Open Eyes Art Festival – ocean kropel – to piąta już edycja tego wydarzenia w Krakowie. Od początku przyświecała nam idea łączenia ze sobą odmiennych postaw, idei, dziedzin i języków, przede wszystkim tych, które zdają się niesprowadzalne do wspólnego mianownika – jak chociażby sztuka i ekonomia. Wierzymy bowiem, iż łączenie ze sobą podobieństw skutkuje osłabieniem siły każdego z nich, a połączone ze sobą odmienności eksplodują feerią znaczeń, nowych idei, prawdy i piękna.
Jedna kropla nie czyni deszczu, ale nawałnica miliardów kropel potrafi dokonywać nieodwracalnych zmian. Czy sztuka potrafi zmienić nas i świat, w którym żyjemy? Wisława Szymborska zaprzecza: „Nie wierzę, aby poezja mogła zmienić świat. Oczywiście należy robić wszystko, aby ten cel osiągnąć, ale kosmos rządzi się prawami niemającymi nic wspólnego z twórczością poetów. Prawdziwi twórcy zła, które istnieje i będzie przez cały czas istnieć na ziemi, nie czytują poezji”, jednak sama w tych zdaniach buduje kontradykcję: „należy robić wszystko, aby ten cel osiągnąć”. Od wielu lat studiuję życiorysy i dzienniki złoczyńców, próbując zrozumieć, jak uduchowiony młodzieniec (jakim w młodości był np. Joseph Goebbels) staje się potworem, i powiem, iż nie tyle nie czytują poezji, ile – stając się potworami – porzucają ją i ślepną.
Gorąco wierzę, iż nawałnica indywidualnych kropel artystycznych słów, brzmień, gestów, kształtów i barw, połączonych wzajemnym poszanowaniem odmienności jest w stanie, o ile nie usunąć zła, to przynajmniej tchnąć w nas siłę niezgody na zło czające się w każdym z nas i oporu wobec zakusów prawdziwych jego twórców.
Nasz wspólny festiwal jest pretekstem do łączenia ze sobą odmiennych kropel w ocean prawdy, piękna i dobra, i w tym jednym jesteśmy do siebie podobni jak dwie krople wody.
Andrzej Bednarczyk
Open Art
Open Art to coroczna wystawa otwierająca Open Eyes Art Festival, dedykowana międzywydziałowym i międzyuczelnianym projektom studenckim. Tegoroczna edycja odbędzie się w dniach 6–19 listopada w przestrzeniach dawnych budynków szpitalnych dzielnicy Wesoła, które po raz kolejny staną się sceną działań artystycznych, tym razem w obiekcie przy ul. Kopernika 21.
Hasłem przewodnim tegorocznej edycji Open Art jest „Fluid”. Odwołując się do wieloznaczności angielskiego fluid i polskiego „fluid”, wskazujemy na płynność, zmienność, elastyczność, przekraczanie sztywnych granic i trudność jednoznacznej klasyfikacji. Fluid to także aura – tajemnicza energia emanująca pomiędzy ludźmi, miejscami i rzeczami. To również… puder w kremie: pudrowanie rzeczywistości i jej bezwzględny demakijaż staną się także obecne podczas tegorocznej wystawy.
Zaprezentowanych zostanie ponad 15 autorskich i zespołowych projektów interdyscyplinarnych – wyłonionych w drodze Open Call Open Art – oraz wybrane realizacje nagrodzone w ramach Stypendiów Santander 2025. Każdy z projektów nosi swój własny tytuł i zachowuje autonomię, ale wszystkie razem wpisują się w ideę Fluidu, tworząc wspólną aurę złożoną z różnorodnych wrażliwości, intuicji i symbolicznych „przepływów”. Stają się także rozwinięciem głównego festiwalowego hasła OEAF: Ocean Kropel, w którym indywidualne głosy i działania artystyczne, niczym pojedyncze krople, zaczynają układać się w większą, dynamiczną całość.
Studia bezruchu
U progu modernizmu w sztukach wizualnych mnożyły się studia ruchu – ludzkiego, zwierzęcego, maszynowego. Pęd i postęp. Małe i wielkie kroki w drodze ku świetlanej przyszłości. O ile w paradygmacie modernistycznym dominował ciągły ruch, o tyle schyłkowy etap postmodernizmu wyznaczają liczne studia bezruchu. Ciała przyjmują pozycję poziomą.
Bezruch bywa efektem pasywności, ale w prezentowanych na wystawie pracach pasywność często okazuje się pozorna. W czasie snu, bezużytecznego z punktu widzenia logiki wydajności 24/7, generowane są oniryczne wizje. Faza REM to cichy luksus, za który trzeba dopłacić jak za widok na morze. Ciało doznaje tymczasowego paraliżu, za to mózg jest niezwykle aktywny.
Podmioty układają się równolegle do ziemi, prowadzone pragnieniem odpoczynku, kontemplacji, zestrojenia się z naturą, ale też niemocą. Poszukiwacze potencjalnych legowisk często kierują swoje ciała z dala od miejskiego zgiełku. Tam, gdzie o świcie leżała sarna, wieczorem spoczną zmęczone plecy. Punktem odniesienia dla prezentowanych praktyk artystycznych staje się poziom ziemi bądź poziom wody. Hierarchiczne relacje ciążą ku horyzontalności. Zmiana pozycji wymusza zmianę sposobu patrzenia. Horyzont przybliża się, znika.
Na leżąco wykonywane są operacje w przestrzeni, próby testowania materii nieożywionej i ożywionej. Na leżąco czytane są wywrotowe manifesty. Punkty oparcia nie zawsze są wygodne. Dyskomfort rekompensuje zapach ziemi. Na nieużytkach kwitną pozasystemowe sieci wymiany dóbr. Peryferie stają się centrami zawiązywania paktów i podpisywania umów patykiem na piasku. Zgoda na nietrwałość oznacza tu akceptację przygodności życia, świadomość kruchości ciała. Ludzkie i nie-ludzkie ciała pozbawione oddechu postrzegane są jako repozytoria pamięci, obiekty czuwania bądź żałoby klimatycznej.
Ktoś nie może zasnąć, ktoś nie chce się obudzić.
Kacper Dudek Święto traumy
Kacper Dudek, od czasu studiów w krakowskiej Akademii, adekwatnie nieprzerwanie maluje wielkoformatowe obrazy. Obrazy abstrakcyjne. W tamtym czasie – trochę na przekór czy też pod prąd tendencjom post-kapistowskim, które w latach dziewięćdziesiątych były ciągle żywą tradycją uczelni w Krakowie. Z drugiej strony – wbrew tendencjom sztuki krytycznej, jaką zaczynali wówczas uprawiać jego rówieśnicy. Dzisiaj również jego konsekwentnie rozwijana postawa nie wiąże się z żadnym z popularnych nurtów narracyjnych najmłodszego pokolenia malarek i malarzy.
Pierwsza prezentacja obrazów Dudka w uczelnianej galerii nastąpi po niemal 30 latach od ukończenia przez niego studiów na Akademii. Tytuł wystawy to Święto traumy. Jego przewrotność nawiązuje do bieżących, tragicznych zdarzeń, jakimi targana jest zarówno Europa (wojna w Ukrainie), jak i inne miejsca na świecie (konflikt w Gazie). Dudek nie maluje przedstawień; swoje emocje w kontekście współczesności ukazuje w dynamicznie komponowanych, wielkoformatowych płótnach. Kontrasty surowych form opartych na rygorze geometrii zderza ze swobodnym gestem i nie kontrolowaną morfologią farby. Intrygującym aspektem tej praktyki pozostaje kolor. Nie jest on nadrzędnym elementem kształtującym charakter obrazów. Jest jednak obecny, często w tak wyrafinowany sposób, iż nie można zapomnieć o fakcie, iż Kacper Dudek mijał kiedyś na korytarzach Akademii malarzy post-kapistów. Na korytarzach, bo do pracowni prowadzonych przez nich nie wchodził.
Powab Akademii. Dyskurs wokół aktów Wojciecha Weissa
Akt, może najbardziej ze wszystkich podejmowanych przez artystów tematów, utożsamiany jest z pojęciem „Sztuki”. Akt jest ikoną kultury śródziemnomorskiej i symbolem naszej cywilizacji. W akcie ludzkie ciało zyskuje swoje miejsce poza czasem i poza pożądaniem, stanowi najczystszą formę opisywania świata, jest wynikiem procesu przekraczania zmysłowości i dążenia do ideału, uosabia piękno, stan niewinności i doskonałości.
W tradycji akademickiej akt był zawsze najważniejszym etapem edukacji. Studiując w krakowskiej Szkole Sztuk Pięknych w ostatnich latach XIX wieku, Wojciech Weiss rozwinął swoje umiejętności malowania aktu kobiecego w tzw. majsterszuli prof. Leona Wyczółkowskiego. I ten temat malarski wszedł do repertuaru artystycznego Weissa na stałe, stawiając go w oczach krytyków jako malarza bliskiego mistrzom renesansu, ale – przede wszystkim – Renoirowi.
Wystawa Powab Akademii bada struktury narracyjne, które narosły wokół Weissa jednoznacznie traktowanego jako mistrza tego gatunku. Prezentowanym w Muzeum ASP obrazom, takim jak monumentalna kompozycja Muzy (1927) i Trzy Gracje (ok. 1920), towarzyszą prace mniejsze i wcześniejsze (ze zbiorów MNK w Krakowie i Fundacji Muzeum Wojciecha Weissa), różnicując podejście do tematu aktu zgodnie z duchem nieustannych fluktuacji sztuki. Uzupełnieniem dzieł są fragmenty tekstów krytycznych, wprowadzające polifonię bodźców wzrokowych, emocjonalnych i dyskursywnych. Stanowią tym samym wyzwanie, w którym tradycyjny i patriarchalny sposób patrzenia ma zostać poddany rewizji poprzez nowe, wypracowane przez teoretyków, perspektywy. Mają się tym samym, zarówno obrazy, jak i teksty, zostać skonfrontowane z ewoluującą polityką kulturalną, w której celebrowane dawniej piękno i przyjemność, uruchamiają w tej chwili rodzaj społecznego alarmu.
Znakomity krytyk Stanisław Świerz pisał na łamach „Sztuk Pięknych” (1925/1926): „Nie szuka Weiss w akcie ani medytacyj filozoficznych, ani rozważań geometrycznych, ni architektury… nie zamienia kobiet na kolumny – chce je poprostu malować w blasku ich ciała – jak kwiat zerwany, jak owoc dojrzały rzucony między obłoki materji na biel batystów! Jak klejnot…”.
Praktyki uważności
Sztuka nigdy nie wydarza się za późno. Nigdy też nie jest za wcześnie. Zawsze jest na czas. Wydobywa dany moment z niewidzialności, waloryzując również to, co nieznaczne, osadzone w doświadczeniu zagubienia, słabości, niepewności i bezsilności. Przysłuchuje się szumom, wieloznacznościom i konfliktom. Dowartościowuje szepty, ciche rozmowy, rozmywające się obrazy.
Praktyki uważności pozwalają spotkać się różnym głosom artystycznym. Tworzą przestrzeń, w której interwencja splata się z emancypacją, a obserwacja świata otwiera miejsce na działania subwersywne. Przewodnikami i przewodniczkami po tej wystawie są osoby, które właśnie zakończyły edukację w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Reprezentują one odmienne podejścia artystyczne, strategie działania i sposoby rozumienia funkcji sztuki oraz jej relacji z rzeczywistością.
W zaprezentowanych pracach związek ten czasem przybiera formę działania – przekonania, iż sztuka może wpływać na codzienność i ją przekształcać, zarówno w sferze materialnej, jak i społecznej. Wtedy sztuka staje się katalizatorem sprawczości i uważności, wyjściem z pułapki biernego uczestnictwa. Innym razem jest krzykiem – politycznym w swojej apolityczności, zamieniającym to, co osobiste w publiczne – i odwrotnie. Bywa też, iż jej funkcją staje się kierowanie uwagi ku kontekstom, momentom, sytuacjom i praktykom, które inaczej pozostałyby niezauważone. A czasem jest po prostu doświadczeniem zmysłowym, wymykającym się interpretacjom i teoriom.
Zaprezentowane prace tworzą krajobraz utkany z wielu sieci: materialnych, społecznych, kulturowych, emocjonalnych, pamięciowych. Wprowadzają nas w obszar współdzielonej teraźniejszości, pełnej równoległych narracji i przenikających się perspektyw. Przesuwają i rozciągają granice rzeczywistości, otwierając na inne tryby czasowości i odczuwania.
Dla uczestniczek i uczestników ta wystawa wydarza się w momencie przejściowym – wkraczania w obszar zawodowej samodzielności i kształtowania się nieznanych topografii, w których – pośród zakrętów i wzniesień – powstają nowe osobiste choreografie. Praktyki uważności zapraszają do bycia częścią tego procesu.

1 tydzień temu


