Komisja NRŁ przez rok pracowała nad zmianą Statutu PZŁ. Efekt jest wyjątkowo mizerny!
Prezes NRŁ Marcin Możdżonek oraz przewodniczący komisji statutowej zaprezentowali propozycję zmian w naszym statucie. Trochę późno, bo tak naprawdę na pogłębioną dyskusję czasu nie dano, na wielki plus należy zapisać to, iż chyba po raz pierwszy w historii, pokazano, co zamierza się wpisać do konstytucji Zrzeszenia. Przeczytanie tego „urobku” jest trudne, wiele zapisów jest kontrowersyjnych i wcale mnie nie dziwi, iż pojawiły się w sieci komentarze oburzonych myśliwych.
Statut naszych marzeń
Zapisy w tej chwili funkcjonującego Statutu PZŁ są bardzo często krytykowane. Wielu myśliwych zapomniało, iż po nowelizacji ustawy łowieckiej w 2018 roku nowa Naczelna Rada Łowiecka miała tylko trzy miesiące na jego poprawienie i uchwalenie. Po tym czasie Piotr Jenoch – łowczy krajowy powołany przez ministra Kowalczyka – miał złożyć w ministerstwie swoją propozycję, nad którą pracował osiem miesięcy…
Niewiele brakło, aby komisarze napisali nam „konstytucję”, w której Naczelna Rada Łowiecka nie miałby żadnych narzędzi kontrolnych. Po sześciu latach nie byłoby nie tylko Polskiego Związku Łowieckiego, ale również majątku gromadzonego przez kilka pokoleń myśliwych!
A teraz ad rem!
Moim zdaniem Statut PZŁ jest dokumentem zbyt szczegółowym – napisanym językiem prawniczym. Wielu myśliwych ma problem ze zrozumieniem tego wewnętrznego aktu prawnego. W efekcie koła łowieckie podejmują uchwały, które zarządy okręgowe są zmuszone uchylać.
Każda kolejna próba poprawienia Statutu pogłębia nasze problemy. Prawnicy chcą opisać wszystkie możliwe scenariusze, co nie jest możliwe. Moim zdaniem, aby stworzyć „konstytucję” naszych marzeń należy wyrzucić wszystkie zbędne zapisy…
Prosty i czytelny
Dzisiaj nie mamy noża na gardle i nie musimy nowelizować statutu. Tym bardziej, iż jeżeli Parlament przywróci myśliwym możliwość wyboru władz oraz społeczne organy kontroli, to jego poprawa będzie konieczna i do tego należy się przygotować.
A przekazany myśliwym projekt komisji statutowej powinien być początkiem szerokiej konsultacji. Mamy wystarczająco dużo czasu, aby wykreślić całe mnóstwo zapisów i zmieć te, które faktycznie utrudniają funkcjonowanie Polskiego Związku Łowieckiego.
Skomentowanie i omówienie wszystkich „złych” zapisów byłoby niestrawne dla czytelników, więc dzisiaj zaprezentuję tylko te, które są najbardziej kontrowersyjne.
Lanie wody
Pierwszy paragraf komisja statutowa chce znacząco rozbudować. W miejsce zwięzłego zapisu autorzy proponują lanie wody. Ble, ble, ble. To doskonały przykład fundamentalnego sporu. Czy można robić tylko to, co jest w prawie zapisane, czy można robić wszystko to, co w prawie niezabronione. Pierwsze stanowisko charakterystyczne dla działań administracji publicznej, drugie dla działań obywatelskich.
Ponieważ jestem zwolennikiem tego drugiego – które zresztą pozwoliło rozwinąć się systemowi gospodarczemu III RP, a dopiero potem zaczęto przez „przeregulowywanie” psuć system – dlatego uważam, iż tego typu zmiany są kompletnie niepotrzebne. Skoro żaden przepis nie zabrania nam należeć do organizacji międzynarodowych to, po co wpisywać to do statutu? Pamiętajmy, iż im mniej tym lepiej!
Mamy w tym paragrafie również inną kuriozalną propozycję: „wykonują zadania ochrony ludności i obrony cywilnej, reagowania kryzysowego oraz wspierają system obronny państwa” A z czego to wynika? Przecież to jest materia ustawowa, a prawo łowieckie na razie na ten temat nic nie mówi. To, iż podpisaliśmy jakieś porozumienie z MON to fajnie, ale to nie jest podstawa do wpisywania nowych zadań do Statutu. Póki co to jedynie „austriackie gadanie” i wpisywanie tego do Statutu budzi nie tylko moje zdziwienie.
Inne curiosum z tego paragrafu: „Polski Związek Łowiecki, jako zrzeszenie publicznoprawne posiada osobowość prawną bezpośrednio z mocy ustawy i nie podlega rejestracji w Krajowym Rejestrze Sądowym.” Przecież to znowu ble, ble, ble. jeżeli rzecz jest zapisana w ustawie, to nie powinno się jej powtarzać w statucie. To podstawowa wiedza o zasadach techniki legislacyjnej i kolejny zapis, który nic nie wnosi!
Stażyści i rezydenci
Przyszli myśliwi i osoby niebędące członkami kół czekali na zapowiadane zmiany i się zawiedli, ale nie tylko oni. § 10 komisja pozostawiła bez zmiany, a moim zdaniem zapis pozwalający na przymusowe przyjęcie stażysty z mocy uchwały zarządu okręgowego jest niedemokratyczny. Jakim prawem zarząd okręgowy może zmuszać koło do przyjęcia stażysty, którego nie chcą?. Bo stażysta ma chody u łowczego okręgowego?
Komisja poprawiła natomiast § 27, w którym dalej od odmowy przyjęcia na rezydenta nie przysługuje odwołanie, ale jeżeli w trakcie rezydentury zarząd ją cofnie, to przysługuje odwołanie. Gdzie tu sens i logika? Przecież celem rezydentury ma być właśnie sprawdzenie rezydenta. Przyjęliśmy gościa na trzy lata, ale po roku widzimy, iż to była pomyłka, więc mówimy mu „Sorry, nie spełniasz naszych oczekiwań”, a on odwołuje się do zarządu okręgowego. To jest rozwiązanie bez sensu.
Gdyby jeszcze zapisano, iż przysługuje odwołanie do walnego zgromadzenia, którego decyzja jest ostateczna, to by się kupy jakoś trzymało. A tak… Powiem szczerze w swoim kole przestaniemy przyjmować rezydentów, bo najpierw gościa przyjmiemy, a potem, jak się nie sprawdzi, to będzie problem. Nie dziękuję w moim kole czas rezydentów się skończył…
Działanie na szkodę
§ 32 wymienia powody na podstawie, których można wykluczyć z koła. Tutaj komisja postanowiła dołożyć „działania na szkodę koła”. Uznanie tej przesłanki za podstawę wykluczenia jest niebezpieczne. Kto określi, czy działanie jest na szkodę koła, czy nie? Krytykowany zarząd? Wolałbym by zamiast tego znalazł się zapis: „zachowania niekoleżeńskie i naruszające zasady zachowań przyjęte w kole, uporczywe uchylanie się od obowiązków, szkalowanie dobrego imienia koła, zrzeszenia i polskiego łowiectwa”.
Kolejny paragraf również zmodyfikowano. Odnosi się do myśliwych, którzy zmarli i mamy kolejne curiosum. Według autorów projektów zarząd ma starać się o akt zgonu członka koła. Czy naprawdę nie wystarczy, iż wiemy, iż kolega przeniósł się do Krainy Wiecznych Łowów? Czy to jakaś wiedza tajemna? Czy naprawdę nie wystarczy zwykłe pismo od zarządu? Przez lata to funkcjonowało, ale widać, iż autorzy projektu chcieli coś zmienić i zmienili. Na kolejną biurokratyczną mordęgę.
Następną zmianę mamy w § 34, który reguluje „urlopowanie”. Komisja dodała słowo „łącznie”. Po pierwsze, co to znaczy? jeżeli 20 lat temu ktoś się urlopował na dwa lata i teraz, po 20 latach znów chce się urlopować na dwa lata, to nie może? Zostawmy tę decyzję zarządowi koła, a jeżeli chodzi o zrzeszenie, to napiszmy, iż łączny czas urlopowania w ciągu 10 lat nie może przekroczyć lat trzech.
Po drugie w tym paragrafie utrzymuje się jeden z najgłupszych pomysłów. Mimo zawieszenia masz płacić składkę do koła. Teoretycznie zawieszenie zawiesza Cię w prawach i obowiązkach członka koła (czy zrzeszenia) z wyjątkiem… Obowiązku płacenia. Wyobraźmy sobie – koleżanka/kolega w kwietniu dostaje pracę za granicą. Wiadomo, iż nie będzie w kraju, co najmniej dwa lata. Pisze wniosek o zawieszenie, zarząd się przychyla, ale mimo to musi zapłacić składkę za następne 11 miesięcy! Płaci za free! To jest przepis niekoleżeński i powinien zniknąć ze statutu. A zasada powinna być prosta – zawieszenie oznacza też zawieszenie w obowiązku płacenia składki od momentu uprawomocnienia się decyzji w tej sprawie.
Mieszanie na walnym
Zmiany w § 35 rozgrzały koleżeństwo najbardziej. Odniósł się do nich również prezes Możdżonek w wywiadzie, jaki ukazał się w ostatnim „Łowcu Polskim”: „Komisja statutowa skoncentrowała się też na problemie, z którym w tej chwili boryka się wiele kół łowieckich. Chodzi mianowicie o ułatwienie procedury usuwania z kół myśliwych, którzy swym postępowaniem i postawą naruszyli obowiązujące tam zasady i stracili zaufanie kolegów po strzelbie. Dokonamy tego poprzez zmianę zapisu o wymaganym kworum podczas zebrania walnego członków koła. Obniżenie kworum ułatwi działanie organu kolegialnego, jakim jest walne zgromadzenie.”
Komisja zaproponowała obniżenie quorum do poziomu jednej czwartej nie tylko Walnym Zgromadzeniu, ale i Krajowym Zjeździe Delegatów. Po pierwsze, czy zdarzające się braki quorum to rzeczywiście jakiś wielki problem? To raczej zjawisko marginalne. Przez 40 lat polowania należałem do trzech kół. W żadnym nigdy nie było problemów z quorum. Czasami bywało na granicy, czasami czekaliśmy na spóźnionych kolegów i wówczas zawsze padało tradycyjne „quorum przyjechało”, ale nigdy zebrania nie trzeba było przekładać. Czy to jakieś wyjątkowe koła? Nie.
Zapytałem kilku starych łowczych okręgowych (takich, co pamiętają więcej niż tylko ostatni rok), czy w ich okręgach był to jakiś wielki problem. Odpowiedzi były podobne: „Zawsze się zdarzyło jedno, czy dwa koła, które w danym roku miały ten problem, ale nigdy nie zdarzało się to notorycznie. Bez większego wpływu na życie Zrzeszenia.” Tylko jeden powiedział mi, iż zdarzały się zarządy, które próbowały manipulować quorum. Cóż, na takie dictum jest jedna odpowiedź: skoro myśliwi są jak te barany, które dają sobą manipulować, to ich sprawa.
Zresztą to takie przemyślenie ogólne: od dłuższego czasu wszyscy się „wytrząsają” nad tymi „biednymi członkami”, a zarządy zawsze występują w roli „złego wilka”. Coś nam się w głowach poprzestawiało, ale wróćmy do naszego quorum…
Skoro, to naprawdę nie jest wielki problem, to skąd się ten pomysł wziął? Wcześniej, w dyskusjach między kolegami, też nie był sygnalizowany. Czyżby któryś z członków komisji statutowej w swoim kole miał problem lub zamarzyła mu się w nim mała dyktaturka? Dalibóg, nie wiem.
Niektórzy przypominają, iż niegdyś funkcjonował w wielu organizacjach tzw. drugi termin. jeżeli o wyznaczonej godzinie nie było quorum, to czekano 30 minut i rozpoczynano zebranie bez względu na to, ilu członków organizacji się stawiło. Uważam pomysł powrotu do tego rozwiązania za zły. To ciągle funkcjonuje w spółdzielczości mieszkaniowej i doskonale zabetonowało zmiany zarządców spółdzielni.
Jeśli już coś można by w tym względzie poprawić, to uznać, iż pierwsze zawiadomienie o Walnym Zgromadzeniu wysyła się drogą elektroniczną, a pisemną tylko na żądanie członka. jeżeli w pierwszym terminie nie ma quorum, zwołuje się drugie Walne Zgromadzenie w terminie od 7 do 21 dni. jeżeli i wtedy nie będzie quorum, zwołuje się trzecie Walne Zgromadzenie w terminie 7 dni. Moim zdaniem wystarczy. W takiej sytuacji osobie, która bez ważnej przyczyny nie stawiła się na Walne Zgromadzenie trzykrotnie, zarząd może wstrzymać odstrzały do czasu odbycia w kole Walnego Zgromadzenia. Jestem pewien, iż przyjdzie.
Pomysł obniżenia quorum (chyba w żadnej organizacji takiego niskiego nie ma) jest z czapy i Komisja Statutowa NRŁ powinna go od razu wyrzucić do kosza. Żeby było śmieszniej ktoś nie zauważył, iż wymaga to też zmiany § 111 „Jeżeli Statut nie stanowi inaczej, organy Zrzeszenia i koła podejmują swoje uchwały zwykłą większością głosów, przy obecności co najmniej połowy liczby członków danego organu (kworum).” W tym samym dokumencie mamy więc sprzeczne regulacje dotyczące quorum!
Trudno zrozumieć słowa prezesa NRŁ o „ułatwianiu działania” czytając § 42, gdzie wprowadza się pisemne oświadczenie o wyrażeniu zgody na odbycie walnego zgromadzenia nieobecnego członka koła. Kochani twórcy projektu – czy sami się słyszycie? Jedynym wyznacznikiem ważności lub nieważności Walnego Zebrania jest zgodne z procedurą zawiadomienie członków oraz quorum. Reszta to pomysły pijanego szewca. Aż chce się krzyczeć: autor, autor, autor!
Komisja chce wprowadzić nowe „dziwne” przepisy, a pozostawia moim zdaniem ewidentne buble. Tak jest na przykład z § 45, na podstawie którego po nie udzieleniu absolutorium członkowi zarządu walne zgromadzenie musi dodatkowo głosować jego odwołanie. Wielu myśliwych tego nie pojmuje, a tymczasem zapis powinien być prosty: nieudzielenie absolutorium jest równoznaczne z odwołaniem funkcji. Koniec, kropka, szlus.
Statut dla myśliwych
Po tych propozycjach mam wrażenie, iż Statut coraz mniej jest dla myśliwych. Bo czy wykreślenie w § 56. pkt.4, który pozwalał walnym zgromadzeniom uchwalić składkę ulgową oraz jej wysokość i określić przypadki i warunki jej uiszczania – poprawi funkcjonowanie związku? Ja tego kompletnie nie rozumiem.
Dlaczego komisja statutowa chce zabrać kołu uprawnienie do dysponowania własnymi pieniędzmi? Jakim prawem? jeżeli koleżeństwo uzna, iż chce komuś pomóc lub go uhonorować i zgadza się na inną niż powszechna składkę, co komu do tego?
Kolejny przykład, to wprowadzenie punktu 4 do § 119. Komisja statutowa rekomenduje dodanie zapisu że: „Złożenie odwołania od uchwały podjętej w trybie nadzoru nie wstrzymuje jej wykonania.” Przepis ten NIE jest zgodny z zasadami demokratycznymi. Zgodnie z regułą – sprawa pozostaje nierozstrzygnięta, dopóki nie zostanie ustalona prawomocnie. W przypadku, gdy zarząd okręgowy uchyli w trybie nadzoru uchwałę koła, to wymaga jej natychmiastowego wykonania. jeżeli odwołanie zostanie rozpatrzone dopiero za dwa lata? To problem koła, a nie zarządu.
A już na koniec § 71, gdzie komisja statutowa postanowiła nam dopisać, w jakich sytuacjach walne zgromadzenie może rozwiązać koło. Ten zapis powinien być krótki: „Walne Zgromadzenie może podjąć uchwałę o rozwiązaniu koła większością 2/3 wszystkich członków koła.” Nieważne z jakich przyczyn! Zrzeszeniu nic do tego. Bo nie mają pieniędzy, albo przestali się lubić, albo nie mają ochoty, by koło istniało, Próba wskazywania przesłanek jest totalnym nieporozumieniem.
A czego w projekcie zabrakło? Po pierwsze uznania, iż koła są naprawdę samorządne, iż to tylko one i wyłącznie one decydują, kto ma być członkiem koła i z kim należy się rozstać. Już od lat 60-tych, niepostrzeżenie, ale coraz bardziej ubezwłasnowolniano koła w tym zakresie. W czasach słusznie minionych uznano, iż każdy, kto chce, odbędzie staż, zda egzamin i musi być myśliwym. Człowiek dobry, zły, koleżeński, niekoleżeński – koło ma go przyjąć i już. A jak nie przyjmie, to ma go do tego zmusić Zarząd Okręgowy.
Temu przymuszaniu od lat służy konieczność uzasadniania odmowy przyjęcia do koła. A ja się pytam – dlaczego koło ma uzasadniać, czemu kogoś nie chce w swoich szeregach? Bo co? Bo pstro? Koło z reguły robi „wywiad środowiskowy” i wie, kto chce się do niego dostać. Często wie, iż to człowiek kłótliwy, niekoleżeński, zainteresowany tylko strzelaniem, kradł drewno, został złapany na kłusownictwie. I co, nie może mu odmówić? Bo wygląda to tak – koło nie przyjmuje, musi napisać uzasadnienie, Zarząd Okręgowy z reguły uznaje uzasadnienie za niewystarczające i uchyla uchwałę o odmowie przyjęcia. I tak naprawdę przymusza koło do wpisania na listę człowieka, którego nie chcą.
Dzięki uprzejmości kolegi Leszka Szewczyka, posiadającego bez wątpienia największy w Polsce zbiór statutów kół i stowarzyszeń łowieckich z końca XIX wieku i okresu międzywojennego, od czasu do czasu wgłębiam się w zapisy tych dokumentów i za każdym razem zazdroszczę im jednego – iż w kwestii przyjmowania i usuwania członków koła miały wolną rękę, dzięki czemu, myślę, panowała w nich o wiele bardziej koleżeńska atmosfera.
Druga rzecz to usuwanie członka koła. Tutaj jestem ortodoksyjny – jeżeli w tajnym głosowaniu 3/4 członków koła nie chce Cię w swoim towarzystwie, to fora ze dwora! I nikt, żaden Zarząd Okręgowy, nie powinien mieć tu nic do gadania. Tajne głosowanie, większość kwalifikowana i koniec sprawy. Myślę, iż w wielu kołach poprawiłoby to sytuację i atmosferę. Dziś usunięcie kogoś, kto psuje atmosferę, jest niekoleżeński, chamski, to droga przez mękę. (Tekst o niewydolności sądownictwa łowieckiego w tej i innych sprawach chodzi za mną od dłuższego czasu i pewnie jednak niedługo powstanie, bowiem, moim zdaniem, czas przywrócić sądownictwo koleżeńskie w miejsce dyscyplinarnego). Kto chce niech się odwołuje do sadów powszechnych.
Osobiście dodałbym jeszcze zapis, iż osoba wykluczona przez WZ, a będąca członkiem koła 5 lat otrzymuje zwrot całości wpisowego jakie obowiązuje w danym momencie w kole, a będąca dłużej otrzymuje zwrot połowy tej kwoty.
Drugiej rzeczy, której mi zabrakło w propozycjach, to pomysłu na stworzenie protezy Okręgowych Rad Łowieckich. Jak bardzo ich brakuje nie trzeba uzasadniać. Ustawa ich nie przewiduje, ale… Nie zabrania powoływać różnego rodzaju ciał doradczych. Więc moglibyśmy w statut wpisać ciało doradcze Zarządu Okręgowego pod nazwą, dajmy na to –„Rada Okręgu (tu nazwa okręgu) PZŁ”.
W statut wpisujemy jej kompetencje doradcze i kontrolne np. obowiązek dla zarządu okręgowego, by raz na pół roku składał sprawozdanie ze swej działalności. Można dać Radzie Okręgu uprawnienia takie, jakie ma NRŁ w stosunku do ZG PZŁ ( prawo tego nie zabrania), uprawnienie od wnioskowania do Okręgowego Zjazdu Delegatów o udzielnie bądź nieudzielenie skwitowania członkom ZO PZŁ, występowanie o kontrole kół, opiniowanie budżetu okręgu itp. Pomysły się znajdą…
Można wpisać do Statutu, iż Radę Okręgu wybiera Okręgowy Zjazd Delegatów na swoim pierwszym w kadencji posiedzeniu. Osobiście miałbym pomysł, by powoływać w 2/3 spośród delegatów, a w 1/3 spośród kandydatów zgłoszonych przez delegatów spoza tego gremium (często delegatami nie są bardzo wartościowi członkowie organizacji i nie warto ich tracić) i voila – mamy protezę Okręgowej Rady Łowieckiej. Ustawa nie zabrania nam tego zrobić, a my jesteśmy bliżej samorządności. Jesteśmy w trudnej sytuacji, ale zaczynamy się w niej urządzać po swojemu.
Czas na dyskusję
Reasumując! Prezentacja przez Komisję Statutową projektu zmian i umożliwienie zgłaszania poprawek oceniam bardzo wysoko. To bardzo dobry ruch. Niestety wykonany zbyt późno, bo do Krajowego Zjazdu Delegatów zostało zbyt mało czasu. Sam nie jestem pewien, czy zawsze mam rację, ale nie ma już czasu w porządną wymianę zdań.
Dlatego uważam, iż nadchodzący Zjazd powinien dać mocny sygnał naszego niezadowolenia z działań Ministerstwa Ochrony Środowiska, podjąć dobrze udokumentowaną uchwałę z żądaniem dymisji minister, poprzeć złożony przez PSL projekt zmiany ustawy, głośno domagać się przywrócenia samorządności, zwołać na czerwiec ogólnopolską demonstrację myśliwych pod auspicjami związku i rozliczyć działania komisarzy PiS W PZŁ (łącznie z żadaniem od NRŁ I ZG terminu dokonania tej operacji), ale nie uchwalać zmian w Statucie.
W wywiadzie dla ”Łowca Polskiego” prezes NRŁ mówi, iż: „Ideą dokumentu, który przygotowała komisja statutowa Naczelnej Rady Łowieckiej i który – mam nadzieję – zaakceptuje nasz łowiecki parlament, jest ulepszenie obecnego Statutu oraz wyeliminowanie dostrzeżonych błędów, bez tworzenia zupełnie nowej regulacji. Mam nadzieję, iż przyczyni się to do poprawy funkcjonowania Zrzeszenia.”
Brzmi to jednak jak myślenie życzeniowe, a po lekturze propozycji uważam, iż lepiej by akurat te życzenia NRŁ się nie spełniły. Naczelna Rada Łowiecka w przyszłym tygodniu NIE powinna zaakceptować projektu i tym samym nie trafi on na Krajowy Zjazd Delegatów PZŁ.