Należy rozpocząć od pytania: Co było pierwsze? Mowa o ulicy Norwida w Nowym Tomyślu, tuż obok Biblioteki, niedaleko skrzyżowania z ulicą Witosa. Ujrzymy tam majestatyczne, a wielu nieznane drzewo.
A ujrzeć go nie mieliśmy, gdyż około 30. lat temu rozpoczęto zabudowę kwartału szeregowych budynków oraz wytyczono ulice Tuwima, Asnyka i wspomnianą ulicę Norwida. Teren ten był niegdyś ogrodami.
Przyjrzyjmy się zatem tym trzem ulicom. Dwie z nich (Tuwima, Asnyka) są wąskie i przylegają do nich budynki. Nieco inny charakter ma ulica Norwida, prowadząca od ulicy Tysiąclecia pomiędzy NOK-iem, a bankiem, następnie ostry zakręt. Za nim, od strony wschodniej, budynki. Natomiast zachodnia to plac przy „wiklinowej muszli”, gdzie realizowane są „Spotkania pod grabem” (NOK), I dalej, w stronę ulicy Witosa, ogród biblioteczny, aż tu nagle ulica zatacza łuk wokół drzewa;
Drzewa wysokości około 19 metrów. Gdyby rosło na osiedlach: Batorego lub Północ, to z czwartego piętra trzeba by jeszcze spojrzeć ku górze, by zobaczyć jego wierzchołek. Niemniej imponujący jest jego ponad dwumetrowy obwód. Imponujący gdyż drzewo to ma zaledwie około 40 lat. Jest to cecha tego gatunku. Jednego z nielicznych poza modrzewiami (Larix sp.) i cypryśnikami (Taxodium sp.), gubiącymi igły na zimę.
„Modrzew wodny”
Taki przydomek zyskała Metasekwoja chińska (Metasequoia glyptostroboides), gdyż pora wyjaśnić, iż o tym drzewie jest ten tekst, to „żywa skamienielina”. Po raz pierwszy odkrytą ją w roku 1941. Jednakże w szczątkach kopalnych sprzed 60. milionów lat i uznano za wymarłą. Wielkim zaskoczeniem było gdy trzy lata później chiński leśnik ujrzał nieznany mu dotychczas gatunek. Jak się okazało, nieliczne stanowiska przetrwały w południowo-zachodnich Chinach. Aby ocalić przed wyginięciem, tuż po II Wojnie Światowej z jej drobnych szyszek (to właśnie oznacza słowo ‘glyptostroboides’-‘o rzeźbionych szyszkach’) wyhodowano siewki. W Polsce pierwsze metasekwoje pojawiły się w kolekcjach dendrologicznych (przyp. Dendrologia to nauka o drzewach i krzewach) Krakowa, Warszawy i Kórnika. Tam też zobaczymy najstarsze, czyli około 70-letnie. W naturze znaleziono 600-letnie, choć może dożywać choćby do 2000 lat. ‘Metaseqoia ‘ oznacza nie mniej ni więcej, jak: ‘starsza od sekwoi’. Każdy prawdopodobnie słyszał o sekwoi wieczniezielonej (Sequoia sempervirens). Różni się ona znacznie od metasekwoi. Różnicą podstawową jest ulistnienie całoroczne. Podobnie jak u mamutowca olbrzymiego (Sequidadendron gigantem), którego liście to ostre igły. U metasekwoi liście (igły) są miękkie, a czym już wspomniano, opadające na zimę. Metasekwoję można ewentualnie pomylić z cypryśnikiem błotnym (Taxodium distichum), ale różnice są widoczne choćby w ułożeniu krótkopędów. Dość może o tym, gdyż artykuł ten nie jest opisem botanicznym, ale pewnego rodzaju wyjaśnieniem, wręcz refleksją.
Dlaczego ulica metasekwoję omija?
Wiążę się to z inspirującą do podobnych działań, legendą miejską. Gdy wytyczono ulicę Norwida, również metasekwoja miała być wycięta. Były dyrektor Biblioteki, ś.p. Pan Czesław Krolek zablokował wycinkę i ulica zatoczyła łuk. Pan Krolek był wielkim miłośnikiem drzew. Na ogrodzie, a ten sięgał i obecnej ulicy Norwida, sadził je rozmaite. Nieliczne jeszcze przetrwały.
A drzewa są organizmami żywymi, nie li tylko punktami na mapach planistów.
Pamiętajmy: miasto bez drzew, szczególnie tych związanych z jego historią, jest miastem martwym. A drzewa to także, jak tutaj, wspomnienie po tych, którzy już odeszli.
Tekst: Adam Rybarczyk
Fotografie: Maciej Kasprzak