Ogromne kontrole z dronów i satelity. Listy grozy z urzędów miasta i gmin docierają do Polaków. Kary sięgają miliona złotych

3 godzin temu

Tylko w warszawskim w Ursusie w sierpniu 2025 roku wykryto nieprawidłowości i wystawiono mandaty na ponad 200 tysięcy złotych. Od kilku miesięcy właściciele w całej Polsce odkrywają, iż to co jeszcze rok temu było legalne, dziś może kosztować majątek.

Fot. Shutterstock

To nie są pojedyncze przypadki. Po druzgocącym raporcie NIK z maja 2025 roku gminy w całej Polsce ruszyły z masowymi kontrolami. Cel? Nadrobić lata zaniedbań w walce z gatunkami inwazyjnymi i nielegalną zabudową. Efekt? Tysiące Polaków dostaje pisma z wezwaniem do usunięcia „nielegalnych elementów” z własnych działek.

Raport NIK jak wyrok

Najwyższa Izba Kontroli wydała w maju 2025 roku jeden z najostrzejszych raportów w swojej historii. Jak informuje portal Portal Ochrony Środowiska, NIK przeprowadziła kontrole w latach 2020-2024 w Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, czterech regionalnych dyrekcjach ochrony środowiska oraz w 16 urzędach jednostek samorządu terytorialnego.

Wyniki były druzgocące. Jak podaje Portal Komunalny, spośród 468 rezerwatów przyrody położonych na obszarze działania pięciu RDOŚ objętych kontrolą NIK, aż dla 298 (64%) z nich nie zostały opracowane plany ich ochrony. W każdym z pięciu skontrolowanych RDOŚ wystąpiły przypadki braku realizacji działań zaradczych wobec gatunków inwazyjnych w rezerwatach przyrody.

Jeszcze gorzej wypadły gminy. NIK ustaliła, iż 10 urzędów nie informowało podmiotów władających posesjami o spoczywających na nich obowiązkach dotyczących eliminacji gatunków inwazyjnych. Sytuacje te dotyczyły łącznie 326 nieruchomości. Ludzie mieli zakazane rośliny na działkach, ale nikt im tego nie powiedział.

88 gatunków na liście zakazanych

W lipcu 2025 roku Komisja Europejska rozszerzyła listę gatunków inwazyjnych o kolejne 26 roślin i zwierząt. Jak informuje portal gov.pl, rozporządzenie wykonawcze Komisji Europejskiej 2025/1422 z dnia 17 lipca 2025 roku zmieniło wykaz inwazyjnych gatunków obcych stwarzających zagrożenie dla Unii. Unijna lista obejmuje w tej chwili 88 gatunków.

Termin wejścia w życie rozporządzenia dla większości gatunków to 7 sierpnia 2025 roku. Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska aktualizuje polskie rozporządzenia na podstawie decyzji Komisji Europejskiej. Właściciele działek nie zawsze wiedzą, iż roślina kupiona legalnie w tym roku może być zakazana w następnym.

Według NIK, obecność inwazyjnych gatunków obcych powoduje nie tylko niekorzystne zmiany w środowisku i szkody gospodarcze, ale w niektórych przypadkach stwarza także zagrożenie dla zdrowia i życia człowieka. Przykładem są barszcze kaukaskie, których soki mogą powodować bolesne poparzenia skóry.

Cztery obszary pod lupą inspektorów

Kontrole działek skupiają się na czterech głównych obszarach. Pierwszy to nielegalne nasadzenia roślin z gatunków inwazyjnych. Bożodrzew gruczołowaty, kolczurka klapowana, niektóre odmiany trzciny, niecierpek gruczołowaty czy rdestowce to tylko część zakazanych gatunków. Każda taka roślina może skutkować mandatem do 5000 złotych.

Druga grupa problemów dotyczy drobnych budowli stawianych bez zgłoszenia. Altana powyżej 35 metrów kwadratowych wymaga zgłoszenia do starostwa powiatowego przed rozpoczęciem budowy. Wiata, zbiornik na wodę czy niewielka szopa również podlegają regulacjom budowlanym. Trzeba złożyć prosty formularz ze szkicem i poczekać 21 dni na milczącą zgodę urzędu.

Trzeci obszar kontroli to zmiany w ukształtowaniu terenu. Podwyższenie poziomu gruntu, utwardzenie nawierzchni czy wyrównanie działki wymagają często zgłoszenia do urzędu. Czwarty problem to składowanie gruzu, odpadów budowlanych czy nielegalnych materiałów. choćby sterta starych płytek lub resztek po remoncie może narazić właściciela na karę.

Kiekrz koło Poznania – 80 wykroczeń na 450 działek

W miejscowości Kiekrz koło Poznania kontrole wykazały nieprawidłowości w 80 przypadkach na 450 skontrolowanych działek. Najczęstsze problemy to brak rachunków za wywóz nieczystości (które należy przechowywać przez minimum trzy lata), amatorsko wykonane zbiorniki bezodpływowe z kręgów betonowych bez dna oraz odprowadzanie ścieków do pobliskich rowów.

Właściciele działek w Kiekrzu płacili mandaty po 500 złotych. Ale w przypadku skierowania sprawy do sądu kary wzrastały do 5000 złotych. Urzędnicy korzystali z nowoczesnych technologii – zdjęć satelitarnych i fotografii lotniczych – aby wychwycić wszelkie zmiany na działkach.

Historie ludzi, którzy stracili fortunę

Jolanta z Piaseczna posadziła dwa lata temu na tarasie pistię rozetkową, popularnie zwaną „sałatą wodną”. Kupiła roślinę w sklepie ogrodniczym za 15 złotych. W sierpniu 2025 roku inspektor środowiskowy nakazał jej natychmiastowe usunięcie rośliny. Pistia trafiła na listę inwazyjną w sierpniu 2024 roku, a Jolanta nie miała o tym pojęcia.

„Sprzedawca w sklepie nic mi nie powiedział. Kupiłam roślinę legalnie, trzymałam ją w doniczce na balkonie. Przyszło pismo z urzędu – mandat 500 złotych za przetrzymywanie zakazanej rośliny. Nikt mnie nie informował o zmianie przepisów” – opowiada emerytka.

Marcin z ROD-u w Ursusie stracił znacznie więcej. Jego altanka o powierzchni 32 metrów kwadratowych, postawiona w 2018 roku bez zgłoszenia, w lipcu 2025 roku okazała się stać 2,5 metra od granicy działki zamiast wymaganych 3 metrów. Wynik? Nakaz rozbiórki i utrata konstrukcji wartej 40 tysięcy złotych.

„Budowałem altankę sam przez całe lato. Wydałem na materiały i narzędzia 40 tysięcy. Sąsiad się nie skarżył, działka jest w ROD-ie od 30 lat. Przyszli z dronami, zmierzyli odległości. Teraz mam rozebrać wszystko na własny koszt. Gdybym wiedział, iż trzeba zgłosić, zrobiłbym to siedem lat temu” – mówi informatyk.

Pani Krystyna z Krakowa otrzymała mandat za szambo. Miała amatorską konstrukcję z kręgów betonowych bez dna, którą zamontował jej ojciec 20 lat temu. „Wiedziałam, iż to nielegalne, ale sąsiedzi też tak mają. Przyszła kontrola, mandat 3000 złotych plus nakaz wykonania szczelnego zbiornika za kolejne 8000 złotych. Mam emeryturę 2500 złotych. Skąd mam wziąć 11 tysięcy?” – pyta emerytka.

Skala kar – od 500 złotych do miliona

Wysokość kar zależy od rodzaju wykroczenia. Za brak zgłoszenia drobnych prac budowlanych urząd może nałożyć mandat od 500 złotych. Za nielegalne zmiany w terenie i niewłaściwe nasadzenia kara wzrasta do 5000 złotych.

W skrajnych przypadkach naruszeń ochrony środowiska, głównie w przypadku dużych gruntów lub działań firm, sankcje mogą sięgać choćby miliona złotych. Urzędy powołują się na trzy główne podstawy prawne: ustawę o ochronie przyrody, prawo budowlane oraz ustawę o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym.

Koszt legalizacji budowli wynosi zwykle od 2500 do 5000 złotych. To często tańsze niż mandat i nakaz rozbiórki. Jednak choćby legalizacja nie zawsze jest możliwa – jeżeli budowla stoi za blisko granicy działki, może być tylko jeden wynik: rozbiórka.

Lista roślin, które mogą kosztować majątek

Portal gov.pl udostępnia listę gatunków inwazyjnych na stronie Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Do pierwszej grupy należą między innymi barszcz Sosnowskiego i barszcz Mantegazziego, które powodują poważne oparzenia skóry.

Barszcz Sosnowskiego to jedna z najbardziej niebezpiecznych roślin inwazyjnych w Polsce. Dawniej rośliny te sprowadzano do Polski. W literaturze PRL pisano, iż roślina kwitnie obficie, daje dużo nektaru i może być źródłem miodu. Problem w tym, iż choć pszczoły rzeczywiście odwiedzały kwiatostany barszczu, miód z tej rośliny miał specyficzny smak i nie był wysoko ceniony.

W drugiej grupie roślin znajdziemy bożodrzew gruczołowaty, kolczurkę klapowaną, niecierpka gruczołowatego oraz różne gatunki rdestowców. Nawłoć kanadyjska występuje już na obszarze całego kraju i skutecznie wypiera rodzime gatunki.

Problem stanowią też rośliny akwarystyczne, które ludzie wyrzucają do naturalnych zbiorników wodnych. Pistia rozetkowa trafiła na unijną listę gatunków inwazyjnych 2 sierpnia 2024 roku. Od tego dnia obowiązuje zakaz przetrzymywania, sprzedaży i wwozu rośliny na teren UE.

Altana wymaga zgłoszenia, choćby mała

Budowa altany do 35 metrów kwadratowych nie wymaga pozwolenia na budowę, ale wymaga zgłoszenia w starostwie powiatowym. Zgłoszenie należy złożyć przed rozpoczęciem prac budowlanych. Formularz zawiera dane osobowe właściciela, opis projektu, lokalizację na działce oraz planowany termin rozpoczęcia prac.

Do zgłoszenia trzeba dołączyć mapę sytuacyjną oraz szkic altany. Urząd ma 21 dni na wniesienie sprzeciwu. jeżeli w tym czasie nie otrzymasz żadnego pisma, możesz rozpocząć budowę. To zasada milczącej zgody.

Jeśli jednak rozpoczniesz prace przed upływem 21 dni lub w ogóle nie złożysz zgłoszenia, będzie to traktowane jako samowola budowlana. Wtedy czeka cię konieczność legalizacji, opłata legalizacyjna oraz możliwy mandat. Altana powyżej 35 metrów kwadratowych wymaga już pełnego pozwolenia na budowę.

Dodatkowo musisz zachować odpowiednie odległości od granicy działki. jeżeli ściana altany nie ma okien ani drzwi, minimalna odległość wynosi 3 metry. Gdy ściana posiada okna lub drzwi, odległość wzrasta do 4 metrów.

Zbiorniki bezodpływowe pod kontrolą

Właściciele działek z szambami muszą przechowywać rachunki za wywóz nieczystości przez minimum trzy lata. Umowa z firmą asenizacyjną musi być aktualna. Kontrolerzy weryfikują, czy zbiorniki są wykonane zgodnie z przepisami.

Amatorskie konstrukcje z kręgów betonowych bez dna są nielegalne i skutkują mandatem. Odprowadzanie ścieków do rowów czy pobliskich cieków wodnych to poważne wykroczenie, które może kosztować kilka tysięcy złotych kary.

NIK podaje przykład z kontroli, w którym w Urzędzie Miasta i Gminy w Gryfinie burmistrz przeprowadził działania zaradcze wobec inwazyjnych gatunków obcych znajdującego się na dwóch działkach będących własnością gminy dopiero w trakcie kontroli NIK. Otrzymał zgłoszenia obecności inwazyjnych gatunków obcych w tych miejscach odpowiednio 18 maja 2023 roku oraz 21 czerwca 2023 roku. To pokazuje, iż choćby organy administracji publicznej zaniedbują swoje obowiązki.

Co to oznacza dla ciebie

Nawet jeżeli masz własną działkę od lat, musisz przestrzegać aktualnych przepisów. Urzędnicy mogą przeprowadzać kontrole bez wcześniejszego zawiadomienia. Sprawdzają nasadzenia, budowle, sposób gospodarowania odpadami i stan szamb.

Jeśli otrzymasz pismo z urzędu, nie ignoruj go. Brak reakcji oznacza automatyczne nałożenie kary. choćby jeżeli uważasz, iż masz rację, lepiej się odezwać i wyjaśnić sprawę. Czasami można uniknąć kary, zgłaszając budowę czy nasadzenia z opóźnieniem.

Przed posadzeniem nietypowej rośliny lub drzewa sprawdź listę gatunków inwazyjnych na stronie Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Lista jest aktualizowana regularnie. Roślina kupiona legalnie w tym roku może trafić na listę zakazanych w następnym.

Jak informuje portal gov.pl, ustawa o gatunkach obcych przewiduje 6 miesięcy od umieszczenia gatunku na liście inwazyjnych gatunków obcych stwarzających zagrożenie dla Unii na złożenie wniosku o zezwolenie na przetrzymywanie zwierzęcia domowego lub pozbycie się rośliny.

Każda drobna budowa powinna być zgłoszona do gminy lub starostwa. Często wystarczy prosty formularz i szkic. To zabezpieczenie przed przyszłymi problemami. Prowadzenie dokumentacji wszystkich większych transakcji i prac na działce to najlepsza ochrona.

Praktyczne porady na wypadek kontroli

Pobierz i wydrukuj aktualną listę gatunków inwazyjnych ze strony GDOŚ. Obejdź swoją działkę i dokładnie sprawdź wszystkie rośliny. W razie wątpliwości skonsultuj się z ekspertem lub urzędem gminy.

Zweryfikuj legalność wszystkich budowli na swojej działce. jeżeli masz niezgłoszone altanki, wiaty czy drewutnie, rozpocznij procedurę legalizacji. Im szybciej, tym lepiej – koszt jest taki sam, ale unikniesz mandatu.

Sprawdź stan swojego szamba. jeżeli masz amatorską konstrukcję z kręgów betonowych bez dna, rozważ wymianę na szczelny zbiornik. Przechowuj wszystkie rachunki za wywóz nieczystości przez minimum trzy lata.

Nie składuj gruzu ani odpadów budowlanych na działce bez zezwolenia. choćby sterta starych płytek może zostać uznana za nielegalne składowisko. jeżeli planujesz remont, od razu zadbaj o wywóz odpadów.

Warto też skonsultować się z lokalnym urzędem przed większymi zmianami w ogrodzie. Czasami wystarczy jedna rozmowa, aby uniknąć problemów. jeżeli stan faktyczny na działce odbiega od tego, co jest zgłoszone, spróbuj zalegalizować sytuację. To mniej niż potencjalny mandat i nakaz rozbiórki.

Gminy korzystają z dronów i satelitów

Urzędnicy nie żartują. System jest coraz bardziej zautomatyzowany. Gminy korzystają z nowoczesnych technologii do monitorowania zmian na działkach. Zdjęcia satelitarne i fotografie lotnicze pozwalają łatwo wychwycić nowe budowle czy zmiany w zagospodarowaniu terenu.

Drony potrafią wykryć choćby niewielkie altanki ukryte między drzewami. System porównuje obecny stan z archiwalnym, automatycznie wychwytując różnice. To oznacza, iż choćby starsze, niezgłoszone konstrukcje są teraz łatwo identyfikowane.

Według portalu Rynek Zdrowia, Międzyrządowa Platforma ds. Różnorodności Biologicznej i Funkcjonowania Ekosystemów wskazuje, iż inwazyjne gatunki odpowiadają za 60% przypadków wymierania gatunków na świecie. To pokazuje skalę problemu i wyjaśnia, dlaczego urzędy tak poważnie traktują ten temat.

Będzie tylko ostrzej

NIK zaleca rozszerzenie uprawnień wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. Jak informuje Portal Ochrony Środowiska, proponowane zmiany zakładają możliwość podejmowania przez nich działań zaradczych na koszt zarządcy nieruchomości, jeżeli ten nie zareaguje w ciągu 12 miesięcy od zgłoszenia.

NIK zwraca także uwagę na potrzebę wsparcia finansowego – realizacja działań ochronnych wymaga środków, którymi gminy często nie dysponują. To może oznaczać, iż w przyszłości kary będą jeszcze wyższe, aby pokryć koszty działań zaradczych.

Działka to wciąż własność prywatna, ale podlega przepisom prawa. Niewiedza nie chroni przed konsekwencjami. choćby jeżeli nie wiedziałeś, iż posadzona roślina jest inwazyjna lub iż altana wymaga zgłoszenia, musisz ponieść konsekwencje.

Najważniejsze to pamiętać, iż przed każdą większą zmianą na działce warto poświęcić czas na sprawdzenie przepisów. To może zaoszczędzić tysiące złotych i wiele nerwów. Lepiej stracić godzinę na wypełnienie formularza niż 40 tysięcy złotych na rozbiórce altany.

Idź do oryginalnego materiału