– Cóż, wy przecież pietruszkę od koperku odróżniacie tylko po etykietach w sklepie! A jagody to chyba tylko w kompocie widzieli! – Burczała urażona sąsiadka

3 godzin temu

Przecież wy tylko po etykietach w sklepie odróżniacie koperek od pietruszki! A jagody to chyba tylko w kompocie widzieliście! Warknęła urażona sąsiadka.

Walentyna i Władysław przyjechali na działkę. Kupili ją jesienią, a teraz postanowili wszystko doprowadzić do porządku. Dom był piękny, nadający się do zamieszkania choćby zimą, ale z ogrodem i resztą było sporo roboty.

Stary sad trzeba było uporządkować. Nową saunę już zamówili, przywiozą i zamontują za tydzień, trzeba tylko wybrać miejsce.

Przy okazji postawią wiatę obok sauny na przechowanie bielizny, drewutnię i altanę. Dzieci obiecały przyjechać i pomóc.

Dobrze tu, cicho, można mieszkać cały rok. Jesteśmy przecież emerytami.

Sprawdziłem piwnicę, trzeba tylko drzwi wymienić.

Ja obejrzałam tylną werandę. Pamiętasz, mówiliśmy o altanie? Nie ma sensu. Na werandzie jest duży okrągły stół i zabytkowe krzesła.

Wystarczy je odnowić, posłużą jeszcze sto lat. I widok stąd na ogród. Będziemy pić herbatę i podziwiać. Tutaj też trzeba zmienić drzwi, mam wrażenie, iż ktoś był w domu zimą albo niedawno.

Tak. Drzwi przede wszystkim. Wszystko zrobimy na podwórku. Z ulicy mało widać, a będzie ładnie. Przed domem będzie trawnik i kwiaty.

Kwiaty już są, wieloletnie wschodzą, tylko trzeba zrozumieć, co gdzie rośnie. Może coś przesadzimy. Ale tego lata zostawimy tak, jak jest.

Po tygodniu przywieźli saunę, przyjechały dzieci. Zaczęło się urządzanie działki. Sąsiadka przyszła się przedstawić, jej wnuki ciągle kręciły się koło domu.

A macie wnuki?

Mamy, będą przyjeżdżać.

A po co wam taki wysoki płot? My ze sąsiadami zawsze bez ogrodzenia się obywaliśmy.

Bez ogrodzenia? A co tu było? Właśnie je zdemontowaliśmy. Płot był, tylko się zawalił. Wam było wszystko jedno, a nam zależy na porządku. I nie martw się, nie zabraliśmy wam metra ziemi. Płot stoi dokładnie na granicy działki.

A furtki nie będzie? U nas zawsze było przejście.

Chodzi ci o gdzieś tutaj, między nami? Nie, to nie jest przewidziane. Wejście tylko od ulicy.

A jak dzieci będą się bawić, wasze i nasze? Widzę, iż jabłonie wycięliście, a dzieci tak je lubiły.

Nie wycięliśmy, tylko prześwietliliśmy i posadziliśmy nowe. A twoje dzieci niech się wspinają po waszych jabłoniach.

Wszystko u was nowe. A po co krzewy wzdłuż naszego płotu?

Krzewy wzdłuż naszego płotu są dla ozdoby!

Sąsiadka odchodziła, ale wracała z nowymi pytaniami. Jej wnuki biegały po działce Walentyny i Władysława, dopóki nie postawili nowej bramy.

Rozgościliście się tu na dobre znów powiedziała sąsiadka. Zimą tu będziecie?

Zobaczymy.

A czemu zamknęliście bramę? Przed waszym domem dzieci zawsze grały w piłkę, wygodnie, równo. Na ulicy samochody, a tu bezpiecznie.

U mnie wszystko zajęte grządkami, nie jak u was. Wy przecież koperek od pietruszki odróżniacie tylko po etykietach w sklepie. A jagody to chyba tylko w kompocie widzieliście. Trzeba było ze mną zaprzyjaźnić.

Bramę zamknęliśmy przed obcymi i żeby twoje wnuki tu nie gospodarowały. Dwa dni temu wypuścili nasze kury, żadnej nie znaleźliśmy.

Macie i kury? To znaczy, iż zamierzacie tu mieszkać?

Już mieszkamy.

Pod koniec sierpnia obchodzili urodziny Władysława. Przyjechały dzieci i wnuki. Cała rodzina się zebrała. Mężczyźni grillowali mięso, kobiety robiły sałatki i nakrywały stół na werandzie.

A oto i my. Przyszliśmy po sąsiedzku pogratulować. Zawsze tak robiliśmy, bez zaproszenia. Jesteśmy przecież sąsiadami. Dzieci od rana wszystko wiedzą.

Przygotowujecie się, goście przyjechali, więc święto. Posiedzimy. I dzieciom razem weselej. W ogóle, już dawno powinniśmy się zaprzyjaźnić.

Nie zapraszaliśmy was. To rodzinne święto. Nasze relacje są sąsiedzkie, nie rodzinne.

No, może kiedyś się to zmieni. Dzieci podros

Idź do oryginalnego materiału