Takie bocianiątka można zobaczyć na nagraniu w internecie, pod adresem azylu Skrzydła Lasu. Piotr Nadolski, założyciel fundacji, zwraca się w nim o pomoc – „Przyjmę każdą ilość dżdżownic”. Ten dość niecodzienny apel tłumaczą główki bocianich piskląt, które wychylają się z leżącej przed nim torebki i dramatycznie rozdzierają swoje dzióbki, czekając na karmienie. Okazuje się, iż zamówione wcześniej dżdżownice nie dotarły. Apel skierowany jest do okolicznych mieszkańców z Godzieszy Małych i powiatu kaliskiego, gdzie znajduje się azyl.

fot. M. Adamczewska
W swoim ogródku dżdżownic ani żadnych pędraków Piotr Nadolski nie znajdzie, bo na jego działce mieszka ponad setka dzikich, drapieżnych ptaków, między innymi: sowy, sokoły, myszołowy, krogulce, bieliki, pustułki, a także czaple i bociany.
Na małe bociany najczęściej patrzy się z dołu, spoglądając na wysoko posadowione gniazda. Wyglądają sielsko, gdy wyciągają swoje białe głowy, czekając na rodziców. Te, nad którymi można się pochylić i popatrzeć na nie z bliska, prezentują się zupełnie inaczej. Są dość pokraczne i nieporadnie machają ledwie opierzonymi skrzydłami; daleko im do dostojnych, eleganckich sylwetek dorosłych ptaków, które potrafią z gracją stawiać czerwoną nogę za nogą. Bocianie brzydkie kaczątka.
Wystarczy jednak zajrzeć do przyległej zagrody, by zobaczyć, jaki będą miały wygląd, gdy dorosną. Na ogrodzonym terenie, choć tylko płotem dookoła, bez żadnej siatki, znajduje się ponad trzydzieści bocianów. Wygląda to jak sala konferencyjna w przerwie. Ptaki przechadzają się dostojnie w skupieniu, jakby czekały na dalszy ciąg ważnych obrad. Zamieszanie wprowadza tylko młody żuraw, który z werwą skacze i rozpościera olbrzymie skrzydła, czekając, aż mu odrosną pióra. Wspólnie robią niesamowite wrażenie.

fot. M. Adamczewska
W azylu mieszkają ptaki, które już nigdy nie wrócą do natury – zbyt poturbowane, by poradziły sobie w naturalnym środowisku. Są też jednak takie pisklaki, które z czasem odzyskają siły, przybiorą na wadze, nauczą się samodzielnie zdobywać pokarm – i odlecą. Wśród nich najbardziej pociesznie wyglądają młode sowy.
Mają trochę rozczochrane puchate pióra, wielkie oczy i wyglądają na dość nierozgarnięte. Nijak nie kojarzą się z symbolem mądrości i trudno uwierzyć, iż wizerunek sowy dekoruje wejścia do bibliotek i uniwersytetów.
Pasję hodowli ptaków Piotr Nadolski połączył z pasją pomagania i działalnością edukacyjną. Odwiedza przedszkola i szpitale, by dzieci i pacjenci mogli zobaczyć dzikie ptaki z bliska. Towarzyszy mu najczęściej puchacz Wojtek. To jedna z największych sów świata: waży do 4 kg, a jego rozpiętość skrzydeł to aż 1,80 metra. Ma charakterystyczne „uszy” z piór, ale największe wrażenie robią jego oczy: są ogromne, pomarańczowe i nieruchome. Żeby się czemuś przyjrzeć, puchacz musi obrócić całą głowę. Mówi się, iż jego wzrok jest sto razy lepszy od ludzkiego. Trzymanie go na ręku to niezwykłe doświadczenie. Współpracować z ludźmi mogą tylko zdrowe, wychowane od piskląt ptaki, które mają „wdrukowanego” człowieka i się go nie boją, pomagają mu w edukacji i w pracy z tymi dzikimi. Dzięki nim inne – te z traumą, ze złamanym skrzydłem, z przetrąconym dziobem – dostają drugą szansę.
Rozmowa z Piotrem Nadolskim
JJ: W 2024 roku otrzymałeś tytuł Wrocławskie Serce dla Zwierząt. Podczas wręczenia odznaczenia towarzyszył ci puchacz Wojtek. Dla ciebie nagrodą była tabliczka z nazwiskiem na wrocławskim torze wyścigów konnych. A co otrzymał Wojtek?
PN: Wojtek otrzymał to, co puchacze lubią najbardziej, czyli świeżutki kurczęcy tatar.
JJ: Prowadzisz zajęcia z awiterapii. Jak wygląda taka praca?
PN: Awiterapia to przez cały czas rzadka dziedzina animaloterapii/zooterapii w Polsce. Wszyscy słyszeli o dogoterapii, felinoterapii, hipoterapii, choćby alpakoterapii. Każda z nich ma swoją specyfikę. W awiterapii wyjątkowe jest przede wszystkim spotkanie ze stworzeniami tak bardzo nieobecnymi na co dzień w naszym życiu, jakimi są ptaki. Zobaczenie ptaka, w dodatku drapieżnego, w naturze to nieczęste zjawisko, a tym bardziej z bliska.

fot. M. Adamczewska
Jesteśmy przyzwyczajeni do towarzystwa psów i kotów w domu, wszystko, co porusza się po ziemi, jest dla nas w pewnym stopniu uchwytne, z kolei ptaki, zgodnie ze swoją naturą, pozostają nieuchwytne. Przebywają zwykle tam, gdzie nie sięga nasz wzrok, a co dopiero ręce. choćby jeżeli wypatrzymy myszołowa czy pustułkę w mieście, to zwykle z daleka widzimy tylko jego zarys.
Natomiast spotkania, które prowadzę w szkołach specjalnych, przedszkolach, szpitalach, domach dziecka, wszystkie one pozwalają dzieciom uchylić rąbka tajemnicy tych niezwykłych stworzeń i zbliżyć się do zwierzaka, który jest dla nich na tyle wyjątkowy, iż wzbudza ciekawość i powoduje przełamywanie wewnętrznych barier. Bardzo często zdarza się, iż dzieci, które mają problemy w relacjach społecznych, w przypadku budowania więzi międzygatunkowych człowiek–ptak, już takich problemów nie mają. Wycofanie, lęk, brak pewności siebie, powoli ustępują podczas niezwykłego spotkania z drapieżnikiem, który jest oswojony, przyjazny, inaczej się porusza, zachowuje, „mówi” innym językiem niż ssaki. Na naszych zajęciach dzieje się magia, jest tyle pozytywnych emocji, dzieciaki wychodzą ze schematów, w których ugrzęzły z różnych powodów. Awiterapia jest nierozerwalnie związana z edukacją przyrodniczą. Gdy opowiadam o życiu i zachowaniach danego gatunku, jego zwyczajach, dzieci zadają mnóstwo pytań, co dowodzi, iż naprawdę słuchają i chcą wiedzieć jak najwięcej o tym, kogo spotkały. Z doświadczenia wiem, jaka to dla nich euforia i jeżeli choć na chwilę zapominają o swoich problemach, stresie, chorobie czy innych negatywnych emocjach, to naprawdę warto. Na pamiątkę rozdaję im naklejki, mogą zrobić sobie także zdjęcie ze skrzydlatym przyjacielem.
JJ: Jednym z najbardziej przyjaznych i skorych do wykonywania poleceń jest twój myszołowiec towarzyski. Czy ta nazwa wzięła się z tego, iż lubi towarzystwo ludzi?
PN: Przydomek „towarzyski” u myszołowca podkreśla jego niespotykaną wśród ptaków drapieżnych cechę. Podczas gdy inne gatunki łowne to zwykle samotnicy, jastrząb harrisa potrafi nawiązywać relacje społeczne i tworzyć rodzinne stada/grupy, których członkowie wspólnie polują i wychowują młode. Dzięki takiej współpracy podczas polowania mogą pokusić się o większą zdobycz oraz przede wszystkim polować skuteczniej.

fot. M. Adamczewska
Ich zdolność do budowania więzi przekłada się również na współpracę z człowiekiem. Moja Bonita traktuje mnie jak członka stada, zupełnie jak kot czy pies. Myszołowiec towarzyski to bardzo inteligentny gatunek o dużych zdolnościach adaptacyjnych i skory do współpracy z człowiekiem. jeżeli poświęcimy mu wystarczająco dużo czasu, może stać się cudownym przyjacielem.
JJ: Czy zdarzyło ci się spotkać bociana, który odleciał i wrócił dokładnie w te same okolice?
PN: Cały czas! Bociany wracają bardzo często, siadają na moim dachu lub u sąsiadów. Odbieram też telefony, ostatnio od jednej ze szkół, w której pojawił się wychowany przeze mnie bocian. Pracownicy byli zaniepokojeni, iż nie odlatuje, nie boi się ludzi. Dzięki obrączkom, które zakłada zaprzyjaźniony obrączkarz ptakom przed wypuszczeniem, potrafię je później zidentyfikować. Uspokoiłem, iż to tylko mój „przedstawiciel handlowy”. To są właśnie najwspanialsze chwile w tej pracy, które dają poczucie satysfakcji i sensu tego, co robię, gdy po jakimś czasie widzę wykarmione przez siebie pisklę lub zoperowanego i wypuszczonego osobnika, jak doskonale sobie radzi w życiu, a jednak decyduje się pojawić w okolicy i okazać wdzięczność samą swoją obecnością. Bardzo pozytywnie to odbieram.
JJ: Trafiają do ciebie ptaki mocno okaleczone, poturbowane, podtrute, postrzelone. Pomoc im jest czasochłonna i kosztowna. Jakiego wsparcia potrzebujesz?
PN: Tak, to prawda. Jeżdżę na interwencję po całej Polsce, odbieram ranne, wycieńczone i głodne ptaki, czasami ludzie sami mi je dostarczają.

fot. M. Adamczewska
Niektóre ptaki są bliskie śmierci, czasami z przyczyn niezależnych od człowieka, ale niestety najczęściej z winy ludzi. Mam na myśli celowe wyrządzenie krzywdy, niszczenie środowiska, sztuczne przeszkody, wypadki.
Zawsze staram się zrobić wszystko, żeby mogły wrócić do zdrowia, co najczęściej skutkuje potężnymi rachunkami za zabiegi weterynaryjne. Na przykład w tym roku, gdy odebrałem bociana ze złamanym skrzydłem, wybór był taki: składanie kości za 1000 zł czy amputacja za 500 zł. Ale co to za wybór? Ptak bez skrzydła skazany będzie na dożywotni pobyt w azylu i nigdy nie poleci. jeżeli jest tylko szansa na to, by skrzydło się zrosło i bocian odleciał, to zawsze wybieram tę możliwość. Takich przypadków jest czasami kilka dziennie, a na pewno kilka w tygodniu. W okresie lęgowym dostaję po kilkanaście piskląt, a także jaj, które umieszczam w specjalnym inkubatorze. Po wykluciu muszą być stale naświetlane żarówkami grzewczymi, co z kolei generuje wielkie opłaty za prąd.
Miesiąc temu trafiły do mnie błotniaki z gniazda, która skosił kombajn, sowy, których gniazdo spadło podczas wichury, bociany, które z gniazda wypadły lub których rodzice zginęli. Po drodze z pokazu z jednego miejsca odebrałem jedenaście pustułek. Pani znalazła gołębie na śmietniku, inna przywiozła dzięcioła, który wleciał w szybę i uszkodził kręgosłup. Dostałem też dudka i bąka. Wszystkim im należy się opieka i uwaga.

fot. M. Adamczewska
Wykarmienie takiej ilości dziobów plus ptaków, które znajdują się w azylu na stałe, to ok. 50 kg mięsa dziennie oraz inna pasza dla gatunków „wegetariańskich”. Zdarzają się też inni pacjenci w naszej fundacji, np. jeże, wiewiórki, sarenki. Cieszę się, iż ludzie mają świadomość, gdzie zwrócić się o pomoc w takiej sytuacji.
Buduję także szpital, w którym zoperowani pacjenci będą mogli dochodzić do siebie we adekwatnych warunkach. Gdzie będę mógł postawić inkubatory i podgrzewacze. Niezbędne będzie wyposażenie, stoły, blaty, zlewy, pojemniki, klatki, woliery.
Podsumowując, przyda się każda pomoc, szczególnie finansowa, rzeczowa, ale też jeżeli ktoś miałby ochotę przyjechać, pomóc w pracach porządkowych w wolierach, karmieniu, malowaniu, naprawach, przyjmę każdy gest dobrego serca dla dobra swoich podopiecznych, przyszłych i obecnych.
Kontakt z Fundacją Skrzydła Lasu: fundacjaskrzydlalasu@gmail.com

2 tygodni temu


![Twój organizm daje te 3 subtelne sygnały, zanim dojdzie do najgorszego. Reaguj natychmiast [PORADNIK]](https://warszawawpigulce.pl/wp-content/uploads/2025/12/Mezczyzna-zaworty-czad.webp)




