Dla mojego pokolenia, które dorastało w czasach PRL-u rabarbar jest symbolem beztroskiego dzieciństwa i wspomnieniem lata. Biegając po podwórku, wpadało się do ogrodu, gdzie wyrywało się łodygę i pogryzało ją. Kwaskowy, nieco cierpki smak był niezwykle orzeźwiający. W domu często czekał kompot z rabarbaru, który doskonale gasił pragnienie, a w niedzielę mama piekła ciasto drożdżowe z jego dodatkiem.
Zapowiedź lata
Kiedy myślę o rabarbarze od razu mam skojarzenie z przygodami pirata Rabarbara napisanymi przez Wojciecha Witkowskiego.
Rabarbar to również taka zapowiedź lata – na straganach pojawiają się truskawki, szparagi i on – bohater tegorocznej szamotulskiej nocy muzealnej.
Po raz pierwszy noc muzeów została zorganizowana niespełna trzydzieści lat temu w Berlinie, kiedy to swoje podwoje dla zwiedzających otworzyły instytucje kultury. Pomysł podchwyciły inne kraje, w tym Polska, gdzie w 2003 udostępniono publiczności za darmo ekspozycje w Muzeum Narodowym w Poznaniu.
Ideą tzw. „Long Night of Museums” jest bezpłatne zaprezentowanie zwiedzającym zbiorów oraz organizowanie specjalnych eventów, które mają zachęcić do odwiedzenia placówek. zwykle w weekend przypadający w okolicy 18 maja, kiedy to obchodzony jest Międzynarodowy Dzień Muzeów (uchwalony w 1978 roku) instytucje kultury zapraszają do siebie i z roku na rok proponują coraz ciekawsze wystawy, imprezy czy atrakcje.
Do uśmierzania bólu zębów
Nie inaczej jest w Szamotułach – w tym roku motywem przewodnim wydarzenia stał się rabarbar. Ta wieloletnia roślina dla Chińczyków jest symbolem długowieczności i dobrego życia, zaś dla Europejczyków tym, co przynosi szczęście i dobrobyt. Jej liście, choć trujące, prezentują się efektownie i wykorzystywane są do dekoracji. Spośród kilkudziesięciu odmian najbardziej popularne to rabarbar lekarski i ogrodowy.

fot. Magda Prętka
Rabarbar, zwany też rzewieniem, pochodzi z Azji Środkowej i terenów Syberii. Przez wieki był stosowany w medycynie chińskiej jako środek leczniczy – wykorzystywano jego adekwatności przeciwzapalne. Na bazie korzenia (czyli karpy) przygotowuje się też specjalną nalewkę służącą do uśmierzania bólu zębów. W Chinach wciąż jest jedną z najważniejszych roślin leczniczych. Natomiast w Tybecie jest źródłem żółtego koloru do farbowania tkanin, a proszek z jego korzenia pozwala jasnym włosom uzyskać złotawy odcień.
Nazwa rabarbar wywodzi się od łacińskiego określenia rzeki Wołgi czyli „Rha”. Do Europy trafił w XVI wieku. Włosi jako pierwsi zakładali jego plantację. Dwa wieki później zrobił ogromną karierę w Wielkiej Brytanii. To właśnie tam zaczęto używać go do ciast i tam też zastosowano specjalną metodę uprawy.
A wszystko dzięki przypadkowi – mianowicie w 1815 roku w Chelsea Physic Garden robotnicy wyrzucili gruz i ziemię na rabatę z rabarbarem. Wiosną, gdy je uprzątnięto, odkryto długie, różowe, delikatne łodygi. To zainspirowało angielskich ogrodników do uprawy rabarbaru w specjalnych warunkach. Brak światła i zbiórka łodyg nocą przy świetle świec zapewnia lepszy smak i wybarwienie od delikatnego różu po gładki karmazynowy (im bardziej czerwony tym słodszy).
Jednym z niezwykle eleganckich sposobów hodowania rabarbaru jest stosowanie tzw. Rhubarb forcer czyli odwróconych glinianych dzwonów z pokrywką u góry, które mieszczą cała roślinę. Niewielkie przykrycie chroni przed wilgocią i gniciem oraz pozwala regulować dostęp do światła. Wycinanie ogonków odbywa się nocą. Tego typu sposoby Anglicy nazywają bieleniem rabarbaru.
Niezwykle ceniony jest rabarbar wyhodowany w rejonie Yorkshire. To właśnie tam postawiono specjalne szopy, które pozwalają na uprawę poza sezonem. Wznoszono je w pobliżu kopalni węgla, dzięki czemu można było korzystać z lokalnego paliwa do utrzymania adekwatnej temperatury podczas wzrostu. Po krótkiej zapaści udało się odbudować zainteresowanie rabarbarem. Specjalny festiwal organizowany w Weekfield przyciąga tłumy, a sławę rabarbaru umacniają znani kucharze.
Warzywo czy owoc
Niemalże na całym świecie rabarbar jest uznawany za warzywo. Wyjątkiem są Stany Zjednoczone, gdzie sąd zdecydował iż skoro jest stosowany i przetwarzany jako owoc, to w świetle prawa podatkowego należy go tak klasyfikować.

fot. Magda Prętka
Ta wyjątkowa roślina bogata jest w witaminy A, C i E oraz minerały (potas, żelazo), błonnik i antyoksydanty. Rabarbar ogrodowy zbierany jest wiosną (zazwyczaj do czerwca), później staje się gorzki.
W XIX wieku zaczęto go uprawiać z myślą o zastosowaniu w deserach – wcześniej ze względu na wysokie ceny cukru trzcinowego robiono to sporadycznie. Jednak gdy w Europie rozwinął się przemysł cukierniczy i pozyskano cukier z buraków cukrowych, towar ten stał się zdecydowanie bardziej przystępny.
Łodyga maczana w cukrze to przysmak nie tylko w Polsce, ale i w Skandynawii, Islandii czy Wielkiej Brytanii. Zupełnie inaczej spożywa się go w Chile – tam hoduje się odmiany podawane z dodatkiem soli lub papryczki chili.
Przy chorobach przewodu pokarmowego
W Polsce uprawiać rabarbar zaczęto na przełomie XVIII i XIX wieku. W prasie XIX-wiecznej zamieszczano przepisy (np. na ciastka, kompot, konfiturę czy zupę), a w periodykach skierowanych dla rolników przekonywano, że:
„uprawiany w odpowiednich warunkach może gospodarstwu rolnemu dawać niezłe dochody” .
Inżynier P. Dąbrowski z Poznania pisał:
„użytkowanie rabarbaru jest wielostronne. Ponieważ w soku ogonków liściowych jest dużo kwasu, dlatego jest on używany na wiosnę i w lecie , gdy nie ma jeszcze jabłek na kompoty, marmolady i inne przetwory domowe. Z wyciśniętego soku rabarbarowego robi się wina oraz napój bezalkoholowy. Oczyszczone, pokrajane na większe kawałki i ususzone na powietrzu korzenie rabarbaru są kupowane przez apteki, ponieważ rabarbar ma zastosowanie w lecznictwie przy chorobach przewodu pokarmowego i innych.”
Ci, którzy skorzystali z zaproszenia i mimo złej pogody wybrali się 17 maja do szamotulskiego muzeum mieli okazję posłuchać o historii rabarbaru, skosztować przysmaków rabarbarowych – ciasta drożdżowego z piekarni Adas, lodów z Cafe Napoleon i oranżady.



Najmłodsi natomiast mogli wziąć udział w warsztatach plastycznych i posłuchać przygód Pirata Rabarbara, w którego wcielił się Piotr Witoń. Dzieci wraz z rodzicami bawiły się w małych detektywów rozwiązując specjalnie dla nich przygotowaną kartę pracy.
Największą atrakcją okazało się jednak uwalnianie Halszki z Baszty i jej przejażdżka po mieście powozem z gospodarstwa Państwa Święcickich z Baborówka




