A jednak maj.
Jak przestaje padać, to choćby jest ładnie.
Mo lepiej, choć w nocy bolało ją ucho i znowu z nią spałam przez chwilę. Ale byłyśmy dziś w Asthma Clinic na doroczynym badaniu, wszystko dobrze, mimo, iż Mo chora, pani doktor jest zadowolona.
Rano Promotorka pochwaliła moją pracy, jeszcze tylko ostatnie poprawki. Powiedziała, iż ‘jest bardzo oryginalna’, no muszę się pochwalić. Nawet, gdybym złożyła ją w takim stanie, jak jest, to raczej zdam, więc luz. Nanananana. Oczywiście oceniał będzie kto inny, więc do końca niczego nie można być pewnym.
Wyliczyli mi zwrot podatku, nanananana, wystarczy mi na rok szkolenia klinicznego, co oczywiście również przyjęłam z ulgą. Już kombinowałam jaki kredyt wziąć, skąd pożyczyć i kogo oskubać. Wychodzi na to, iż jestem wariatem, który każdą dodatkową kasę ładuję w edukację, no ale niektórzy kupują samochody, inni jeżdża po świecie – każdy ma jakąś szajbę przecież.
Przyszło lustro do ogrodu, muszę zmolestwać Mi żeby powiesił.
Nie mam stołu na garden party
Ani parasola! Może nie będzie padać, hahahaha. (Już to widzę).
Mi powiesił, jeszcze nie jest ok, za bardzo wygląda jak nówka sztuka nie śmigna, ale bluszcz obluszczy i będzie gites.