czyli realizuję się ogrodniczo po chorobie w końcu.
Jeszcze parę rzeczy kwitnie. Marcinki w tym roku zasłużyły na swoją nazwę. Kwitły na świętego Marcina jak złoto. A w zasadzie jak hm ametyst. Chyba.
Chryzantemki dopiero zaczynają.
Ciemierniki kwitną niezmiennie przez większą część roku.
Powycinałam przekwitłe chabazie, głównie zmarznięte aksamitki. I zupełnie nie mogę się przestawić na dwudniowy łikend - po dwóch trzydniowych po kolei. :P
Zamówiłam dzieciakom jakieś zestawy kreatywne do malowania, wycinania i przyklejania - już z myślą o świętach. Sama przeżywam wzmożoną falę kreatywności :))) - kupiłam dwie skórki na szkolnego laptopa, bo bardzo już odrapany i obdarty był - okazało się, iż przy odrobinie kreatywności wystarczyła jedna, bo laptopik malutki
a druga naklejka - za mała na domowy wielki laptop - skończyła jako kolaż przyklawiaturowy, ot tak, żeby weselej było pracować. I pisać blogi.
Bardzo potrzebowałam w jesiennej szarości chociaż trochę kolorów.
1024.