Nie mogą otworzyć okien bo smród i szczury. Może go to kosztować fortunę

16 godzin temu

Pan Marek z Warszawy miał dość. Sąsiad przez lata gromadził śmieci w ogrodzie, a teraz po okolicy biegają szczury. Pani Anna z Krakowa przestała otwierać okna – zapach z sąsiedniej posesji był nie do zniesienia. Oboje myśleli, iż są skazani na cierpienie. Nic bardziej mylnego, bo prawo ma rozwiązanie.

Fot. Shutterstock

Polskie prawo ma ostre zęby na niedbałych właścicieli nieruchomości. Kary mogą sięgnąć 100 tysięcy złotych, a koszty przymusowego uporządkowania posesji często przewyższają wartość samej działki. Era tolerancji dla sąsiedzkich bałaganiarzy definitywnie się skończyła.

Gdy sanepid puka do drzwi

Mieszkanka Gdańska zdziwiła się, gdy do drzwi zapukał inspektor sanitarny. Sąsiedzi zgłosili, iż jej zaniedbana działka przyciąga gryzonie. Kontroler był uprzejmy, ale stanowczy – albo pani Monika uporządkuje posesję w ciągu miesiąca, albo dostanie karę 15 tysięcy złotych.

To nie była pusta groźba. Od 2020 roku Państwowa Inspekcja Sanitarna może nakładać kary administracyjne do 30 tysięcy złotych za stwarzanie zagrożenia sanitarnego. W praktyce oznacza to koniec ery bezkarności dla właścicieli, którzy swoimi zaniedbaniami zatruwają życie sąsiadom.

Procedura jest prosta i skuteczna. Po otrzymaniu skargi sanepid umawia kontrolę. jeżeli właściciel nie chce wpuścić inspektora, ten wraca z policją. Nikt nie może odmówić kontroli stanu sanitarnego swojej posesji.

Po stwierdzeniu naruszenia inspektor wydaje decyzję nakazującą usunięcie przyczyn zagrożenia. Wyznacza termin – zwykle od miesiąca do trzech. jeżeli właściciel nie zastosuje się do decyzji, automatycznie dostaje karę finansową. Bez sądu, bez długich procedur.

Gmina też ma swoje metody

Nie tylko sanepid może interweniować. Każda gmina ma swój regulamin utrzymania czystości i porządku. To lokalny akt prawny, który szczegółowo określa obowiązki właścicieli nieruchomości.

Przykład? Regulamin w jednej z warszawskich dzielnic nakazuje koszenie trawy co najmniej dwa razy w roku. W innej gminie zabrania się gromadzenia materiałów budowlanych dłużej niż sześć miesięcy. Jeszcze inna wymaga obowiązkowej deratyzacji wiosną i jesienią.

Naruszenie regulaminu to podstawa do kary na mocy artykułu 10 ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach. Wójt, burmistrz czy prezydent miasta może nałożyć karę administracyjną od tysiąca do stu tysięcy złotych. To nie są symboliczne kwoty.

Dodatkowo gmina ma prawo wykonać prace porządkowe na koszt właściciela. jeżeli działka zarośnie chwastami, gmina może wynająć firmę do jej wykoszenia. jeżeli pojawią się gryzonie, zleci profesjonalną deratyzację. Wszystkie koszty obciążą niedbałego właściciela.

Szczecińska królowa szczurów

Skrajnym przykładem problemów sąsiedzkich była sytuacja przy al. Wojska Polskiego w Szczecinie. Kobieta mieszkająca na parterze dokarmiała dzikie szczury w swoim mieszkaniu. Na nagraniach widać było tysiące gryzoni, które rozlały się po całym budynku.

Mieszkańcy żyli w strachu. Szczury biegały po klatkach schodowych, zagnieździły się w piwnicach, pojawily się choćby w karmnikach dla ptaków na podwórku. Mimo wielokrotnych interwencji policji, straży miejskiej i sanepidu sytuacja ciągnęła się miesiącami.

Problem polegał na tym, iż podczas każdej kontroli kobieta zaprzeczała problemowi lub zapewniała, iż już go rozwiązała. Dopiero konsekwentne dokumentowanie przez sąsiadów i nagłośnienie sprawy w mediach przyniosło skutek.

Ta historia pokazuje dwie rzeczy: po pierwsze, jak dramatyczny może być problem z niedbałym sąsiadem. Po drugie, jak ważne jest konsekwentne działanie i gromadzenie dowodów.

Dokumentacja to podstawa

Tomasz z Poznania przez rok fotografował zarastającą działkę sąsiada. Robił zdjęcia zawsze z tej samej perspektywy, z datą i godziną. Gdy sprawa trafiła do sądu, sędzia od razu zobaczył skalę problemu.

Kluczem do sukcesu w sporach o nieporządek sąsiedzki jest rzetelna dokumentacja. Organy administracyjne i sądy potrzebują konkretnych dowodów, nie ogólnych skarg.

Warto fotografować problematyczne miejsca regularnie, najlepiej raz w tygodniu przez kilka miesięcy. jeżeli problem dotyczy zapachów, można spróbować uzyskać pisemne świadectwa innych sąsiadów. W przypadku gryzoni nieocenione są nagrania wideo pokazujące ich obecność.

Równie ważne jest dokumentowanie własnych starań. Rozmowy z sąsiadem, pisma do administracji, skargi do urzędu – wszystko może się przydać. Sądy lubią widzieć, iż poszkodowany próbował rozwiązać problem polubownie.

Zarostów nie ma w planach zagospodarowania

Często pomocnym argumentem jest niezgodność sposobu użytkowania działki z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego. jeżeli teren jest przeznaczony na zabudowę mieszkaniową jednorodzinną, a wygląda jak dzika łąka, to oczywiste naruszenie.

Podobnie z zagrożeniem pożarowym. Artykuł 82 kodeksu wykroczeń penalizuje gromadzenie materiałów łatwopalnych czy zarastanie działki suchą roślinnością. Po ostatnich zmianach w prawie kary wzrosły z 5 do 30 tysięcy złotych.

To reakcja na dramatyczne pożary, jak ten w Biebrzańskim Parku Narodowym. Ustawodawca uznał, iż dotychczasowe kary były za niskie i nie stanowiły realnego odstraszenia.

Droga przez instancje

Nie ma jednej adekwatnej strategii postępowania. Często najskuteczniejsze jest równoległe działanie na kilku frontach.

Pierwszym krokiem powinna być rozmowa z sąsiadem. Może nie zdaje sobie sprawy z problemu lub nie wie, jak go rozwiązać. jeżeli to nie pomoże, warto napisać oficjalne pismo z wezwaniem do usunięcia nieprawidłowości.

Równocześnie można składać skargi do różnych organów. Urząd gminy zajmie się naruszeniami regulaminu czystości. Sanepid interweniuje w sprawach zagrożenia sanitarnego. Straż miejska może nałożyć mandat za drobniejsze wykroczenia.

Jeśli nic z tego nie pomoże, pozostaje droga sądowa. Tu trzeba się liczyć z kosztami i czasem, ale wyroki są prawomocne i egzekwowalne.

Koszty rosną lawinowo

Marcin z Wrocławia zignorował wezwanie gminy do wykoszenia zarośniętej działki. Myślał, iż sprawa ucichnie. Pomylił się – gmina zleciła prace specjalistycznej firmie. Rachunek wyniósł 12 tysięcy złotych, do tego kara administracyjna 8 tysięcy.

To typowy scenariusz. Niedbali właściciele często nie zdają sobie sprawy, ile może kosztować przymusowe uporządkowanie posesji. Profesjonalne wykoszenie hektara zarośli to koszt kilku tysięcy złotych. Usunięcie nagromadzonych śmieci może kosztować jeszcze więcej.

Najdroższe są prace związane z deratyzacją. Profesjonalne zwalczanie gryzoni w budynku wielorodzinnym to koszt od 5 do 15 tysięcy złotych. jeżeli problem obejmuje całe osiedle, koszty mogą sięgnąć dziesiątek tysięcy.

Do tego dochodzą kary administracyjne, które nie mają charakteru symbolicznego. Sanepid może nałożyć karę do 30 tysięcy złotych. Gmina może ukarać kwotą do 100 tysięcy złotych. Sąd w sprawie o wykroczenie może orzec grzywnę do 30 tysięcy złotych.

Dla właścicieli nieruchomości najlepszą strategią jest profilaktyka. Lepiej wydać kilka tysięcy złotych na utrzymanie porządku niż ryzykować kary i przymusowe prace sięgające dziesiątek tysięcy.

Warto też zapoznać się z lokalnym regulaminem utrzymania czystości. Znajomość swoich obowiązków to podstawa – nieznajomość prawa nie chroni przed karą.

Jeśli ktoś ma problemy finansowe, większość gmin oferuje różne formy pomocy. Można negocjować rozłożenie kar na raty, poprosić o pomoc organizacji charytatywnych lub skorzystać z programów pomocy społecznej.

Era bezkarności się kończy

Czas, gdy można było bezkarnie zaśmiecać swoją posesję i truć życie sąsiadom, definitywnie minął. Prawo daje skuteczne narzędzia, kary są dotkliwe, a organy administracyjne mają rzeczywistą moc ich egzekwowania.

Dla poszkodowanych sąsiadów to dobra wiadomość. Nie muszą już bezsilnie patrzeć na pogarszającą się sytuację. Mogą skutecznie działać i wymuszać porządek.

Dla niedbałych właścicieli to ostatni dzwonek. Ignorowanie obowiązków może kosztować krocie – od kilkunastu tysięcy za podstawowe porządki do setek tysięcy w skrajnych przypadkach.

Społeczeństwo ma prawo do czystego i bezpiecznego środowiska. Każdy właściciel nieruchomości ponosi za to odpowiedzialność. A prawo daje narzędzia do jej egzekwowania.

Idź do oryginalnego materiału