Ogoniasty Partner w Przygód Zaułku

1 dzień temu

Kocurpartner

Fiodor w pracy nie był nie lubiany po prostu ludzie mu unikali. Był rzetelnym, doświadczonym kierowcą i sumiennym pracownikiem, ale nie miał w sobie nic przyjaznego. choćby koledzy nie chcieli z nim jeździć w duecie, a on cieszył się, iż tak jest. Został więc przygnieciony na jedną trasę i odcięty od reszty floty. Dali mu przydomek Burzliwy, a w późniejszych opowieściach zamieniali go w Kota. Imię często zapominano, przydomek pozostawał w ustach.

Ta wyprawa nie zapowiadała nic nadzwyczajnego. Znany szlak, zwykły ładunek. Fiodor prowadził, spoglądając na drogę

Nagle przy poboczu w trawie coś się poruszyło. Próbował przejechać, ale serce podskoczyło. Nie wiem, co go skłoniło do zatrzymania ciężarówki i podejścia bliżej.

Na ziemi leżał ogromny, pasiasty kot, którego oddech był ledwo słyszalny. Co ci się stało, kocie? spytał Fiodor, pochylając się nad zwierzęciem. Kot zaciągnął gardło i mruknął, jakby mówił: Nie potrzebuję pomocy, leć swoją drogą. Fiodor przypomniał sobie swego babciowego kota, z którym w dzieciństwie dzielił ciepło paleniska, i poczuł współczucie.

Nie jestem specjalistą od urazów kotów, ale widzę, iż nie powinieneś sam leżeć tutaj. Nie ma w pobliżu nikogo, kto mógłby cię wziąć pod opiekę powiedział Fiodor. Ostrożnie podniósł rannego futrzaka i położył go w przyczepie. Kot nie protestował, raczej uspokoił się, jakby uznał, iż najgorsze minęło.

Zjeżdżając z trasy, Fiodor wjechał do małego miasteczka i wjechał do przychodni weterynaryjnej. Gdy lekarz zobaczył zmęczonego mężczyznę z kotem na rękach, puścił ich przed kolejkę.

Masz szczęście, kocie powiedział starszy weterynarz. Zdezynfekujemy, założymy opatrunek i będziesz mógł ruszyć dalej.

Dokąd mam go zabrać? protestował kierowca. Mam kolejny kurs!

Nie mamy schroniska, a kot nie jest szczeniakiem odparł lekarz. Po prostu zabierz go ze sobą, a potem już zobaczymy.

Zielone oczy kota wpatrzyły się prosto w serce Fiodora, a mu tak samo żal było zostawić go na drodze. Lepiej go zabrać, pomyślał i poszedł do korytarza, gdzie dwie starsze panie szepkały przy herbacie.

Lenka wczoraj znowu przychodziła, chowała się przed mężem mówiła jedna.

Co za pech! odpowiedziała druga. Sama ma złoto w domu, a on ją dopada jak burza. Mówią, iż ją choćby wbijają.

Pierwsza skinęła głową: Nie dziwię się, iż chodzi na wizyty w siniakach.

Fiodor nie wtrącał się w ich plotki. Każdemu zdarzy się trudny okres. Jego własna przeszłość też nie była lepsza zaręczał się z ukochaną, a ona zniknęła przed ślubem. Teraz był sam, ale los postanowił dać mu niespodziewanego towarzysza.

Proszę wziąć kota wyciągnął weterynarz, machając ręką. Mam nadzieję, iż się zagoi. Za trzy tygodnie przyjdź po zdjęcie opatrunku.

Fiodor wziął zwierzę i ruszył dalej. Nie wiedział, co zrobić ze prezentem z drogi, ale czas gnał, a planów na trasie miał już za mało.

Po kilkudziesięciu kilometrach zobaczył przy drodze dwie postaci kobietę machającą ręką i małą dziewczynkę, która przytulała się do mamy.

Nie biorę pasażerów! zawołał Fiodor. Nie jestem taksówkarzem.

Miau! zabrzmiało z tyłu.

Co? pytał. Czego chcesz?

Miau! kot powtórzył, jakby domagał się uwagi.

Fiodor zrozumiał, iż zwierzak potrzebuje czegoś więcej niż jedynie transportu. Otworzył drzwi, wyciągnął kota i położył go na trawie. Kot natychmiast podniósł ogon, jakby potwierdzając domysł kierowcy.

W tym momencie podbiegła do niego kobieta z dziewczynką, trzęsąc się z rozpaczy.

Proszę, weźcie nas! Jesteśmy tylko trzydzieści kilometrów od drogi! błagała.

Dziewczynka patrzyła na Fiodora mokrymi oczami, jakby płakała od dawna.

Nie jestem przewoźnikiem, a kierowcą ciężarówki! próbował ją uspokoić. Jedźcie autobusem!

Zgubiliśmy jedyny kurs, spóźniliśmy się tłumaczyła matka. Pomóż nam, a będziemy modlić się za ciebie przez całe życie!

Kot, już podniesiony, podszedł do dziewczynki i pocierał się o jej nogę. Mała uśmiechnęła się i pogłaskała futro. Fiodor, widząc to, zaproponował:

Mogę was podwieźć, a wy przyjmiecie kota? zapytał, wskazując na zwierzę.

Matka łzami spłynęły po policzkach.

Chętnie, kocham zwierzęta, pracuję w przychodni weterynaryjnej! odpowiedziała. Tylko nie wiemy, gdzie go zostawić. Moja ciotka mieszka niedaleko, poprosimy ją o pomoc.

Fiodor przyglądał się, jak dziewczynka głaszcze kota. Była piękna, z jasnymi lokami, choć wystraszona. Kot przyjmował pieszczoty, nie wykazując oporu.

Wspomnienie rozmowy w przychodni przypomniało mu o pewnej Ewie, której mąż miał problemy. Fiodor nie chciał wtrącać się w ich sprawy, więc skinął głową i powiedział:

Dobra, podwieżę was.

Jedźmy, Weroniko! zawołała kobieta, podnosząc dziewczynkę na ręce.

Fiodor wsiadł z kotem na tylne siedzenie, a rodzina zająła miejsce w kabinie. Dziewczynka siedziała z tyłu, a matka przyciśnięta była do siedzenia obok Fiodora.

Zapłacę, nie wątpię! obiecywała, ale Fiodor tylko mruknął:

Nie ważne, po prostu pomogę. Kot ci się spodobał, więc podziękuj mu.

Dziękujemy, kocie! wykrzyknęła kobieta. Jak masz na imię?

Kot i kot odparł Fiodor z uśmiechem. Nie zdążyliśmy się poznać, po prostu go znalazłem na drodze.

Jesteś dobrym człowiekiem! podziękowała, patrząc na niego. A jak mam cię zwrócić?

Fiodor odpowiedział niechętnie.

Ja Ela, a córka ma na imię Weronka dodała matka.

Czy twoja ciotka przyjmie nas? zapytał Fiodor, trochę zdziwiony własnym pytaniem.

Mam nadzieję westchnęła.

Zadzwoń do niej rzekł, przechodząc na ty.

Ela przycisnęła do ucha telefon i szepnęła:

Nie mam telefonu Mąż nas zostawił

Fiodor wyciągnął słuchawkę i podał jej numer.

Ela szeptała, iż mąż uciekł, a ona nie wie, co zrobić. Kota nie przyjmą dodała, a Weronka zaczęła płakać.

Fiodor zabrał rodzinę na adres wskazany przez Elę i oddał kota ciotce, która przyjęła go z niechęcią, ale i z ulgą.

Weronka nie chciała się rozstać z kotem, przytulała go i całowała w pyszczek. Nagle podbiegła do Fiodora i objęła go oburącz.

Weronka, nie wolno! krzyknęła Ela.

Brakuje jej ojca, dlatego się przytula westchnęła ciotka.

Fiodor poczuł ukłucie w sercu. Myślał o własnej przyszłości, o rodzinie, o miłości, a nagle zobaczył, jak mała dziewczynka potrzebuje wsparcia. Zrozumiał, iż choćby najtwardszy człowiek nie jest odporny na ciepło ludzkich serc.

Na drodze, po kilku kilometrach, zobaczył dwie osoby przy drodze, które machały rękami. Jeden z nich trzymał pistolet. Wtem przelotny błysk rozświetlił niebo jakby spadała gwiazda.

Kot wskoczył na napastnika i zaryczał, rzucając go na ziemię. Fiodor podskoczył, chwycił broń i skierował ją na drugiego bandytę:

Ręce w górę!

Zdejmij kota! krzyczał napastnik, próbując go zdjąć z twarzy.

Fiodor, widząc, iż drugi z napastników zmierza w jego stronę, wbił go w szczękę, złapał kota i wpadł do kabiny:

Jedźmy!

Policja przyjechała po chwilę i aresztowała obu bandytów. Na miejscu przybył funkcjonariusz, który przyznał, iż Fiodor nie potrzebuje się brudzić w rękawie już i tak niósł ranne zwierzę.

Dobra robota, przyjacielu pochwalił go funkcjonariusz, wskazując na kota to nasz mały bohater.

Fiodor spojrzał na swojego kociego towarzysza i odpowiedział:

Nie jestem bohaterem, to on mnie uratował.

Historia o kierowcy ciężarówki i jego odważnym kocie rozeszła się po internecie. Ludzie zaczęli go rozpoznawać, dzwonić przy spotkaniach i dziękować za pomoc. Fiodor poczuł, iż w jego życiu nastąpiła zmiana jakby lód na drodze się roztopił, a oddech stał się lżejszy.

Po trzech tygodniach, kiedy nadszedł czas zdjęcia opatrunku, Fiodor pojechał do miasteczka, w którym po raz pierwszy spotkał Elę i Weronkę. Otworzył drzwi przychodni i zobaczył ją na progu.

To ty, co przyjechał w marzeniu? zapytała Ela, patrząc mu prosto w oczy.

To chyba sen, który się spełnił odpowiedział Fiodor, nie wiedząc, co jeszcze dodać. Nie krzywdzisz mnie z Weronką?

Nie skinęła głową. Ciotka nas kocha, a ja wniosłam pozew rozwodowy szepnęła, spuszczając wzrok.

To dobrze odparł, po czym nieświadomie dodał: Czy zechcesz iść ze mną?

Oczy Eli rozbłysły, a kot, siedząc obok, wydał donośne miauknięcie.

Mam córkę wyszeptała Ela.

A ja mam kota! odezwał się Fiodor, uśmiechając się nieśmiało. Nie potrafię pięknych słów, ale wiem, iż to nie przypadek, iż się spotkaliśmy. Nie odmawiaj od razu, przemyśl. Obiecuję, iż będę was chronić.

Kot, jakby rozumiejąc sytuację, zamrukał jeszcze raz.

Zastanowię się przytaknęła Ela.

Miesiąc później wzięli ślub, a Fiodor przeniósł się do nowej pracy został kierowcą w mobilnej klinice weterynaryjnej. Kot, nazwany Dystans, wciąż mieszkał z nimi, pilnując Weronki i od czasu do czasu wzdychał, wspominając dalekie drogi, leżąc na rozłożonym kanapie.

Tak oto samotny kierowca odkrył, iż prawdziwe bogactwo nie mierzy się kilometrami ani złotem, ale gotowością do pomocy i ciepłem, które możemy podarować innym. Życie uczy: kiedy otwieramy serce na drugiego, sami stajemy się silniejsi.

Idź do oryginalnego materiału