O(Grody) i Raj na Cmentarnej

18 godzin temu

W miejscu międzywojennych Grodów Leszczyńskich (obecnie grunty przylegające do Centrum Handlowego Manhattan) karczma istniała już na początku XIX wieku. Działała pod nazwą „Wolfsruhm” („Wilcza Sława”), która stanowi do dziś nazewniczą zagadkę.

Miejska tablica sugeruje, iż „Wolfsruhm” mogło nawiązywać do nazwiska właściciela. Nie udało mi się tego jednak potwierdzić źródłowo. To o tyle ciekawe, iż pod zaborem pruskim i w czasie okupacji ulica znajdująca się w sąsiedztwie nosiła nazwę Wolfsruhmstrasse. Z kolei w dokumentach magistratu z lat 20. XX wieku znajdziemy nazwę Cegielnia Wolffa (zapisaną przez dwie literki „f”).

Czy niejaki Pan Wolf (tudzież Wolff) istniał naprawdę? Czy to tylko nazwa zwyczajowa, zmieniająca się na przestrzeni lat?

Nie ma natomiast wątpliwości, na co wskazuje zachowana dokumentacja, iż wieloletnimi właścicielami restauracji była rodzina Gringmuth. To właśnie oni zorganizowali tutaj jedno z ulubionych miejsc mieszkanek i mieszkańców Leszna, nie tylko karmiąc, ale i bawiąc gości.

W skład kompleksu wchodziły m.in. kręgielnia, muszla koncertowa i liczne werandy. Warto zwrócić uwagę, iż przy rozbudowie całości zatrudniano czołowych mistrzów budowlanych ówczesnego miasta. Na dokumentach pojawiają się takie nazwiska jak Stein, Feuer czy Nerger. Na projekcie z roku 1886 dostrzegamy pompę uliczną. prawdopodobnie pochodziła od lokalnego fabrykanta pomp, Philippa Hannacha, który w tym czasie budował swoje branżowe imperium.

Restauratorzy Julius i Ernestine mieszkali na terenie kompleksu wraz z córkami: Amalią i Heleną oraz synem Paulem. Obie córki, mimo dziesięcioletniej różnicy wieku, stanęły na ślubnym kobiercu w roku 1901. Helena, starsza z kobiet, znalazła partnera we Wrocławiu, a młodsza w Poznaniu. Prawdopodobnie przeprowadziły się do większych ośrodków miejskich.

Do ówczesnego Breslau przeniosła się także, po śmierci męża, Ernestine. Rodzinny interes przejął syn Paul. I prowadził go wspólnie z żoną Wandą. Po śmierci Paula właścicielką została Wanda, która podejmowała kolejne rozbudowy. Pani Gringmuth prawdopodobnie po zmianach geopolitycznych opuściła Leszno, włączone w granice odrodzonego państwa polskiego. Kolejny znany z nazwiska właściciel w dokumentacji pojawia się w roku 1926.

I wilk syty, i Grody całe

Restaurator Jan Kaczmarek nie planował rewolucji związanej z działalnością lokalu. Wraz z żoną wprowadził się do mieszkania po rodzinie Gringmuth. Zachowana dokumentacja nie sugeruje również, iż podejmował większe inwestycje budowlane.

Bardzo interesujący jest natomiast wniosek Kaczmarka o:

„udzielenie zezwolenia na założenie drzwi frontowych w kolonadzie przy drodze Grody Leszczyńskie – park Chrobrego”.

Przede wszystkim można wysnuć wniosek, iż to Kaczmarek zmienił nazwę miejsca z Wilczej Sławy na Grody Leszczyńskie. Nurtujący jest także zapis o parku Chrobrego. Do tej pory na żadnym planie, mapie ani w żadnym wydawnictwie traktującym o nazewnictwie w Lesznie nie znalazłem informacji, aby pierwszy koronowany król Polski był patronem leszczyńskiego zieleńca.

Grody na urlop!

Grodów Leszczyńskich nie pominął w swym nieocenionym maszynopisie traktującym o międzywojennym Lesznie Wiktor Buliński:

Grody Leszczyńskie, grafika ze zbiorów Z. Sochy

„Z młodych lat pamiętam, iż w pogodne letnie dni znajome rodziny wybierały się na spacer do Grodów. Zamawiano dzbanek kawy, panie wyciągały z toreb ciasto i odbywał się podwieczorek, potem dzieci biegały między krzakami, potem otrzymywały «sznytki», panowie siadali przy sąsiednim stole i grali w skata lub preferansa, a panie wyciągały z toreb robótki «sztrykowały» . Naturalnie przy okazji plotkowały. Takie wjazdy zastępowały wyjazdy na urlopy, czego w owym czasie nie znano”.

Czytając wspomnienia, można sobie tylko wyobrazić dyskusje, jakie podejmowano przy dzbanku kawy. Jednocześnie należy uzupełnić wypowiedź Bulińskiego. Wyjazdy urlopowe z całą pewnością nie były powszechne i dostępne dla wszystkich. Nie ma wątpliwości jednak, iż się odbywały.

Z Leszna już w okresie międzywojennym wyjeżdżano na pobliskie letniska w Boszkowie czy Osiecznej. Wybierano się także w dalsze podróże do Zakopanego czy Krakowa, a choćby w podróże zagraniczne.

Cel stanowiły m.in. Rzym czy Paryż, a dowodzą tego fotografie zachowane nie tylko w Archiwum Państwowym w Lesznie, ale i w prywatnych zbiorach.

Buliński opisał także pewne humorystyczne wydarzenie, które miało miejsce w restauracji pana Kaczmarka. Otóż jednemu z uczestników zabawy podczas tańca rozwiązała się gumka od kalesonów. Długie ineksprymable wywołały salwę śmiechu wśród zebranych. Wówczas padła propozycja, aby sprawdzić wszystkich gości i panowie weszli na stół.

„Po chwili kelner elegancko przyniósł na tacy nożyce. Teraz nastąpiło obcinanie nogawek gaci powyżej kolan. Towarzystwo w wesołym nastroju wróciło do miasta” – spuentował Wiktor.

Zupełnie inaczej, lakonicznie i wręcz obcesowo natomiast opisał drugą z restauracji.

Raj(?)

„Za Grodami był jeszcze jeden ogród, nazywał się Raj. Ale to już była upadająca knajpa. Odwiedzali ją tylko nałogowi pijacy, gdy inne lokale były zamknięte. Za Rajem była strzelnica wojskowa”.

Nazwa Raj, podobnie jak Grody, miała pojawić się w latach 20. XX wieku. Pierwotnie knajpa nazywała się „Schiesswerder” („Kępa Strzelecka”), a jej właścicielem był pan Zielichowski, zaangażowany w upiększanie miasta.

Miał przekazać nieodpłatnie 1000 sadzonek, które następnie zazieleniły centrum.

Warto zwrócić uwagę, iż restauracja „Raj” była najbardziej oddaloną knajpą od centrum miasta. I być może właśnie to, możliwość rozerwania się poza radarem sąsiadów, stanowiło argument dla odwiedzających?

Ulica bez numerów

Mieszkańcy Cegielni i Raju, 1929 r., kolejno nazwisko, zawód, data urodzenia oraz wprowadzenia

Ulica Cmentarna, przy której znajdowały się opisane lokale, wyróżniała się na mapie międzywojennego Leszna pewnym faktem: budynki nie posiadały numeracji. Na spisie z 1929 roku przy ulicy Cmentarnej widniały następujące obiekty: Koszary im. Króla Stanisława Leszczyńskiego, gdzie zapisano 26 nazwisk. Pod adresem Cmentarz Żydowski znalazł się cieśla Gottlieb Seiffert i jego małżonka.

Grody Leszczyńskie to kupiec Karol Adamski z żoną oraz państwo Kaczmarek: Wanda i Jan, właściciel restauracji.

Następnie Cegielnia Wolffa, gdzie mieszkały cztery osoby. Sąsiadowała z nią Cegielnia św. Jana, zamieszkała przez 12 osób. Ostatnim adresem przy ulicy Cmentarnej był Raj. Na liście mieszkańców odnajdziemy trzech rolników, dwójkę ślusarzy, aktora filmowego oraz sześć kobiet.

Współczesność

Grody Leszczyńskie i Raj to nazwy, które przez cały czas funkcjonują w społecznej świadomości. W sąsiedztwie przebudowanego budynku restauracji „Raj”, w którym są w tej chwili lokale mieszkalne, znajduje się głaz z napisem Osiedle Raj.

Powstałe nieopodal rondo pierwotnie miało nosić również taką nazwę. Śladem po Grodach z kolei jest alejka spacerowa biegnąca w kierunku Raju. Czy któraś z nazw wróci na mapę administracyjną miasta? Nie można tego wykluczyć.

Idź do oryginalnego materiału