Co roku ta sama historia – wzdłuż ulicy Wyspiańskiego mieszkańcy zauważają dziesiątki martwych trzmieli, potocznie nazywanych bąkami. Owady leżą bezwładnie na chodnikach i pasach zieleni. Czy to skutek oprysków? Zatrucia środowiska? Absolutnie nie! Sprawa jest bardziej złożona i, niestety, powtarzalna.
Jak alarmują czytelnicy portalu swinoujskie.info, sytuacja niepokoi – są miejsca, gdzie leży po kilkadziesiąt martwych owadów. Wśród mieszkańców pojawiły się obawy, iż może to efekt stosowania środków chemicznych przeciw komarom. Jednak według znawców przyrody, przyczyna jest zupełnie inna – i rośnie tuż nad naszymi głowami.
Chodzi o drzewa – konkretnie o lipy srebrzyste. To gatunek często sadzony w miastach. Ładnie wygląda, dobrze znosi miejskie warunki, a do tego daje cień. Jednak ma też swoją ciemną stronę. Nektar lipy srebrzystej może być trujący – przynajmniej dla trzmieli.
– Nektar tych drzew jest warunkowo toksyczny. Trzmiele przylatują masowo, zbierają go, a potem – odurzone lub zatrute – spadają na ziemię. Część ginie niemal od razu – tłumaczy ekspert od ochrony owadów zapylających.
Nie chodzi więc o żadną chorobę czy przypadkowy oprysk, ale o cechę biologiczną konkretnego gatunku drzewa. Lipa srebrzysta kwitnie intensywnie i przyciąga trzmiele, które – nieświadome zagrożenia – padają ofiarą jej nektaru.
To ważna lekcja dla planistów zieleni miejskiej. To, jakie drzewa sadzimy przy ulicach, ma ogromne znaczenie. Lipa ogólnie jest ceniona za swoje walory miododajne. Ale nie każda jej odmiana działa tak samo korzystnie na owady zapylające.
W Polsce występuje około 30 gatunków trzmieli. Wiele z nich znajduje się pod ochroną. Są niezwykle pożyteczne – zapylają rośliny, tak jak pszczoły, wspierając lokalne ekosystemy.
Eksperci od lat alarmują, aby nie sadzić szkodliwych gatunków lip: srebrzystej i węgierskiej.