Nielegalne reklamy restauratora. Jak ZDMK ich nie zauważył?

4 godzin temu

Nielegalne reklamy prywatnego lokalu przez tygodnie wisiały na ogrodzeniu jednej z największych budów w centrum Krakowa. Widzieli je wszyscy – mieszkańcy, turyści, przechodnie. Nie widzieli tylko ci, którzy powinni – urzędnicy z Zarządu Dróg Miasta Krakowa.

Od lipca trwa remont ulic Piłsudskiego i Straszewskiego – dziewięć miesięcy robót w ścisłym centrum miasta: wymiana nawierzchni, modernizacja torowiska, przebudowa całej infrastruktury podziemnej. To inwestycja, której nie sposób przeoczyć. A jednak przez kilka tygodni urzędnikom umykało coś, co rzucało się w oczy każdemu przechodniowi – ogrodzenie coraz gęściej obwieszane reklamami prywatnego lokalu gastronomicznego OGRÓD.

O sprawie pisaliśmy tydzień temu. Pokazaliśmy, jak płot budowy finansowanej z miejskiego budżetu krok po kroku zamieniał się w słup ogłoszeniowy jednej firmy. Najpierw pojawiły się drogowskazy, potem większe plansze, a w sierpniu wielkoformatowe banery. Wszystkie prowadziły w jedno miejsce – do OGRÓDU przy Piłsudskiego 4. Widzieli to mieszkańcy, przechodnie, turyści. Nie widzieli urzędnicy.

Pytania o transparentność takich działań narzucały się same. Dlaczego na ogrodzeniu miejskiej inwestycji promowany jest tylko jeden lokal, skoro w okolicy działa kilkanaście punktów gastronomicznych i usługowych? Kto wyraził zgodę na zawieszenie reklam? I wreszcie – jak to możliwe, iż nikt z ZDMK nie reagował, gdy ogrodzenie budowy w samym sercu Krakowa tydzień po tygodniu służyło prywatnej promocji?

Sprawa nabierała dodatkowego wymiaru, bo OGRÓD od początku budzi sprzeciw mieszkańców. Skarżą się oni na głośne imprezy i koncerty, a Rada Dzielnicy I Stare Miasto przyjęła uchwałę, w której działalność lokalu określono jako „rażąco naruszającą prawo mieszkańców do spokoju i odpoczynku”. Radni domagają się działań administracyjnych i prawnych, pomiarów hałasu i raportu z podjętych czynności w ciągu 30 dni. „Działalność prowadzona w tym miejscu nie daje się pogodzić z codziennym życiem mieszkańców, którzy są narażeni na stałe uciążliwości związane z hałasem i organizacją imprez masowych” – napisano w uzasadnieniu.

Na nasze pytania odpowiedział Zarząd Dróg Miasta Krakowa. „Inspektorzy ZDMK stwierdzili w piątek prawdopodobne naruszenie uchwały krajobrazowej i wszczęli postępowanie wyjaśniające w sprawie nałożenia kar za te reklamy. Stroną w sprawie będzie prawdopodobnie właściciel reklamowanego lokalu. Banery te nie były one w żaden sposób uzgadniane z ZDMK. Ponadto zwróciliśmy się do wykonawcy, który realizuje inwestycję dla ZDMK, o pilne usunięcie tychże banerów z ogrodzenia placu budowy” – poinformowali urzędnicy.

Zarząd przypomniał też, iż kwestia zgodności ogrodzenia z uchwałą krajobrazową była omawiana z wykonawcą jeszcze przed rozpoczęciem prac. „Dlatego pojawienie się banerów reklamowych było dla nas całkowicie niezrozumiałe” – dodano. W odpowiedzi znalazło się również odwołanie do Paktu dla Przedsiębiorców. Zgodnie z jego zasadami informacje o lokalach działających w rejonie remontu prezentowane są na ekranach elektronicznych. „Nie przewidujemy natomiast indywidualnych oznaczeń na placu budowy odnoszących się do konkretnych lokali (wskazanych z nazwy)” – zaznaczył ZDMK.

Formalnie sprawa trafiła do postępowania wyjaśniającego. Banery mają zostać usunięte, a właściciel lokalu stanie się stroną w sprawie. Ale choćby jeżeli zakończy się to nałożeniem kar, pytanie pozostaje bez odpowiedzi. Jak to możliwe, iż przez kilka tygodni nikt w ZDMK nie zauważył nielegalnych reklam na ogrodzeniu jednej z największych inwestycji w centrum Krakowa? Remont trwa od lipca, codziennie mijają go tysiące osób, a banery były widoczne gołym okiem. Widziało je całe miasto. Nie widzieli tylko ci, którzy odpowiadają za nadzór nad budową.

Do sprawy będziemy wracać.

Jarek Strzeboński

Idź do oryginalnego materiału