Przyroda Warta Poznania – Festiwal Fotografii Przyrodniczej

3 godzin temu
Zdjęcie: fot. Adrian Wykrota


Przy wypchanej po brzegi sali o swoich zdjęciach i doświadczeniach opowiadali pasjonaci tego fotograficznego gatunku. Lech Jędras przedstawił swoją niezwykłą relację z wilkami, Piotr Dziełakowski zaprezentował sekrety życia największego polskiego chrząszcza – jelonka rogacza, Hubert Gajda zdradził techniki maskowania i radził, jak przygotować się do fotografowania w lesie, by być niedostrzeżonym, a Michał Michlewicz opowiedział o fotografii przyrodniczej wykonywanej w celach naukowych.

Nie zabrakło fotografii podróżniczej skupionej na przyrodzie.

fot. Adrian Wykrota

Krzysztof Kujawa mówił o tym, jak polować na zorze, a Mikołaj Arndt zdał relację ze swojej podróży rowerowej zachodnim wybrzeżem Ameryki Północnej od Alaski po Kalifornię. Premierowo zaprezentowano film Sławomira Skupińskiego „Życie lasu. Wielcy roślinożercy”. Festiwalowi towarzyszyła wystawa zbiorowa „Przyroda doliny Warty”.

Fotografia przyrody to gatunek pojemny i mam wrażenie – mający duży potencjał. Patrząc na zainteresowanie festiwalem, to pole do ciekawych interwencji nie tylko artystycznych czy estetycznych, ale też edukacyjnych i informacyjnych.

Na kilka nurtujących pytań odpowiedział mi Radosław Siekierzyński – Prezes Okręgu Wielkopolskiego ZPFP, fotograf i organizator Festiwalu „Przyroda Warta Poznania”.

Adrian Wykrota: Czy, a o ile tak, to dlaczego w dobie kryzysu klimatycznego potrzebujemy fotografii przyrody?

fot. Hubert Gajda

Radosław Siekierzyński: To jest pytanie z tezą, na które w pierwszym odruchu chce się odpowiedzieć, iż tak. Ale po zastanowieniu trzeba dodać, iż tak, ale zależy jakiej. I co tą fotografią chcemy przekazać w kontekście kryzysu klimatycznego. Pokazując piękne zdjęcia przyrody, możemy uśpić czujność widzów, iż „wszystko pozostało OK”, skoro mamy takie piękne krajobrazy czy zwierzęta.

Często oglądając zdjęcie, nie znamy jego kontekstu, więc oprócz samego przekazu wizualnego warto docierać z szerszą informacją o tym, jak powstało i co przedstawia.

Na przykład, iż ten piękny ptak jest mocno zagrożony ze względu na utratę siedlisk z powodu suszy. I to jest trudne, bo coraz mniej osób próbuje się wczytywać w rozbudowane opisy. Dlatego być może, w kontekście kryzysu klimatycznego, mniej potrzebujemy pięknych fotografii, a więcej obrazów mniej przyjemnych dla oka, ale przedstawiających to, co wraz z kryzysem klimatycznym tracimy. W ZPFP w dorocznym konkursie na Fotografa Roku jedną z kategorii jest „Świat w naszych rękach” i tam zwykle trafiają te mniej przyjemne przykłady, co naszymi rękami robimy z tym światem.

AW: Często funkcjonujemy w pewnej bańce własnych stereotypów. Gdy myślimy o fotografii przyrodniczej, to w głowie mamy piękny kadr prezentujący jelenia na rykowisku w świetle poranka. Czy zdjęcie przyrodnicze musi być zawsze ładne?

fot. Krzysztof Kujawa

RS: Nie to jest ładne, co jest ładne, tylko to, co się komu podoba. Chociaż trzeba przyznać, iż podczas ostatniego festiwalu niektóre kadry powodowały większe „ochy i achy” na sali. Więc jest grupa takich kadrów, które wywołują zwykle większe zainteresowanie, a wśród fotografów myśl „też chcę takie zrobić”. I z tego wynika niestety, w połączeniu z mediami społecznościowymi, potencjalne zagrożenie „instagramizacji” pewnych lokalizacji w krajobrazie czy gatunków zwierząt. Miejsca są zadeptywane, rzadkie gatunki płoszone. Dlatego robiąc „ładne zdjęcia” przyrody, nie możemy zapominać, iż to ona jest najważniejsza, a nie zdjęcie.

Wracając jeszcze do meritum: czy zdjęcie musi być zawsze ładne?

Musi spełniać pewne warunki kompozycji, jakości technicznej, żeby w ogóle zostać dostrzeżone. Ale takich poprawnych zdjęć mamy miliony i z wieloma kadrami jesteśmy opatrzeni. Widzę to w fotografii przyrodniczej, iż kadry, które kiedyś były na topie i zdobywały główne nagrody w konkursach, były następnie przez kolejnych fotografów powtarzane, często w coraz lepszej jakości, i pojawiło się ich już tyle, iż teraz w ogóle nie robią wrażenia, mimo iż są „ładne”. Zdjęcie musi czymś przyciągać, odróżniać się od całej masy innych. Przy robieniu takich unikalnych kadrów coraz bardziej z pomocą przychodzi nowoczesna technika i sprzęt fotograficzny.

fot. Lech Jędras

Przykład z naszego festiwalu – zdjęcia Michała Michlewicza z wykorzystaniem fotopułapek to jest coś, czego w takiej jakości jeszcze u nikogo nie widziałem i to on jest tutaj przykładem takiego prekursora, który będzie naśladowany przez wielu.

Inny przykład wykorzystania techniki to zdjęcia śluzowców robione przez Przemysława Kryściaka z wykorzystaniem focus stackingu. Lub sprzed kilku lat zdjęcia skoczogonków Joanny Antosik-Żołądek z wykorzystaniem obiektywów makro o dużej skali odwzorowania. Wspólnym mianownikiem tych trzech wymienionych fotografów jest to, iż ich zdjęcia są realizowane w ramach wielomiesięcznych lub choćby wieloletnich projektów fotograficznych, podczas których dużo eksperymentują, szukają nowych, ciekawych i zaskakujących kadrów. Rzadko „ładne zdjęcia” są dziełem przypadku.

AW: Ostatnio dużo zaczyna mówić się o etyce przy wykonywaniu zdjęć przyrodniczych. Czy planujecie działania warsztatowe lub dyskusje w tym zakresie?

RS: W Związku Polskich Fotografów Przyrody mamy już od lat opracowany Kodeks Etyczny (https://www.zpfp.pl/kodeks-etyczny-zpfp/) i staramy się go trzymać podczas robienia własnych zdjęć oraz oceny tych dostarczonych na nasze konkursy. Jego myślą przewodnią jest to, iż dobro uwiecznianego obiektu i jego środowiska są znacznie ważniejsze od wykonania zdjęcia. Nie stosujemy nęcenia zwierząt, unikamy pokazywania zdjęć robionych przy gniazdach czy norach, zdjęcia gatunków zagrożonych pokazujemy tylko, jeżeli zostały wykonane ze stosownymi zgodami na ich wykonanie.

fot. Michał Michlewicz

Ostatnio coraz więcej zdjęć robionych jest z dronów i zwracamy uwagę, czy wykonanie danego ujęcia nie spowoduje zakłócania spokoju zwierząt.

Tematów jest dużo i pracy nad uświadamianiem potencjalnych lub obecnych fotografów przyrody też dużo. Ale staramy się to robić i na naszym festiwalu również to wybrzmiało. Lech Jędras podczas swojej opowieści o wilkach zaznaczał, iż nie stosuje żadnego wabienia oraz iż nie robi w ogóle zdjęć w okresie, gdy rodzą się młode wilczki (chociaż prawdopodobnie to właśnie takie zdjęcia wilczych szczeniaczków byłyby w tej kategorii uważane przez większość za „ładne”). Podobnie Michał Michlewicz wspominał, iż nie stosuje nęcenia swoich fotografowanych „modeli” oraz iż miał wszelkie wymagane przez prawo zgody na robienie zdjęć nietoperzy. Hubert Gajda prezentował sprzęt, za pomocą którego możemy stać się niewidoczni dla obserwowanych zwierząt do tego stopnia, iż siadały mu na jego czatowni nad głową, zupełnie się nie płosząc.

AW: Jakie macie dalsze plany na rozwój festiwalu i aktywności popularyzatorskie dotyczące świadomego fotografowania przyrody?

fot. Adrian Wykrota

RS: Frekwencja w tym roku przekroczyła znacznie nasze oczekiwania i pojemność sali, z której od lat korzystamy, mimo iż nie reklamowaliśmy wydarzenia w lokalnym radiu, telewizji czy serwisach społecznościowych. Ograniczyliśmy się do informowania o gościach festiwalu na jego profilu na FB, a reszta poszła pocztą pantoflową. Widać, iż zainteresowanie tego typu fotografią bardzo rośnie i po pierwsze musimy pomyśleć o większym, klimatyzowanym pomieszczeniu, bo na to najczęściej narzekali widzowie. Niektórzy niestety, widząc zapchaną salę, zrezygnowali z udziału.

Były też głosy, iż raz na rok to za rzadko, więc być może w ciągu roku będziemy również zapraszać pojedynczych gości na indywidualne pokazy. Wygląda na to, iż widzów na takich wydarzeniach nie zabraknie.

Mam też pomysł, żeby przy kolejnej edycji zaprosić lokalne organizacje działające w obszarze ochrony przyrody do zaprezentowania swojej oferty na stoiskach towarzyszących festiwalowi. Ale do tego faktycznie potrzebowalibyśmy innej sali. Nasza obecna lokalizacja w Muzeum Archeologicznym ma tę zaletę, iż nie kosztuje nas dużo. Wynajęcie większej przestrzeni to koszty. Być może będziemy zmuszeni wprowadzić symboliczne opłaty za bilety na festiwal, chociaż do tej pory wszystkie edycje były darmowe. Zrobiliśmy już choćby ankietę z tym pytaniem i większość odpowiadających jest skłonna wydać jakieś niewielkie pieniądze na bilet. Może tym sposobem się to uda zorganizować.

Idź do oryginalnego materiału