– Myślistwo jest przez wielu Polaków uważane za szlachetny sport, który w naszym kraju ma utrwalone tradycje, bo przecież myśliwymi byli nie tylko nasi władcy, ale także marszałek Józef Piłsudski, prezydent Ignacy Mościcki, a choćby komunistyczni dygnitarze, m.in. premier Piotr Jaroszewicz. Myśliwym był nieżyjący już minister środowiska prof. Jan Szyszko, a są też myśliwymi znani aktorzy Cezary Pazura i Bogusław Linda.
– Moim zdaniem myślistwo to w tej chwili ewidentne zło. Jeszcze za czasów naszych dziadków i pradziadków, przy ówczesnym stanie nauki i świadomości publicznej, można było szukać dla niego jakiegoś usprawiedliwienia. Ale nie dziś. w tej chwili zabijanie zwierząt dla przyjemności – bo mimo fałszywych deklaracji w tym jest sedno tego procederu – nie ma żadnego etycznego usprawiedliwienia. Chłopi, którzy wzbogacili się na dotacjach unijnych, kupili sobie drogi sprzęt, m.in. lunety i noktowizory, siadają na stołkach ubrani w specjalną ocieplaną odzież, z termosem, kanapkami, i czekają, aż z nory wyjdzie pod lufę wyziębiony lis. No i zabijają zwierzaka, który nie jest w stanie wytrzymać z głodu, a nie ma się gdzie ukryć. Na wsi to taka nowa tradycja. Współczesne myślistwo stało się wyjątkowo okrutne. Według „Strategii zrównoważonego łowiectwa w Polsce do roku 2030 z perspektywą do 2035”, dokumentu Polskiego Związku Łowieckiego, myśliwi chcą, żeby dozwolone było polowanie z łukiem, stawianie pułapek na zwierzęta inwazyjne oraz przywrócenie pozwolenia na tresowanie psów do ataków na żywe zwierzęta. Taka tresura polega na rzucaniu psom żywych królików albo kotów. To jaskiniowa ideologia wywodząca się wprost z paleolitu. Demonstracyjny przejaw okrucieństwa i moralnego prymitywizmu.