Gdzieś zniknęła naiwność i pojawił się bunt. Niezgoda na porażającą dobroduszność małego bohatera. A może to tylko bycie dzieckiem? Filonek zdaje się nie rozumieć, iż dla innych kotów już zawsze będzie popychadłem. Bo dziwny, bo nie ma ogona, bo głupio chwali się uznaniem wśród ludzi.
A przecież ludziom ufać nie można. Nie wolno. No i te frykasy. Te czułości. Na pewno zmyśla. Ludzie tacy nie są. Ludzie odepchną, porzucą. Zemścić się na nich nie można, zemścijmy się więc na dziwadle.
A może...może Filonek o tym wie, ale pragnienie przynależności jest w nim silniejsze niż odruch obronny? A może to koci świat zwariował i tylko on nie uległ szaleństwu? I jeszcze Duża Stina i mała Ingrid z mamusią? Któż to wie?
Info dla osób niewidomych: na jasnozielonym tle mamy wielkookiego kotka o burobiałej sierści i ciemnoróżowym nosku. Znać tu rękę mistrza Grabiańskiego. Pewności nie mam, ale chyba rysował Filonka na lekko chropowatym papierze, najpierw suchymi pastelami, a następnie tłustymi. Rysując tło, niechcący wjechał zieloną kredką w obrys kota. I właśnie ta drobna niedoskonałość najbardziej mnie rozczula.
Na drugim zdjęciu widać jedną z wielu ilustracji Danuty Niemirskiej. Jest na niej Birgitta z Filonkiem na lewym ręku, a z prezentem dla niego w prawym. Kawałek dalej stoi ustrojona bombkami choinka. Rysunek wygląda na zrobiony piórkiem i tuszem. Jest lekki i swobodny, a przy tym wystarczająco realistyczny. Birgitta ma lekko kręcone, długie włosy ściągnięte w kucyk i ozdobione kokardą. Jej rzęsy są gęste, a buzia dziewczęca, o regularnych rysach. Dziewczynka nosi prostą sukienkę z długimi rękawami.