"Milionerzy" to jeden z ulubionych teleturniejów Polaków. Zadebiutował na antenie TVN-u w 1999 roku, choć zniknął z anteny po czterech lata. Pojawił się ponownie w 2008 roku i bawił widzów przez dwa lata. Obecny format show prowadzony jest od 2017 roku. Przez cały czas niezmiennie gospodarzem teleturnieju jest Hubert Urbański. 4 listopada program powrócił do ramówki stacji i tak jak dotąd było - będzie emitowany od poniedziałku do czwartku o godzinie 20:30. Uczestnicy znowu walczą o milion złotych.
REKLAMA
Zobacz wideo Sylwia Bomba zdradza, który program chciałaby poprowadzić. "Nigdy tego nie ukrywałam"
"Milionerzy". Już przy pierwszym pytaniu skorzystała z koła ratunkowego
W odcinku, który wyemitowano 5 listopada, z pytaniami mierzyła się zootechniczka Aleksandra Szablewska, która pochodzi z województwa kujawsko-pomorskiego. Już przy pierwszym pytaniu pojawiły się pierwsze problemy.
Koty pokotem leżą:
A) zawsze pojedynczo
B) zawsze podwójnie
C) jeden w drugim
D) jeden obok drugiego
Uczestniczka już przy pierwszym pytaniu skorzystała z pomocy publiczności. Aż 82 procent głosów wskazało odpowiedź D. Aleksandra zaufała widowni. Odpowiedź okazała się poprawna, dzięki czemu zootechniczka pozostała w walce o milion złotych.
kilka osób sięgnęło po główną wygraną w programie
Dotychczas w programie niewielu osobom udało się zgarnąć główną nagrodę. Przez cały okres trwania programu tylko siedem osób może się pochwalić główną wygraną w teleturnieju. Pierwszym zwycięzcą był Krzysztof Wójcik, któremu czek na milion złotych wręczono w 2010 roku. jeżeli chodzi o ostatnią osobę, której udało się zgarnąć nagrodę główną, jest nią Tomasz Boruch. 30-letni lekarz weterynarii. wygrał milion złotych po tym, jak prawidłowo wskazał, iż w Cieśninie Beringa "znajdują się dwie wyspy zwane wczorajszą i jutrzejszą, które dzielą niespełna cztery kilometry, ale aż 21 godzin różnicy czasu". Jak wyjawił w "Dzień dobry TVN", wygraną ma zamiar przeznaczyć na spłatę kredytu na mieszkanie. Ma też jeszcze jeden cel. - Chciałbym przeznaczyć na zwierzaki albo ze schronisk, albo chore, ponieważ jako lekarz weterynarii kocham zwierzaki - wyjawił w śniadaniówce.