W drugim dniu świąt, na św. Szczepana według dawnej tradycji rozpoczynało się kolędowanie. Kolędnicy przebrani w różne postacie, z których każda miała swój symbol i znaczenie, wyposażeni w odpowiednie atrybuty odwiedzali domy na wsiach i w miastach.
– Gwiazda, którą mieli ze sobą symbolizowała gwiazdę betlejemską, która wskazywała mędrcom ze wschodu stajenkę i oznajmiała o narodzinach Jezusa. Kolędnicy chodzili również z żywymi zwierzętami, bądź z ich atrapami, czyli maszkarami turonia, konia, kozy bociana i niedźwiedzia – mówi Iwona Łukawska, etnograf w Muzeum Zamkowym w Sandomierzu.
– Turoń symbolizował siłę i płodność wśród kobiet i zwierząt. Oprócz tego przebierano się za diabła, śmierć, Żyda, aniołów, babę i chłopa. Symboliczne ścięcie przez śmierć, która przyszła wraz z kolędnikami oznaczało, iż ta osoba w przyszłym roku nie musi obawiać się prawdziwej śmierci – dodaje etnograf.
Kolędnicy chodzili również z bożonarodzeniową szopką i przedstawiali jasełka. Składali też domownikom życzenia i czekali na datek. Z reguły był to jakiś poczęstunek lub drobne pieniądze. Zawsze należało godnie przyjąć kolędników, bo potraktowani nieodpowiednio mogli w swoich tekstach, które prezentowali chodząc po domach wytknąć gospodarzom takie zachowanie.
Grupy kolędnicze tworzyli chłopcy i młodzi mężczyźni, ale musieli być stanu wolnego. Symbolizowali radość, pomyślność, dobre plony i dobry chów zwierząt, dlatego byli chętnie przyjmowani.