Od 30 lat ratuje bezdomne zwierzęta. Teraz sama potrzebuje pomocy

3 dni temu

Pani Aneta z Siedliszcza od ponad trzech dekad nie potrafi przejść obojętnie obok bezpańskich zwierząt. Przez lata przygarnęła pod swój dach dziesiątki psów i kotów, którym znalazła nowy dom. Dziś mieszka z dziewięcioma psami i sześcioma kotami – wszystkie są w podeszłym wieku, wymagające kosztownej opieki weterynaryjnej. Teraz to ona potrzebuje wsparcia, bo sama nie daje już rady udźwignąć tych wydatków.

Pomaganie zwierzętom to dla pani Anety nie tylko obowiązek, ale przede wszystkim misja życiowa, która trwa już 30 lat. – Zawsze przyjmowałam te, które ktoś porzucił. Nie potrafię przejść obojętnie, kiedy widzę zwierzę w potrzebie. Nigdy nie oddałabym psa na łańcuch – mówi pani Aneta.

Pani Aneta mieszka w Siedliszczu. Niestety wzdłuż ruchliwej trasy właściciele często pozbywają się swoich niechcianych czworonogów. Biedne i głodne wałęsają się po okolicy. Te które trafią na panią Anetą, mają szczęście. Nie zostawi ich bez pomocy.

Obecnie w jej domu mieszka dziewięć psów i sześć kotów. Wszystkie zwierzęta są starsze, część z nich choruje przewlekle. – Psy mają ponad 10 lat, koty też są wiekowe. Zaczęły się choroby, kosztowne wizyty u weterynarzy. Niestety ceny leków, szczepień, karmy są bardzo wysokie. Robię, co mogę, ale prywatnie coraz trudniej sobie poradzić – przyznaje.

Pani Aneta sama nie zwróciła się o pomoc. Zrobiła to jej znajoma Beata, do której napisała wiadomość. Przykro jej było prosić o wsparcie, ale jak tłumaczyła „nie ma wyjścia, i chowa dumę do kieszenie, bo nie prosi dla siebie”. Zależało jej na karmie dla zwierzaków.

Na swoim profilu facebookowym pani Beata umieściła wiadomość, którą dostała od koleżanki.

– Drodzy Przyjaciele, znajomi… Wczoraj odebrałam od znajomej wiadomość. Znam ją i wiem, iż nigdy nie prosiła o pomoc, więc jej SMS potwierdza, iż jest w naprawdę trudnej sytuacji. Pani Aneta opiekuje się zwierzętami – wyrzuconymi, samotnymi, zwykle głodnymi i zaniedbanymi… psami i kotami błąkającym się na trasie Chełm-Piaski. Wielu zwierzętom Pani Aneta znalazła dom. To naprawdę szczera osoba. o ile ktoś z Państwa zechce ją wesprzeć, będę bardzo wdzięczna. Mogę choćby bezpośrednio Państwa z nią skontaktować oraz podać konto, o ile ktoś chciałby pomóc finansowo. Ona naprawdę każdy wolny grosz z marnej pensji przeznacza na karmę i leczenie tych zwierząt.

Byłam u niej osobiście i proszę mi wierzyć, żyje bardzo skromnie, a jeszcze dzieli się tym co ma z innymi (gdy organizowałam dla niej zbiórkę, ze łzami w oczach przepraszała, iż ma tylko ptasie mleczko dla młodzieży). To kobieta o wielkim sercu.

Więc o ile zechcą Państwo w jakiś sposób wesprzeć – Dziękuję” – napisała.

Na odzew nie trzeba było długo czekać. Sytuacja pani Anety chwyciła za serca, a jej szczera prośba wywołała lawinę reakcji. Wiele osób zaoferowało pomoc.

– Jestem naprawdę wdzięczna za wszystko, wdzięczna za pomoc pani Beacie – mówi. – Codzienna opieka nad takimi starszymi zwierzakami wymaga dużo pracy i czasu. Pracuję dorywczo, bo przy tylu zwierzętach nie mogę sobie pozwolić na pełny etat. Po prostu nie dałabym rady – tłumaczy pani Aneta.

Każde wsparcie – finansowe czy materialne – będzie dla niej ogromna ulgą. Najbardziej potrzebne są karma sucha i mokra dla psów i kotów (im lepsza jakość, tym lepsze zdrowie zwierząt), żwirek dla kotów (najlepiej drewniany, bo jest wydajniejszy), ale przydałaby się też pomoc w pokryciu kosztów leczenia i wizyt u weterynarza. – Czasem muszę leczyć zwierzęta „na kreskę”, bo po prostu nie stać mnie na opłacenie wizyty – przyznaje pani Aneta, ale pomimo tych trudności, nie zamierza przestać pomagać. – Nie mam już możliwości i siły, żeby przyjąć nowe zwierzęta pod swój dach, ale przygarniam je i szukam dla nich domów. Choć jest coraz ciężej, nie zostawię ich samych – mówi z determinacją.

Każdy, kto chciałby wesprzeć panią Anetę, może to zrobić za pośrednictwem naszej reakcji. (reb)

Idź do oryginalnego materiału