Wyobraź sobie salę do jogi. Cisza, skupienie, powolne ruchy ciała i... stado radośnie szczekających szczeniąt, które biega między matami. Jedne wskakują na ludzi, inne lądują na rękach, kolejne kradną uwagę kamer. Dla uczestników tych specjalnych zajęć to chwila oderwania od codzienności. Dla młodych psów intensywna lekcja świata pełnego nowych zapachów, dźwięków i dotyku. Ten miks relaksu i kontrolowanego chaosu ma swoją nazwę - puppy yoga.
REKLAMA
Zobacz wideo "Gdybym skupiał się na tym, co robi konkurent, przegrałbym". Rafał Brzoska w "Z bliska"
Na czym polega puppy yoga? Zajęcia robią się coraz bardziej popularne
Puppy yoga to połączenie klasycznych zajęć jogi z obecnością bardzo młodych psów. Szczeniaki swobodnie poruszają się po sali, wchodzą w interakcje z uczestnikami, są głaskane, podnoszone, czasem przysypiają na matach. Trend narodził się na Zachodzie, gwałtownie trafił do mediów społecznościowych i niemal natychmiast zyskał status "idealnego relaksu". Trudno się dziwić... Obrazek ćwiczących ludzi otoczonych puchatymi kulkami działa jak magnes.
Dla ludzi obietnica jest jasna. Mniej napięcia, więcej uśmiechu, kontakt ze zwierzętami, który poprawia nastrój. Dla organizatorów to atrakcyjna forma zajęć, a miejsca na nie wyprzedają się jak świeże bułeczki. W tle pojawia się też argument socjalizacji psów. Kontakt z nowymi osobami, bodźcami i przestrzenią ma pomóc szczeniakom lepiej odnaleźć się w świecie ludzi.
W teorii puppy yoga ma przynosić korzyści również psom. Antonina Żółtowska, trenerka i certyfikowana behawiorystka psów, założycielka szkoły Pierun Dog, tłumaczy to bardzo jasno. - Sama idea zabierania szczeniąt na sesje jogi miała połączyć pozytywne efekty kontaktu ludzi ze szczeniakami z pozytywnymi efektami kontaktów szczeniąt z nowymi ludźmi - wyjaśnia w rozmowie z naszą redakcją. Brzmi rozsądnie. Zwłaszcza gdy mówimy o okresie, w którym młody pies intensywnie poznaje świat.
Problem zaczyna się wtedy, gdy teoria zderza się z praktyką. - Bo nie musi być to złe, ale bardzo prawdopodobne, iż jest - podkreśla behawiorystka. I właśnie w tym miejscu pojawia się pytanie, które w dyskusjach o puppy yodze pada rzadziej niż zachwyty: co w tym wszystkim przeżywają same szczeniaki?
Dotyk, bodźce i cienka granica między ekscytacją a stresem. Czy puppy yoga jest dobra dla psów?
Z perspektywy człowieka wszystko wygląda jak zabawa. Z perspektywy psa sytuacja bywa znacznie bardziej złożona. Obcy ludzie, dotyk z każdej strony, podnoszenie, zmiana miejsca, dźwięki, zapachy, ruch. - Po pierwsze takie doświadczenie nie może przerastać możliwości przetwarzania układu nerwowego szczeniaka - zaznacza Antonina Żółtowska. U bardzo młodych psów granica ta jest wyjątkowo cienka.
Szczeniaki często reagują na stres nadaktywnością. Biegają, skaczą, gryzą ręce, szczekają. Dla uczestników to urocze "rozrabianie". Ale ma to swoją drugą stronę medalu. - Stresowe pobudzenie nie tak łatwo odróżnić od zwykłej pozytywnej ekscytacji, ponieważ w nierozwiniętym układzie nerwowym psiego dziecka mieszkają one bardzo blisko siebie - tłumaczy behawiorystka. To moment, w którym łatwo przeoczyć sygnały ostrzegawcze.
Okazuje się też, iż przebodźcowanie zwierzaka może zapisać się na dłużej. - Nadmiar dotyku, ciągłe pobudzanie, zachęcanie do wskakiwania na ciało ludzkie lub poszczekiwania to częste doświadczenia szczeniąt - słyszymy od ekspertki. Z czasem takie schematy potrafią przerodzić się w realne problemy: nadmierną ekscytację, trudność w wyciszeniu, skakanie na ludzi czy podgryzanie rąk. Dodatkowe elementy, takie jak kamery, głośne reakcje grupy czy presja "ładnych ujęć", tylko wzmacniają napięcie. Dla psa nie są neutralnym tłem, ale kolejną porcją informacji do przetworzenia. I nie każdy młody organizm radzi sobie z tym równie dobrze.
Komfort psa kontra oczekiwania uczestników. Czasem rzeczywistość wygląda nieco inaczej
W puppy yodze zderzają się dwie perspektywy. Płacimy za doświadczenie i naturalnie chcemy "porządnego" kontaktu z czworonogiem. - Każdy uczestnik zajęć, a więc płacący klient liczy na to, iż szczenię wejdzie z nim w interakcję, da się dotknąć, może podnieść - zauważa Żółtowska. Problem polega na tym, iż pies nie zawsze ma na to gotowość, a działaniami "na siłę" możemy zrobić mu krzywdę. Behawiorystka trafia w punkt porównaniem, które zna niemal każdy z nas. - Większość z nas ma takie wspomnienie z dzieciństwa, gdy "ciocia Halina" żądała przytulenia i całusa - mówi. Intencje były dobre, odczucia już niekoniecznie. Dla psa sytuacja bywa bardzo podobna.
Dlatego ogromna odpowiedzialność spoczywa na osobie prowadzącej. Musi ona kontrolować dynamikę zajęć, reagować na sygnały psów i w razie potrzeby przerwać kontakt. - W trakcie zajęć powinien czuwać nad nami ktoś, kto uchroni zarówno ludzi, jak i psy przed błędami wspólnych interakcji - podkreśla ekspertka.
Puppy yoga musi być prowadzona z głową. Zwracajmy uwagę na sygnały ostrzegawcze
Aby puppy yoga miała sens z perspektywy psa, potrzebna jest jasna koncepcja. Nie ma tu miejsca na improwizację. - Żeby takie zajęcia mogły być pożytecznym, a przynajmniej nieszkodliwym doświadczeniem dla szczeniąt, ich organizator powinien przy wsparciu doświadczonego behawiorysty lub trenera opracować jasny plan działania - zaznacza ekspertka. Taki, który uwzględnia limity czasu, możliwość wycofania pojedynczego szczeniaka i realne egzekwowanie zasad wobec uczestników.
Równie ważna jest asertywność wobec ludzi. Zakaz podnoszenia psów, ograniczenie dotyku, strefy odpoczynku niedostępne dla uczestników. Do tego plan awaryjny, gdy sytuacja zaczyna wymykać się spod kontroli. Bez tego zajęcia gwałtownie zamieniają się w chaos, który dla psa nie ma nic wspólnego z bezpieczną socjalizacją.
Dla uczestnika sygnałem ostrzegawczym powinien być brak przerw, ignorowanie wycofania psa, nacisk na interakcję za wszelką cenę i atmosfera show. - jeżeli z głową i realną pomocą profesjonalisty podejdziemy do organizacji takich zajęć, to mają one szansę być niezwykle miłym, edukacyjnym doświadczeniem dla ludzi i jednocześnie przynieść nieco pożytku dorastającym pieskom. Trzeba jednak wziąć pod uwagę bardzo dużo szczegółów jeżeli jakkolwiek dbamy o dobro szczeniąt, które realnie w takiej sytuacji mają być akcesorium do naszej rekreacji - podsumowuje Antonina Żółtowska. Czy wzięłabyś/wziąłbyś udział w puppy yodze? Zapraszamy do udziału w sondzie oraz do komentowania.

2 godzin temu




