Niedźwiedzia „przysługa”. Nietypowe rany na bieszczadzkich drzewach

1 dzień temu
Takie niecodzienne zachowanie niedźwiedzi leśnicy obserwują od dawna, a bywa, iż łupem jednego osobnika pada kilkadziesiąt dorodnych jodeł. (Fot. Edward Marszałek)

Wędrujący bieszczadzkimi szlakami mogą napotykać nietypowe rany na drzewach, głównie jodłach, czasem też jesionach, modrzewiach czy świerkach. To ślady żerowania niedźwiedzi, które pazurami zdzierają korę, a swymi siekaczami zeskrobują rozmiękłe łyko, uzupełniając swoją dietę o mikroelementy z soków, które wiosną obficie „pompują” przez swój organizm drzewa.

Takie niecodzienne zachowanie niedźwiedzi leśnicy obserwują od dawna, a bywa, iż łupem jednego osobnika pada kilkadziesiąt dorodnych jodeł. Tak było w 2003 roku w okolicy Chmiela pod Otrytem (Nadleśnictwo Lutowiska), gdzie w jednym leśnym wydzieleniu niedźwiedź odarł z kory 30 drzew, zaś w 2004 roku od maja do lipca w leśnictwie Polana ówczesny leśniczy Jan Podraza naliczył ponad 120 jodeł odartych z kory przez niedźwiedzia.

Fot. Edward Marszałek

– Niedźwiedzie gustują w drzewach z gładką korą, o równym pniu i bez sęków. W leśnych ostępach obserwujemy to zjawisko od lat, ono występuje w zasadzie tylko wiosną i nie każdego roku – objaśnia Kazimierz Nóżka, leśnik, znawca niedźwiedzich zwyczajów. – jeżeli kora jest odarta na całym obwodzie pnia, to drzewo oczywiście usycha, najczęściej jednak jest to odarcie fragmentaryczne, co pozwala drzewu trwać dłuższy czas, mimo iż rana narażona jest na wnikanie owadów i grzybów.

Fot. Edward Marszałek

Można by rzec „niedźwiedzia przysługa”. Nikt jednak nie robi z tego sensacji ani problemu – w lesie niedźwiedź jest przecież u siebie. Takie ślady bytowania wielkiego drapieżnika spotkać można w wielu miejscach, choćby przy turystycznych szlakach. Warto o tym wiedzieć.

Tekst i zdjęcia: Edward Marszałek

Idź do oryginalnego materiału