Kraków miał szczęście do wspaniałych fotografów. Jednym z nich był Tadeusz Rząca. Amator, ale też pionier kolorowej fotografii w Polsce. Jego zdjęcia pokazują miasto z początku XX wieku. Pokazują też ludzi, którzy w nim wtedy żyli. I gdyby określić je jednym słowem, to zachwycają.
Pierwsi fotografowie nie mieli w Krakowie – tak samo zresztą jak wszędzie indziej – łatwego życia. Na przykład ks. Jan Schindler – opisywał Jerzy Koziński w książeczce “Fotografia krakowska w latach 1840-1914” – który był jednym z pierwszych dagerotypistów w mieście i wykonywał je już w połowie XIX wieku, miał z tego tytułu problemy z… przekupkami krakowskimi. Schindler po wydarzeniach rzezi galicyjskiej postanowił zamieszkać w klasztorze oo. Kamedułów na Bielanach. Otoczył się tam sprzętem do dagerotypii, która była poprzedniczką fotografii. – Co zostało mu poczytane za uprawianie czarów i kumanie się z mocami nieczystymi – opisuje Koziński. Dodając, iż przekupki przejęły się tym tak bardzo, iż na księdza-dagerotypistę napadły i pobiły go, by wypędzić z niego złe duchy, które go opętały.
Obiektyw na kilkuletni kredyt
Problemem były też – oczywiście – pieniądze. Sprzęt był wówczas bardzo drogi, więc bardzo drogie były też zdjęcia. W 1843 roku za jeden dagerotyp trzeba było zapłacić 25 złotych. To kwota daje przykład Koziński – za którą można było kupić 100 kilogramów wołowiny. Cena nie może dziwić, bo sprzęt był kosztowny i delikatny. Kiedy Walery Rzewuski – a było to wiele lat później – zaczynał swoją przygodę z fotografią, korzystał z pożyczonego obiektywu. Ten rozbił się w czasie robienia zdjęć w jednym z kościołów Krakowa. Odkupić trzeba było go w Wiedniu, za 400 guldenów. Kwotę tak dużą, iż fotograf spłacał ją później przez kilka lat. Drogie były elementy optyczne, bardzo drogie były też klisze.
A mimo to nie brakowało amatorów tego, by ówczesny Kraków uwieczniać na zdjęciach.
Tadeusz Rząca i Polska malownicza
Jednym z nich był Tadeusz Rząca. Pasją zaraził go najprawdopodobniej ojciec Karol, który w 1863 roku otworzył jeden z pierwszych krakowskich zakładów fotograficznych, ale później zrezygnował z niego, by zająć się handlem. Tadeusz prowadził sklep ojca, ale jednocześnie rozwijał umiejętności fotograficzne.
Na początku XX wieku używał aparatu kliszowego, który – pisze Koziński – na pewno był sprawny jeszcze w 1974 roku. Udało mu się zdobyć jakieś nagrody na konkursach dla fotografów amatorów i wydał pierwszy krakowski album barwnych zdjęć, który nazywał się “Malownicza Polska. Ziemia krakowska”.
Kiedy dziś patrzy się na jego fotografie, można się zachwycić. Także dlatego, iż to podróż w czasie.
Zobaczcie zresztą sami.
Widać na nich między innymi drzewa, które rosły na krakowskim Rynku w 1912 roku.
I to jak handlowano wtedy pod Adasiem.
Sukiennice w 1920 roku:
I okolice miasta (Bronowice?) w 1910 roku:
I jak mieszkali wtedy ludzie:
Wawel z domu rodzinnego, który znajdował się przy pl. Kossaka:
I Wawel widziany znad Wisły w 1915 roku, drugim roku Wielkiej Wojny:
Na zdjęciach z lat 1910-1920 można podziwiać Planty i ich odcinek zachodni:
Północno-wschodni:
I północny:
Widok z Wawelu wyglądał w czasie Wielkiej Wojny tak:
A ze wzgórza na Salwatorze tak:
Plac Wolnica? Proszę:
Zima? Zimą Tadeusz Rząca uwiecznił m. in. most kolejowy.
Zdjęcia pochodzą ze zbiorów MUFO, na którego stronie znajdziecie ich więcej.
Można na nich zobaczyć nie tylko stary Kraków. Można też obejrzeć dawny rynek w Zakopanem:
Zdjęcia Tadeusza Rzący znajdują się już w domenie publicznej.