Polska to kraj miłośników czworonogów – szacuje się, iż w naszych domach mieszka blisko 8 milionów psów. Dla właścicieli są one członkami rodziny, ale dla niektórych sąsiadów bywają źródłem uciążliwego hałasu, zapachu lub lęku. Czy faktycznie urzędnik ma prawo zapukać do Twoich drzwi i wejść do mieszkania, by sprawdzić, jak trzymasz psa? Czy dotyczy to tylko groźnych ras czy także głośnego Yorka? Przepisy są skomplikowane, a granica między prywatnością a kontrolą cienka. Wyjaśniamy, kto rzeczywiście znajduje się w grupie ryzyka i kiedy służby mogą wejść za próg bez pytania o zgodę.

Fot. Shutterstock
Posiadanie psa to nie tylko przyjemność ze spacerów i bezwarunkowa miłość zwierzęcia, ale także potężny bagaż odpowiedzialności prawnej. Kodeks wykroczeń, Ustawa o ochronie zwierząt, lokalne regulaminy utrzymania czystości i porządku w gminach – to gąszcz przepisów, w którym przeciętny właściciel „Burka” rzadko się orientuje. Żyjemy w przekonaniu, iż to, co dzieje się za zamkniętymi drzwiami naszego mieszkania, to nasza prywatna sprawa. Tymczasem pies, jako żywa istota, podlega ochronie państwa, a jego zachowanie (szczególnie hałas i agresja) podlega ocenie społecznej.
W ostatnich latach lawinowo rośnie liczba tzw. interwencji obywatelskich. Sąsiedzi są coraz mniej wyrozumiali dla szczekania o 6 rano, nieprzyjemnych zapachów na klatce schodowej czy lęku, jaki budzi duży pies prowadzony bez kagańca. Telefon na Straż Miejską, policję czy do Inspekcji Weterynaryjnej to dziś standardowa metoda rozwiązywania konfliktów. Właściciele psów, otrzymując wezwanie lub widząc mundur w wizjerze, wpadają w panikę. Czy słusznie? Okazuje się, iż uprawnienia kontrolne zależą od dwóch kluczowych czynników: rasy psa oraz… poziomu zaniedbania, jakiego dopuszcza się właściciel (o ile takie rzeczywiście występuje).
Te psy są na „cenzurowanym” z automatu
Kontrola może dotknąć każdego (o czym niżej), ale istnieje grupa właścicieli, nad którymi wisi „miecz Damoklesa” w postaci konkretnego rozporządzenia MSWiA. jeżeli Twój pies znajduje się na tej liście, a Ty nie dopełniłeś formalności, jesteś najłatwiejszym „celem” do zgłoszenia.
Prawo w Polsce wyróżnia 11 ras psów uznawanych za niebezpieczne. Posiadanie ich wymaga zezwolenia wydawanego w drodze decyzji administracyjnej przez wójta, burmistrza lub prezydenta miasta. Wniosek należy złożyć zanim pies trafi do domu (lub w ciągu 30 dni od nabycia). Na liście tej znajdują się:
- Amerykański pit bull terrier,
- Pies z Majorki (Perro de Presa Mallorquin),
- Buldog amerykański,
- Dog argentyński,
- Dog kanaryjski (Perro de Presa Canario),
- Tosa inu,
- Rottweiler,
- Akbash dog,
- Anatolian karabash,
- Moskiewski stróżujący,
- Owczarek kaukaski.
Brak zezwolenia na takiego psa to wykroczenie, które może skończyć się nie tylko mandatem, ale w skrajnych przypadkach sądowym odebraniem zwierzęcia (co w prawie nazywa się przepadkiem mienia). jeżeli masz takiego psa nielegalnie, donos sąsiada uruchamia procedurę administracyjną, która jest dla Ciebie bardzo niebezpieczna.
Kundelek też może ściągnąć na Ciebie kłopoty
Czy to oznacza, iż właściciele Golden Retrieverów, Jamników czy wielorasowych kundelków mogą spać spokojnie? Nie do końca. Choć nie potrzebują oni specjalnego zezwolenia, podlegają pod ogólne przepisy o środkach ostrożności przy trzymaniu zwierzęcia (art. 77 Kodeksu wykroczeń) oraz przepisy o zakłócaniu spokoju.
Jeśli Twój pies notorycznie szczeka, wyje pod Twoją nieobecność, rzuca się na drzwi, gdy ktoś przechodzi klatką schodową, lub – co gorsza – wypuszczasz go „luzem” na klatkę schodową, sąsiedzi mają pełne prawo wezwać służby. W takim przypadku kontrola nie dotyczy „legalności” psa, ale sposobu sprawowania nad nim opieki. Dzielnicowy, który zapuka do drzwi po zgłoszeniu o „nieustannym wyciu”, nie przychodzi sprawdzać rasy, ale zweryfikować, czy nie dochodzi do wykroczenia zakłócania miru domowego lub czy zwierzę nie jest pozostawione bez opieki na zbyt długi czas.
Dom to twierdza – kiedy musisz otworzyć drzwi?
Tu dochodzimy do sedna obaw większości właścicieli: czy urzędnik może wejść do środka? W Internecie krążą mity o „nalotach weterynarii” czy straży miejskiej wchodzącej „na blachę”. Należy to bardzo wyraźnie zdementować: polskie prawo chroni mir domowy bardzo mocno. Konstytucja gwarantuje nienaruszalność mieszkania.
Oznacza to, iż w standardowej procedurze (np. weryfikacja zezwolenia na rottweilera, skarga na szczekanie, donos, iż „pies nie ma szczepienia na wściekliznę”) żaden urzędnik, weterynarz ani strażnik miejski nie ma prawa przekroczyć progu Twojego domu bez Twojej wyraźnej zgody.
Jeśli do drzwi puka urzędnik gminy z pytaniem o psa:
- Możesz porozmawiać z nim w progu lub na klatce schodowej.
- Możesz odmówić wpuszczenia go do mieszkania (chyba iż ma nakaz prokuratorski, co w sprawach o „brak papierka” się nie zdarza).
- Możesz zostać wezwany do stawienia się w urzędzie z dokumentami (książeczka zdrowia, zezwolenie) w wyznaczonym terminie.
Większość spraw kończy się na wymianie pism lub wizycie na komendzie/w urzędzie. Służby nie wyważą drzwi tylko dlatego, iż sąsiadka twierdzi, iż Twój pies jest „chyba agresywny”.
Wyjątek, który dotyczy każdego psa: Stan wyższej konieczności
Istnieje jednak furtka prawna, która pozwala służbom na wejście siłowe, bez względu na to, czy masz Pitbulla, czy małego Maltańczyka. Tą furtką jest bezpośrednie zagrożenie życia lub zdrowia (ludzi lub zwierzęcia) oraz przepisy Ustawy o ochronie zwierząt dotyczące znęcania się.
Kiedy immunitet Twojego mieszkania przestaje działać?
1. Ratowanie życia zwierzęcia: jeżeli pies wyje, jest widoczny przez okno w stanie skrajnego zagłodzenia, leży we własnych odchodach lub znajduje się na balkonie w upale bez wody, albo słychać dziwne odgłosy – policja w asyście organizacji prozwierzęcych lub weterynarza ma prawo (a wręcz obowiązek) wejść do lokalu, by ratować istotę żywą. Wtedy zgoda właściciela nie jest potrzebna, a drzwi mogą zostać otwarte siłowo.
2. Agresja i zagrożenie dla ludzi: jeżeli pies wydostał się z mieszkania i atakuje ludzi na klatce, a następnie uciekł do lokalu, lub jeżeli wewnątrz słychać wołanie o pomoc (np. domownika atakowanego przez własnego psa) – policja wchodzi w trybie awaryjnym.
3. Fetor i zagrożenie sanitarne: jeżeli z mieszkania, w którym przetrzymywane są psy (często w ramach tzw. zbieractwa zwierząt), wydobywa się odór sugerujący rozkład lub zagrożenie epidemiologiczne dla innych mieszkańców bloku, służby sanitarne w asyście policji również mogą doprowadzić do wejścia komisyjnego.
Co się dzieje po donosie? Procedura krok po kroku
Warto wiedzieć, jak wygląda typowa ścieżka urzędnicza, by nie dać się zastraszyć, ale też nie lekceważyć pism. jeżeli sąsiad zgłosi Cię do urzędu (np. o brak zezwolenia na rasę agresywną lub złe warunki):
- Krok 1: Weryfikacja w „papierach”. Urzędnik sprawdza, czy pod danym adresem zgłoszono psa, czy odprowadzono opłatę (jeśli gmina ją pobiera) i czy wydano zezwolenie (dla ras z listy).
- Krok 2: Wizyta dzielnicowego lub straży miejskiej. To zwykle „rozpytanie”. Funkcjonariusz puka, pyta o szczepienie na wściekliznę (jest obowiązkowe dla wszystkich psa powyżej 3. miesiąca życia – brak to mandat 500 zł!). Może zapytać o rasę.
- Krok 3: Decyzja o kontroli weterynaryjnej. jeżeli donos dotyczy dobrostanu lub weryfikacji rasy, Powiatowy Lekarz Weterynarii może chcieć obejrzeć psa. zwykle umawia się na termin lub prosi o przyprowadzenie psa do lecznicy/urzędu.
- Krok 4: Postępowanie administracyjne/karne. Dopiero jeżeli odmówisz współpracy, a dowody (zeznania świadków, nagrania) są mocne, sprawa trafia do sądu, który może wydać nakaz przeszukania lub odebrania zwierzęcia.
Co to oznacza dla Ciebie? Pilnuj szczepień i opłat, zawsze rejestruj psa z listy
Przede wszystkim – spokój, ale poparty porządkiem w dokumentach. jeżeli jesteś właścicielem psa, Twoim absolutnym obowiązkiem jest posiadanie aktualnego zaświadczenia o szczepieniu przeciwko wściekliźnie. To o ten dokument służby pytają najpierw i to za jego brak najłatwiej dostać mandat (niezależnie od rasy psa). Noszenie go przy sobie na spacerach nie jest obowiązkowe, ale posiadanie w domu – już tak.
Jeśli posiadasz psa rasy uznawanej za niebezpieczną (lub w typie tej rasy), a nie masz zezwolenia – nie czekaj na donos. Udaj się do gminy i złóż wniosek o zalegalizowanie zwierzęcia. Opłata skarbowa wynosi zwykle 82 złote, co jest kwotą śmieszną w porównaniu z ryzykiem mandatu czy problemów sądowych. Pamiętaj, iż urzędnik nie jest Twoim wrogiem i rzadko odmawia wydania zezwolenia, jeżeli pies jest zadbany, a Ty nie byłeś karany.
Jeżeli natomiast Twój pies jest zwykłym „Burkiem”, ale jest głośny lub agresywny wobec sąsiadów, pamiętaj, iż Twoja wolność kończy się tam, gdzie zaczyna się spokój innych. choćby jeżeli nikt nie wyważy Ci drzwi, wizyty policji i mandaty za zakłócanie spokoju mogą skutecznie uprzykrzyć życie i uszczuplić portfel. Prawo chroni mir domowy, ale nie chroni przed konsekwencjami braku odpowiedzialności.

2 godzin temu






