Statystki łowieckie nie pozostawiają żadnej wątpliwość, z jakiego powodu organizacje antyłowieckie bronią wilka i sprzeciwiają się zwalczaniu afrykańskiego pomoru.
Bardzo często dyskutując o przyszłości łowiectwa w kontekście ataków organizacji antyłowieckich porównujemy się do innych państw Europy. Najczęściej spoglądamy na liczbę myśliwych oraz stopień społecznej akceptacji zapominając, iż znacząco różnimy się tradycją i kulturą.
Francuskie statystyki
W odpowiedzi na ataki prezentujemy racjonalne argumenty. Tymczasem nasi przeciwnicy grają na emocjach, aby zakazać lub maksymalnie ograniczyć „popularne” polowania. We Francji, Hiszpanii, czy słonecznej Italii organizacje antyłowieckie koncentrują się na usuwaniu kolejnych gatunków ptaków, które stanowią główny obiekt zainteresowań myśliwych. Wypracowali tam skuteczne metody, które twórczo wprowadzają w życie nasi aktywiści…
Jednak „ochrona” ptaków nie jest ich głównym priorytetem. W naszym kraju weganie największy nacisk kładą na ochronę wilków oraz dyskredytowanie metod walki z afrykańskim pomorem świń…
Aby zrozumieć cel tych kampanii należy spojrzeć na statystyki. We Francji w okresie 2024/2025 w pierwszej piątce zwierząt, na które najczęściej się poluje nie znajdziemy, ani jednego gatunku zwierzyny grubej…
960 tysięcy francuskich myśliwych rocznie strzela prawie 5 milionów dzikich gołębi! Pomimo tak wielkiego odstrzału szacunki zimowej populacji grzywaczy są, co roku wyższe. To gatunek, który jest coraz większym problemem dla rolników we Francji i Hiszpanii.
Jeśli mówimy o francuskim łowiectwie, to powinniśmy sobie wyobrazić myśliwych z dubeltówkami oraz psami i nie powinno nas dziwić, iż na drugim miejscu są tam bażanty. Rocznie strzela się ich aż 3 miliony!
Na trzecim miejscu jest dziki królik, którego rocznie strzela się tam prawie półtora miliona! Szczególnie na południu Francji ten gatunek stanowi poważny problem nie tylko w rolnictwie, ale również infrastrukturze drogowej i kolejowej. Lokalne władze mobilizują myśliwych, aby ograniczać coraz większe szkody…
Na czwartym miejscu jest drozd, którego francuzi strzelają 1,4 miliona sztuk, a na piątym kuropatwa skalna. Pomimo gwałtownego spadku liczebności spowodowanego degradacją siedlisk, populacja utrzymuje się na poziomie pozwalającym na upolowanie 1,2 miliona sztuk!
Polskie podium
Tymczasem w naszym kraju od ponad 20 lat na pierwszym miejscu jest dzik! Pomimo afrykańskiego pomoru – który znacząco ogranicza populację tego gatunku – strzelamy go najwięcej. W zeszłym sezonie 234 tysiące sztuk!
Na drugim miejscu po raz pierwszy w historii pojawił się lis (185 tysięcy sztuk), który wyprzedził naszą byłą królową sarnę (180 tysięcy sztuk). Czwarte niezmiennie zajmuje jeleń (94 tysiące sztuk), a piątkę zamykają bażanty, których strzelamy rocznie 53 tysiące.
Tak, więc nasze łowiectwo opiera się w tej chwili na polowaniu na grubą zwierzynę. Dzik, sarna i jeleń, to fundament, który będą nasi przeciwnicy nieustannie podkopywać.
Interesy małe i duże
Nie powinny nas dziwić akcje „jestem z dzikiem” oraz nieustanne krytykowanie Państwowej Inspekcji Weterynaryjnej, która konsekwentnie prowadzi program redukcji dzików – co znacząco pozwala ograniczać rozprzestrzenianie śmiertelnego wirusa. Aktywiści ewidentnie liczą, iż ASF doprowadzi do całkowitej depopulacji, a to pozwoli im wnioskować o wciągnięcie dzików na listę gatunków chronionych!
Taki sam cel przyświeca utrzymywaniu jak największej populacji wilków, które dziesiątkują populację sarny i jelenia na terenie całego kraju. Nie trzeba być prorokiem, aby przewidzieć, iż za kilkanaście lat ich liczebność dojdzie do poziomu, który uniemożliwi polowania…
Religia wegan nie pozwala zabijać zwierząt, dlatego ogniem i mieczem będą walczyć z jedzeniem mięsa, ale oprócz samej ideologii jest również biznes…
Małe i duże interesy weganie skrzętnie ukrywają. Poszczególni aktywiści już zarabiają grubą kasę na projektach odłowu gatunków inwazyjnych, czy kursach fotografowania przyrody. Ich działania promują wegańską żywność, ale również osłabiają potencjał obronny naszego kraju.
Za plecami wszelkiej maści „obrońców”: drzew, wilków, dzików, czy kaczek toczy się prawdziwa wojna międzynarodowych koncernów i mocarstw. Niemcy chcą renaturyzować Odrę, bo swoimi rzekami spławiają towary do bałtyckich portów, a wielkie koncerny chcą zlikwidować produkcję mięsa i uzależnić Europę od dostaw z Ameryki Południowej.
Jednak największym graczem w Europie jest Rosja, która pomimo restrykcji sprzedaje nam ropę, węgiel i drewno. Z wiadomych powodów wspiera również „rozbrajanie” Unii Europejskiej…
Aby sprawnie i skutecznie walczyć o nasze interesy oraz budować pozytywny wizerunek dla zrównoważonego użytkowania zasobów naturalnych myśliwi oraz leśnicy muszą poskładać wszystkie klocki i dokładnie jak nasi przeciwnicy grać na społecznych emocjach!