Nie zapraszam nikogo, nie przyjmuję gości, nie dzielę się plonami ani narzędziami w mojej wsi uważają mnie za dziwaka.
Tak więc po kilku latach pracy w biurze w Krakowie postanowiłem przejść na przedemeryturę. Mieszkało mnie już dosyć zgiełku miasta. Marzyło mi się ciche życie wśród drzew, własny ogródek z warzywami, owocami i jagodami oraz herbata z ziołami i domowym miodem. Dlatego przed przejściem na emeryturę kupiłem domek na wsi, w okolicach Bieszczad.
Na wiosnę posadziłem kwiaty, rozstawiałem rzeźby krasnoludków, wiewiórek i małych latarni. Sąsiadujący rolnicy podglądali mnie zza płotu. Pewnego dnia jedna z nich, Danuta, nie wytrzymała i przyskoczyła, gdy ja sadziłem sadzonki.
Narzekała, iż zapomniała posadzić petunie i sugerowała, iż powinnam jej je oddać. Po co miałbym dzielić się sadzonkami z nieznajomą? Petunie nie rosną bowiem łatwo są kapryśne i miałam ich zaledwie dziesięć. Udawałem, iż nie rozumiem, o co jej chodzi.
Po półtora tygodnia zobaczyłem Danutę rozmawiającą zza ogrodzenia z kobietą, która od czasu do czasu spoglądała w moją stronę. Miałem wrażenie, iż dyskutują o mnie.
Jednego letniego popołudnia, gdy podlewałem ogród, usłyszałem nagłe wołanie zza płotu. Stała tam nieznajoma i zawołała mnie po imieniu. Powiedziała, iż przechodziła obok mojego domu i zauważyła dojrzałe owoce w moim sadzie. Sama nie ma jeszcze owoców do zebrania. Moje oczy się szeroko otworzyły. Jak można tak po prostu wpaść w czyjś ogródek i poprosić o owoce? Przecież te jabłka nie są przeznaczone tylko dla mnie zachowuję je dla córki.
W sklepie spożywczym, stojąc w kolejce po cukierki, podeszła do mnie kobieta z sąsiedniej ulicy i zapytała, na kogo są te słodycze, czy nie zaproszę jej na herbatę. Co ją obchodzi, iż kupuję cukierki? Dlaczego miałbym zapraszać nieznajomą, która nie jest ani przyjaciółką, ani krewną, ani współpracownicą?
Dopiero tydzień temu zobaczyła mnie sąsiadka z małą łopatą, kopiącą w ziemi, i spytała, co i kiedy kupiłem. Dało mi to poczucie, iż muszę odpowiedzieć grzecznie, choć nie chcę.
W mieście takie sytuacje nie mają miejsca. Nikt nie nęka cię pytaniami w stylu po co to kupujesz?, nie prosi o wizytę, nie zagląda w twoje szuflady z narzędziami. Jeden z moich sąsiadów jednak przyznał mi w zaufaniu, iż mieszkańcy wsi uważają mnie za osobnika nieco ekscentrycznego. Tak ma być.
Jest mi to obojętne kupiłem dom, by mieć spokój i prywatność, nie po to, by zaprzyjaźniać się z wiejskimi damami czy wplątywać w plotki. jeżeli tak to myślą, niech zostawią mnie w spokoju i nie wtrącają się w mój ogród ani w moją duszę.

3 dni temu





