W małym gabinecie weterynaryjnym powietrze było gęste od emocji, jakby choćby ściany przytłaczał ciężar tej chwili. Niskie światło jarzeniówek rozlewało się po pokoju, nadając wszystkiemu zimny, nieprzyjemny odcień. W tej ciszy, niemal sakralnej, każdy oddech brzmiał jak profanacja. Na metalowym stole, przykrytym starą kraciastą kołdrą, leżał Burek niegdyś potężny owczarek podhalański, pies, którego łapy pamiętały […]