Ogród w cieniu drzew jest dla nas najbardziej wymagającą, pracochłonną, kapryśną i trudną do zagospodarowania jego częścią. Gdy kupiliśmy nasz dom, zastaliśmy ogród, który był bardzo zaniedbany i totalnie zarośnięty. Głównie przez stare, brzydkie i chore tuje. W następnym wpisie pokażę Ci krok po kroku, jaką metamorfozę przeszła ta część ogrodu przez ostatnie 4 lata.
Tuje wycięliśmy wszystkie, a to, co zostało to kilka pięknych, olbrzymich brzóz, sosna, modrzew i świerk. I to właśnie w cieniu tych drzew od kilku sezonów próbuję uprawiać ziemię i sadzić w nią różne gatunki polecanych do cienia roślin. Jednak to, co mówi i poleca Internet, a to, co ma rację bytu w moim leśnym zakątku, zdaje się być dwoma odrębnymi scenariuszami. Jednym słowem nie wszystkie rośliny do cienia, nadają się akurat do mojego cienia. I choć przez ostatnie lata wybierałam te sprawdzone i nie do zdarcia gatunki, to w moim ogrodzie wśród drzew wyglądały one mizernie, nie rosły, nie kwitły, a w konsekwencji umierały śmiercią naturalną. Jednak ja nie poddawałam się. Z czasem, metodą prób i błędów, udało mi się znaleźć te rośliny, które naprawdę dają sobie radę nie tylko w cieniu, ale przede wszystkim w towarzystwie przepięknych, ale żarłocznych, dominujących i płytko ukorzenionych starych drzew.
W tym wpisie podzielę się z Tobą sprawdzoną listą roślin, które naprawdę dobrze radzą sobie w takich niełatwych do wzrostu warunkach. jeżeli masz podobne miejsce w swoim ogrodzie, być może znajdziesz tu dla siebie potrzebne inspiracje.
Żadna ze mnie profesjonalna ogrodniczka i każdego dnia uczę się na swoich błędach, ale w moim ogrodzie wyznaję podstawową zasadę: ma mnie cieszyć i dawać frajdę, a nie stresować.

JAKIE WARUNKI PANUJĄ W NASZYM CIENISTYM OGRODZIE?
- Przede wszystkim, jak sama nazwa wskazuje, jest tutaj mało światła. Stanowiska są cieniste i półcieniste.
- rosną tu drzewa, które mają ok 35 lat. Są dosyć płytko ukorzenione, a to oznacza, iż zabierają innym roślinom maksymalną ilość wody i składników odżywczych. Musimy tu podlewać 2 razy dziennie, żeby cokolwiek urosło.
- bardzo trudno jest tutaj wbić szpadel, żeby posadzić nową roślinę, bo wszędzie, dosłownie wszędzie są korzenie.


- ogród dzielimy z ptakami, ślimakami, wiewiórkami i jeżami. Niektóre z nich potrafią uprzykrzyć życie i nie mam tu na myśli tylko ślimaków, bo te obchodzą się z roślinami łaskawie. Dużo bardziej uciążliwe są ptasie odchody, które brudzą liście roślin i podest z grillem. Ale pokornie to sprzątamy, bo jesteśmy wdzięczni za te wszystkie koncerty i trele.
- rośliny z klasycznych list do cienia, u nas zwyczajnie nie chciały rosnąć. Dalej są tutaj gatunki, o które walczymy, ale czasem ta walka jest nierówna.
- utrzymanie w tym miejscu trawnika graniczy z cudem. Stajemy na rzęsach, żeby mieć w miarę ładny trawnik i próbowaliśmy już naprawdę wielu rozwiązań. Było zakładanie trawnika z najlepszą mieszanka przez profesjonalną firmę, był system nawadniania, było wysiewanie klasyczne trawy, a choćby trawa z rolki. Pogodziliśmy się już z tym, iż w tym miejscu trawnik będzie na mocna 3+, ale nic więcej nie ugramy.
- drzewa, które mamy, choć cieszą i nie oddalibyśmy ich za nic, to są jednocześnie gatunkami, które śmiecą przez cały rok. Sprzątamy po nich codziennie: suche gałązki, szyszki, liście, pyłek, czy nasiona brzozy.

OGRÓD W CIENIU – JAKIE ROŚLINY ZADARNIAJĄCE SPRAWDZIŁY SIĘ NAM NAJLEPIEJ?
Jeśli nie trawa to co? Rośliny zadarniające. Oprócz tego, iż są ładne i idealnie pasują do leśnego klimatu, to utrzymują wilgoć w podłożu, eliminują chwasty i sprawiają, iż ziemia nie jest twarda, jak skała. W zeszłym roku podjęłam próbę ograniczenia powierzchni trawnika i wydzieliłam miejsca, w których posadziłam rośliny zadarniające. Oto kilka z nich, które świetnie sobie radzą w cieniu drzew:
Tojeść rozesłana

Tojeść rozesłana to jedna z moich ulubionych roślin zadarniających w cienistej części ogrodu. Tojeść rozesłana tworzy gęste, zielone kobierce, które z czasem rozrastają się w różne strony, dosłownie „rozsypując się” po ziemi. Stąd zresztą jej nazwa. Jej liście są drobne, o ładnym, intensywnie zielonym kolorze. Latem pojawiają się na niej urocze żółte kwiaty w formie małych gwiazdek.
Rośnie nisko, przylega do ziemi i bardzo ładnie zagłusza chwasty. Lubi wilgoć, ale co ważne, dobrze znosi okresowe przesuszenie. łatwo się ja rozmnaża. Gdy wyrywam jej nadmiar z rabaty, od razu zakopuję tę wyrwaną część z drobnymi korzonkami w inne miejsce i momentalnie się tam przyjmuje.
Jest bardzo mało wymagająca, adekwatnie bezobsługowa. Trzeba ją jedynie kontrolować, jeżeli nie chcemy, by za bardzo wchodziła na ścieżki czy inne rabaty, bo jest ekspansywna. Ale w przypadku naszego ogrodu to raczej zaleta, niż wada. Szczerze powiedziawszy to czekam na ekspansję wszystkich roślin w tej części.


Pragnia syberyjska
Pragnia syberyjska była pierwszą roślina zadarniającą, którą posadziłam. W sumie kilkadziesiąt niewielkich sadzonek, które nie miały łatwo, bo dostały najtrudniejszą ziemię w naszym ogrodzie. Przekopałam ją, dodałam nawozu, podlewałam przez całe lato i posadziłam pragnie. W tym roku roślinki mają nowe przyrosty, a ja cierpliwie czekam, aż wypełnia każdą lukę tego kawałka ziemi.
Pragnia jest zimozielona i bardzo odporna na mrozy, susze i konkurencję innych roślin. Wiosną kwitnie żółtymi drobnymi kwiatkami. Rozmnaża się poprzez rozłogi i docelowo tworzy zwarty, zielony kobierzec.
Tak było – przygotowanie ziemi pod sadzenie pragni.

Posadzone sadzonki i pierwsze przyrosty.


A tak wyglądają te same sadzonki rok po posadzeniu. Powoli zadarniają ten kawałek trudnej w uprawie ziemi.



Runianka japońska
Po tej roślince spodziewam się najwięcej. Zobaczyłam ją podczas spaceru po Warszawie, jak rosła sobie niczym gęsty kobierzec pod drzewem i zapragnęłam ją mieć u siebie. Radzi sobie dużo lepiej niż pragnia syberyjska i dużo szybciej rośnie. Runianka ma ciemnozielone, błyszczące liście i jest niską roślinką. To sprawia, iż stanowi fantastyczne tło na przykład dla wszechobecnych w naszym ogrodzie funkii. Jest bezobsługowa, bardzo odporna na trudne warunki i rośnie tam, gdzie inne rośliny sobie nie radzą. Mam zamiar obsadzić nią każdy centymetr gołej ziemi i wymieszać ją z pragnią syberyjską.
Moją nową nerwicą natręctw jest właśnie goła ziemia w ogrodzie
Tak wyglądała runianka japońska, którą spotkałam w Warszawie.

Tak wyglądały jej sadzonki tuż po posadzeniu na naszej leśnej rabacie.

A tak wyglądają te same sadzonki kilka miesięcy później w towarzystwie innych roślin na rabacie. Runianka jest wspaniałym, nie narzucającym się tłem. Mam ogromną nadzieję, iż w przyszłym sezonie rozrośnie się jeszcze bardziej.




Bluszcz pospolity
Bluszcz to klasyk. Znany, popularny, czasem niedoceniany, a jednak przez cały czas niezastąpiony w cienistych częściach ogrodu. Ten nasz przesadziłam ze słonecznego miejsca w tę część, w której nic, absolutnie nic innego nie chciało rosnąć. Nie dawałam mu wielkich szans, bo podczas przesadzania został mocno poturbowany, ale o dziwo odżył i zaczyna wypuszczać nowe, soczyście zielone listki. Docelowo chciałabym, aby wszystkie te listki odwróciły się w stronę światła i stworzyły kobierzec. Póki co przycięłam go dosyć mocno, usunęłam duże i nieco pożółkłe liście, a teraz daję mu święty spokój i sporo wody. Bluszcz jest zimozielony i rośnie w najciemniejszych zakamarkach ogrodu. Trzymam więc za niego kciuki! Wierzę, iż pozytywnie mnie zaskoczy za rok.
Tak mizernie wyglądały duże i długie sadzonki bluszczy, gdy je przesadziłam w nowe miejsce. Niemal od razu zostały częściowo skonsumowane przez ślimaki.

Tak wyglądają po kilku tygodniach od przeprowadzki w nowe miejsce.

Tak wygląda część ogrodu, którą chciałabym, żeby bluszcz porósł niczym zimozielony, zwarty dywan.

A tak bym chciała, żeby to wyglądało za parę lat. Myślisz, iż da radę?

OGRÓD W CIENIU – BYLINY, KTÓRE SIĘ SPRAWDZIŁY
Nasz ogród każdego dnia uczy mnie cierpliwości i pokory. Zwłaszcza jego leśna, cienista część. Uprawianie go pokazało mi też, iż nie jestem fanką kolorów w ogrodzie. Lubię, gdy jest zielono z elementami koloru białego, czasem niebieskiego lub fioletowego (to na słonecznej jego stronie), ale generalnie wolę totalny minimalizm, jeżeli chodzi o kolory. Dlatego wybierając byliny do cienia, szukam tych z ozdobnymi liśćmi i ewentualnie białymi kwiatami. Oto moje ulubione na ten moment (wciąż się ogrodniczo rozwijam, a moje doświadczenie jest tylko kilkuletnie, więc liczę na to, iż będę mogła w przyszłości dodać coś do tej listy).
Funkie – królowe cienia.
Oto funkie, inaczej hosty, które są moimi ulubionymi roślinami do cienia. Nie ma miesiąca, bym nie kupiła jakiejś nowej sadzonki, przysięgam. To właśnie funkie są najbardziej wdzięcznymi roślinami w tej części ogrodu. Znoszą wszystko i z roku na rok wyglądają coraz piękniej.
W naszym ogrodzie mam ich już kilkanaście odmian. Niektóre są drobne i zwarte, inne mają ogromne liście, które przypominają talerze. Każda wygląda inaczej. Jedne są jasnozielone, inne prawie niebieskie. Niektóre mają białe lub kremowe obrzeża, inne delikatnie falowane brzegi. Wszystkie są piękne. Właśnie za tę różnorodność je kocham.
Hosty świetnie odnajdują się na rabatach w cieniu. Sadzone w grupach, obok ścieżek lub pod drzewami, tworzą spokojne, eleganckie kompozycje. Świetnie dogadują się z paprociami, brunerami, runianką czy żurawkami. Czy maja jakieś minusy? Może tylko to, iż nie są zimozielone i wiosna musze na nie trochę poczekać i to, iż są przysmakiem ślimaków, przed którymi musze je chronić. Według mnie w cienistym ogrodzie są nie do zastąpienia.
Tak wyglądają, gdy zaczynają wyłaniać się wiosna spod ziemi.


A tak wygląda moja kolekcja różnych odmian funkii w szczycie ich sezonu wegetacyjnego. Uwaga – dużo zdjęć! Powiedz, czyż nie są piękne?














Funkiom poświęciłam najwięcej miejsca, a teraz pora na kolejne byliny, które całkiem dobrze sobie radzą w cieniu drzew:
Paprocie

Brunery (ich kwiatki przypominają niezapominajki)

Żurawki mają różnokolorowe liście

Kokoryczka wielkokwiatowa

Rododendrony ( tu już po kwitnieniu, ale jeszcze chwilę temu ten krzew był obsypany pięknymi, białymi kwiatami).

Tawułka Arendsa

Klon palmowy (wybarwia się na krwistoczerwono jesienią). Tu w towarzystwie derenia białego.


Dodałabym do tej listy jeszcze: szczawik, konwalie, barwinek i pęcherznice. A może Ty masz doświadczenie z takimi warunkami w ogrodzie i mogłabyś dopisać coś do mojej listy? Podziel się proszę w komentarzu.
Od razu uprzędę, iż rekomendowane do cienia parzydło leśne w ogóle nie chce u nas rosnąć. To znaczy rośnie, ale nie powiększa swoich rozmiarów i jest raczej mizerne.

Świetnie sprawdzają się pnącza takie jak winobluszcz trójklapowy i pięciopalczasty. Stanowią doskonałe tło na antracytowych elementach naszego ogrodu.



Ostatnimi roślinami, które chcę tutaj polecić, i których wybór może wydać się zaskakujący, są zioła. Choć rosną niemal w cieniu, to mają się doskonale! Sama zobacz. Posadziłam je w starych skrzynkach po jabłkach. Odbijają z ziemi każdego roku i są coraz bardziej okazałe.



To co, może na koniec kilka kadrów z tego naszego, leśnego zakątka w mieście? Bo choć ogród wśród cienia drzew jest bardziej wymagający niż słoneczne rabaty, to cieszy nas ogromnie każda roślinka, listek i gałązka. Jest naszą oazą, miejską agroturystyką, w której można totalnie się zrelaksować. Latem naprawdę niechętnie się stąd ruszamy. Patrząc na te drzewa, na zakradające się do poidełka wiewiórki czy gnieżdżące się w budkach lęgowych ptaki, można poczuć się tu jak na planie odcinka programu przyrodniczego. Uwielbiam to miejsce, które tworzymy krok po kroku, każdego roku i jestem z niego dumna.
Jak Ci się podoba nasz ogród w cieniu drzew?




