Mieszkańcy Liberty Village bronią się przed kojotami

bejsment.com 4 godzin temu

Mieszkańcy Liberty Village oraz rejonu Fort York od miesięcy niemal codziennie informują na lokalnych grupach na Facebooku o atakach kojotów. Część osób ostrzega o potencjalnych zagrożeniach, inni natomiast dzielą się smutnymi historiami utraty ukochanych zwierząt domowych.

Jedna z mieszkanek przyznała, iż coraz częściej nie czuje się bezpiecznie w swojej okolicy. Postanowiła podzielić się z sąsiadami pomysłem, który mógłby zwiększyć poczucie bezpieczeństwa podczas spacerów z psami.

– Zaczęliśmy organizować wspólne spacery, ponieważ nieustannie widzieliśmy doniesienia o atakach kojotów. Zastanawialiśmy się, co możemy zrobić, by zaradzić tej sytuacji. W Liberty Village mieszka wielu właścicieli psów, więc dlaczego by nie łączyć sił i spacerować w większych grupach? Wspólne wyjścia po zmroku sprawiają, iż czujemy się bezpieczniej – mówi Rose.

Po opublikowaniu pomysłu na lokalnej grupie Facebooka reakcja mieszkańców była niezwykle pozytywna. W krótkim czasie utworzono grupę na WhatsAppie, która w ciągu tygodnia zgromadziła już około 100 członków.

– Ludzie piszą: „Dziś wieczorem jestem dostępny, wychodzę na spacer, dołączcie”. Wspólnie ustalamy trasę i wracamy bezpiecznie do domów. Można też spontanicznie dać znać: „Hej, idę teraz, chcesz dołączyć?”. To działa jak system partnerski – wyjaśnia Rose.

Grupa spotyka się codziennie o 21:00 w jednym z trzech wyznaczonych miejsc: Altea Fitness, Liberty Village Park lub Rita Cox Park. Do inicjatywy dołączyli także mieszkańcy spoza dzielnicy, w tym Elissa, bliska przyjaciółka Rose, która pomogła rozwinąć ten pomysł.

– Mam małą cockerpoo, która jest moim oczkiem w głowie. Gdy pomyślę o możliwości jej straty, ogarnia mnie przerażenie – mówi Elissa przez łzy.

Koncepcja wspólnych spacerów okazała się tak skuteczna, iż choćby osoby bez psów angażują się w tę inicjatywę, by wspierać właścicieli czworonogów.

– Jesteśmy ogromnie wdzięczni wolontariuszom, którzy do nas dołączają, mimo iż nie mają własnych psów. W przypadku ataku kojota właściciele muszą skupić się na ochronie swoich pupili, dlatego obecność dodatkowych osób daje poczucie bezpieczeństwa – podkreśla Elissa.

Choć mieszkańcy rozumieją, iż kojoty zostały wyparte ze swoich naturalnych siedlisk, uważają, iż ich własne bezpieczeństwo jest priorytetem. Rose zauważa: – To tymczasowe rozwiązanie, które pozwala nam czuć się bezpieczniej po zmroku.

Poszukiwanie trwałego rozwiązania

Ruby Kooner, mieszkanka Liberty Village, straciła swojego psa Amber w wyniku ataku kojota pod koniec ubiegłego roku. To bolesne doświadczenie skłoniło ją do podjęcia działań na rzecz poprawy bezpieczeństwa w dzielnicy.

W zeszłym tygodniu zebrała grupę sąsiadów, którzy również mieli przykre doświadczenia z kojotami, i wspólnie zaczęli domagać się od miasta podjęcia konkretnych kroków. W efekcie powstała Koalicja na rzecz Bezpieczeństwa Kojotów, która w tej chwili regularnie spotyka się z radną okręgową Ausmą Malik oraz przedstawicielami władz miejskich, by znaleźć humanitarne, ale skuteczne rozwiązanie problemu.

– To duże zobowiązanie, ale niezwykle ważne. Straciłam moją Amber i działam w jej imieniu, aby inne psy nie podzieliły jej losu – mówi Ruby.

Miasto wdrożyło już pierwsze środki zapobiegawcze, w tym codzienne patrole pracowników miejskich w miejscach, gdzie najczęściej dochodzi do spotkań z kojotami. Koalicja monitoruje skuteczność tych działań i zwraca uwagę na potrzebę ich rozszerzenia.

– Zauważyliśmy poprawę w patrolowaniu terenów, ale wciąż nie jest to wystarczające – mówi Ruby. w tej chwili funkcjonariusze patrolują okolicę między 7:00 a 13:00, jednak mieszkańcy apelują o wieczorne dyżury.

– Chcielibyśmy, aby patrole objęły więcej lokalizacji. Kojoty często widywane są w Ordnance Triangle, Stanley Park, a ostatnio także na placu zabaw przy Pirandello i East Liberty. To niepokojące – dodaje Ruby.

Jednym z głównych problemów jest również sposób działania patroli – często funkcjonariusze pozostają w samochodach, co według mieszkańców ogranicza skuteczność odstraszania kojotów.

Władze miasta rozpoczęły także egzekwowanie przepisów dotyczących wyprowadzania psów na smyczy. W pierwszy weekend lutego nałożono 16 mandatów na właścicieli psów puszczonych luzem, co stanowi znaczący wzrost w porównaniu z 25 mandatami wystawionymi w całym 2024 roku.

Choć większość ostatnich ataków dotyczyła psów na smyczy, urzędnicy podkreślają, iż zwierzęta swobodnie biegające w nieodpowiednich miejscach mogą przyciągać kojoty.

Ruby uważa jednak, iż priorytetem patroli powinna być ochrona ludzi i zwierząt, a nie nakładanie mandatów.

– w tej chwili najważniejsze jest odstraszanie kojotów i zapewnienie bezpieczeństwa, a kwestie mandatów powinny zejść na dalszy plan – podkreśla.

Koalicja na rzecz Bezpieczeństwa Kojotów kontynuuje współpracę z miastem w celu znalezienia długoterminowego rozwiązania problemu. Radna Ausma Malik zapewnia, iż podchodzi do sprawy z najwyższą powagą.

– Jestem wstrząśnięta stratą, jakiej doświadczyli mieszkańcy. Wspólnie z lokalną społecznością i miejskimi służbami pracujemy nad skutecznymi rozwiązaniami – mówi radna. Miasto rozważa różne opcje, w tym relokację kojotów, a w ostateczności eutanazję.

Ruby zwraca uwagę na szerszy kontekst sytuacji.

– Kojoty są również ofiarami tej sytuacji, podobnie jak my. Ich zwiększona obecność w naszej dzielnicy wynika z ingerencji w ich środowisko, jak choćby z wyburzenia Ontario Place i budowy Ontario Line. Powinniśmy wyciągnąć lekcję z tej sytuacji i zadbać o to, by w przyszłości podobne decyzje były podejmowane z większą rozwagą – podsumowuje.

Na podst. CityNews

Idź do oryginalnego materiału