Najpierw bananowce, teraz arbuzy. „U nas jak w tropikach”

6 godzin temu

Bananowce państwo Ewelina i Łukasz Kolonko hodują od kilkunastu lat. Przed rokiem po raz pierwszy pojawiły się na nich kwiatostany i owoce, co było dla nich ogromnym zaskoczeniem. To był dla nich wyraźny sygnał, iż najwyraźniej mają rękę do roślin egzotycznych. Dlatego postanowili spróbować z czymś nowym. Ostatecznie w Lichyni pojawiły się arbuzy, uprawiane w Afryce, Azji i południowej Europie.

– Najpierw posadziliśmy je na próbę. Chcieliśmy sprawdzić jak się przyjmą. Oraz czy będą rosły w naszym klimacie – opowiada Łukasz Kolonko.

Okazało się, iż arbuzy w Lichyni rosną jak na drożdżach. Dlatego państwo Kolonko od razu zdecydowali się na większą skalę. Obsadzili nimi hektar pola.

Arbuzy w Lichyni – najważniejszy dobór odmiany

Poprzedziły to jednak drobiazgowe przygotowania. W tym dobór odpowiedniej odmiany. Próbowali z różnymi.

– Kilka się nie sprawdziło. Ale niektóre, w tym szczególnie jedna, okazały się rewelacyjne. I właśnie na nie postawiliśmy – opowiada pan Łukasz.

Informacji o tym, jak uprawiać arbuzy na swoim polu w Lichyni poszukiwali w internecie. W okolicy nie znają bowiem nikogo, kto hodowałby takie owoce.

Państwo Kolanko i ich arbuzy w Lichyni – fot. PLG

– W maju wysiewaliśmy nasiona, a teraz rozpoczął się czas zbiorów. Wszystko to ręczna robota: od wysiewu, przez plewienie i dbanie o uprawę, aż po zbiory – podkreśla pani Ewelina.

Pan Łukasz z dumą mówi, iż największe okazy ważą choćby 15 kilogramów. Średnia waga, jaką mają arbuzy w Lichyni, to 7-8 kilogramów.

– Istotną rolę odgrywa dobra ziemia. Mieliśmy też w miarę mokre lato i optymalne temperatury, dobre dla arbuzów. Mimo tego zaskoczyło nas jak duże urosły – przyznaje.

– Ludzie chwalą sobie nasze arbuzy. To bardzo cieszy – dodaje pani Ewelina. – Myślimy, iż sezon potrwa do końca października.

Najpierw bananowce, teraz arbuzy, może być kiwi

– Śmiejemy się niekiedy, iż u nas jak w tropikach – mówi pani Ewelina. – Nasze bananowce też mają się dobrze: w zeszłym i w tym roku owocowały, ale bananów raczej prędko nie zjemy. Temperatura musiałaby być zdecydowanie wyższa i utrzymywać się przez dłuższy czas. Same rośliny zachwycają – ich wysokość sięga choćby do pięciu metrów, a do tego mają imponujące liście.

Jak to możliwe, iż udaje im się w Lichyni hodować bananowce i arbuzy? Państwo Kolonko podkreślają, iż zamiłowanie to klucz, bo bez tego ciężko cokolwiek zrobić.

– Zresztą, z egzotycznymi roślinami nam po drodze! – dodają ze śmiechem.

W Lichyni rosną dorodne arbuzy – fot. PLG

Do tego stopnia, iż już planują nasadzenie kolejnej takiej rośliny. Pan Łukasz zdradza, iż najpewniej będzie to kiwi.

– Od paru lat mamy małą odmianę. Cyba już czas na klasyczne kiwi. Takie, jakiego owoce można kupić sklepach – stwierdza.

Egzotyki gospodarstwu państwa Kolanko w Lichyni obok bananowców i arbuzów dodają też hodowane przez nich zwierzęta: strusie emu.

***

Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania

Idź do oryginalnego materiału