Spotkałam się z ideą, by nazywać zwierzęta Osobami zwierzęcymi. Taka jestem niedobra, iż od razu uaktywnił się mój wewnętrzny szyderca. Bo czy to nie przesada? Nadużycie? Wariactwo? Coraz bardziej absurdalna poprawność polityczna naszych czasów? Mam wrażenie, iż ludzie wołając o prawa zwierząt, są coraz mniej ludzcy wzajemnie wobec siebie. Kici kici do kotka, a spierdalaj do człowieka. A może się nie znam? Nie nadążam za duchem czasu? Kocham zwierzęta. Nie robię im krzywdy. Podziwiam. Szanuję. choćby od wielu wielu lat (od ponad trzech dekad) ich nie jem. Ale przesadyzmu i skrajnego popadania w cokolwiek nie dzierżę. Za chwilę osobami będzie się nazywać rośliny i drzewa. Na przykład Osoba Sosnowa 🌲
Sosnowy ałtfit: