podgrzewają temat, by zwabić turystów i poszukiwaczy przygód i na tym nieźle zarobić?

Pojawiają się również przypuszczenia, iż chłopiec został napadnięty i zjedzony przez niedźwiedzia lub innego drapieżnika. ale to budzi wątpliwości, bo po takim ataku zawsze zostają jakieś szczątki ciała i odzieży. Tu nie było nic.

Najbardziej prawdopodobnym wyjaśnieniem jest to, iż Dennis poszedł w złym kierunku. To przecież było tylko 6 letnie dziecko w głębokim i obcym lesie. Zbliżała się ogromna burza, wiatr się wzmagał, drzewa wydawały gwałtowne dźwięki, chwiały się pod naporem uderzeń wichury, zrobiło się ciemno i zimno. Chłopiec musiał być przerażony i wpadł w panikę. Nie wiadomo gdzie pobiegł, czy potknął się i stracił przytomność, a potem zmarł na skutek wychłodzenia organizmu? Być może dopadło go jakieś zwierzę, a może była to kombinacją obu zdarzeń? Czy kiedykolwiek dowiemy się co spotkało Dennisa w Smoky Mountain? Trudno powiedzieć. Pamięć o chłopcu żyje nadal. 24 września 2024 roku został wyemitowany odcinek serialu Hulu Out There: Crimes Of The Paranormal, poświęcony tej historii pt. „Smoky Mountain Nightmare”.

Źródła:

https://gatlinburggo.com/blogs/news

https://en.wikipedia.org

https://www.youtube.com

https://allthatsinteresting.com

https://eu.knoxnews.com

Idź do oryginalnego materiału