Malowana lala

1 dzień temu
Zdjęcie: fot. Domena publiczna


Dziś opowiadanie o najstarszej fabryce lalek w Kaliszu sygnowanej nazwiskiem Szrajera. Malowaną lalą zaś, nieco w młodzieżowym slangu, można nazwać jaskrawą pyszniącą się secesyjną kamienicę – dom założyciela lalkarskiego imperium.

Kamienica przy ulicy Kościuszki 9, jedna z najładniejszych w mieście, mimo upływu czasu, cieszy oczy wielu. Ci dopytują o bogactwo detali na jej fasadzie i ich znaczenie. Maneż w tynku to cecha architektury secesyjnej. Cieszy fakt, iż dzięki drobnym remontom, kamienica odzyskuje to, co straciła na przestrzeni ostatnich 120 lat.

Świadomość, jak cenna to kamienica, będzie mam nadzieję katalizatorem kolejnych konserwatorskich prac przy niej. Zasługuje na nie, jak mało która w Kaliszu.

Flora i fauna z kamienia

Wzniesiona sumptem inżyniera Józefa Szrajera, jest najwybitniejszym przykładem secesji w okolicy Kalisza. 20 lat po rozkwicie została jednak wyrzucona na śmietnik historii sztuki. Zarzucono jej kiczowatość i brak historycznego uzasadnienia. Nigdy smak nie upadł tak nisko – komentowano.

Secesja, bo o niej mowa, rozwinęła się na zachodzie starego kontynentu na przełomie XIX i XX wieku i „przywędrowała” nad Wisłę z kilkuletnim opóźnieniem. Podręczniki historii sztuki polską secesję ograniczają cezurą lat 1900 – 1914. To z tego okresu pochodzi również kilkanaście kaliskich przykładów okazałej zabudowy mieszczańskiej z ulic: Pułaskiego, Górnośląskiej, Kościuszki oraz alei Wolności.

Kamienice z sylwetkami ptaków, owadów, mitologicznych bóstw oraz kwiatów, nie trudno jest datować właśnie przez wzgląd na tę kamienną otoczkę świata zwierząt i roślin. Nie lwów, a żurawi, motyli, much i nie róż, ale maków, tulipanów, słoneczników a choćby bratków – typowych dla polskiego krajobrazu.

Motyw zwierząt w dekoracjach rzeźbiarskich jest tak stary jak stare są cywilizacje, które budowały pierwsze świątynie. Świat fauny od dawna wykorzystuje też architektura mieszkalna. Przez wieki, w elewacjach budynków umieszczano definicje siły i odwagi – cech, z którymi chciał być kojarzony ich gospodarz.

Lwy są tymi zwierzętami, które najczęściej strzegły wejścia do domów stojąc u furt, czy leżąc przy odbojach. W tych samych miejscach i zupełnie nowych, przy dachach, pomiędzy oknami, w głowicach kolumn i pilastrów, wraz z secesją zagościły zupełnie nowe gatunki.

Wewnątrz sklepu Szrajerów – fot. Domena publiczna

Wystarczy spojrzeć na kamienicę Szrajerów przy ulicy Tadeusza Kościuszki 9. Obfitość detalu jest tu niewątpliwą osobliwością. Żadna inna kamienica w mieście nie posiada tylu gatunków ze świata fauny i flory.

Takiej artykulacji przy pomocy gzymsów i pilastrów, które przypominają obrośnięty winem lub bluszczem mur, też nie znajdziemy na kaliskim podwórku. W końcu – tak wysokich mieszkań (zwłaszcza na piano nobile – piętrze pierwszym), i okien typu porte fenetre – od podłogi do sufitu, również nie uświadczymy w okolicy. Secesja petersburska – wielkomiejski pałac, nie zaś zwykła kamienica, w tym roku obchodzący 120-lecie, kusi wzrok także kolorem – przypisanym secesji – koniecznie jaskrawym.

Pedagodzy i porcelanki

Czynszowa kamienica pod numerem 9 przy ul. Kościuszki trafiła w 1912 roku na powszechnie kojarzoną przez kaliszan widokówkę podpisaną jako „Pensja W. Motylewskiej”. Żeńska pensja musiała być znaną w Kaliszu, skoro panoramę ulic Kościuszki i Kopernika zaopatrzono w nazwisko pani Wandy Motylewskiej. Nic dziwnego – nauczała tutaj sama Maria Dąbrowska.

fot. Domena publiczna

Z okazałą „dziewiątką” przy Kościuszki związana jest również historia innej rodziny. Klan Szrajerów (według niektórych przekazów Schreierów) założył w Kaliszu w 1884 roku manufakturę, która długo sławiła nasz gród w kraju i za granicą.

Rodzina gwałtownie pomnożyła swój majątek, fundując opisywany tutaj budynek. Nikt wcześniej w Kaliszu nie zajmował się produkcją lalek, a tym bardziej nie rozwinął tak świetnie interesu jak Szrajerowie, którzy eksportowali je choćby na kontynent amerykański. manualnie robione zabawki powstawały przy ulicy Niecałej, w budynku byłego Metalplastu, oraz w hali stojącej do lat 70. XX w. w miejscu gdzie dziś wznosi się Galeria Tęcza.

Dzień z życia mieszczki

Budynek świetnie definiuje swoją epokę. Tu, prócz charakterystycznego stylu na zewnątrz: blichtru gipsu i koloru, jak nazywa secesję historyk sztuki Edward Charytonow, można dostrzec również konwencje panujące w społeczeństwie przełomu XIX i XX wieku, które można zobaczyć wewnątrz obiektu.

Kontrast w wyglądzie klatek schodowych – głównej i tych w oficynach jest dobrym tego przykładem. W pierwszej, rzec można „dla Państwa”, szczęśliwie zachowała się oryginalna, wysokiej jakości snycerska robota. Bez problemu, dzięki szerokim futrynom, do mieszkań mogły zachodzić panie w najbardziej choćby szerokich krynolinowych sukniach.

fot. Kalisz czasem malowany

A pamiętać należy, do czego odwoływać się miały strojne suknie modniś sprzed wieku. Każda chciała być pysznym pawiem – a więc szerokim ogonem. Karykatury powstałe na początku wieku, bardzo często podnosił ten „problem”. Wizualizowały panie, które z trudem funkcjonowały w rzeczywistości własnego m3, choć w tym przykładzie, bliżej prawdy byłoby napisać m7.

Olbrzymie mieszkania, często o powierzchni powyżej 200 metrów kwadratowych, nastręczały problemów dla wielkich krynolin, których średnica bardzo często przekraczała szerokość drzwi. Wejścia do mieszkań, często dwuskrzydłowe, są pewnego rodzaju receptą na ten problem.

Ale absurdów, skrzętnie artykułowanych przez karykaturzystów było więcej. Już samo wychodzenie z mieszkania na rozgrzane zewnątrz było w gruncie rzeczy wyborem prostym – to jest, nie opuszczano mieszkań. W tak ciężkich i obfitych sukniach i mocno związanych (koniecznych) gorsetach, co odważniejszej damy, chętne zażyć letnich temperatur powyżej 30 stopni Celsjusza, kończyły z najlepszym razem na zasłabnięciu.

fot. zbiory Macieja Błachowicza

Wbrew naszym wyobrażeniom, zbudowanym na idyllicznych obrazkach z filmów i seriali historycznych, żyć wtedy nie było prosto. Było to życie wciąż czymś ograniczone; zawiązane w pruderyjny gorset i inne obyczaje z ram których nie wolno było wyjść.

W oficynach bogactwo wystroju ustępuje miejsca skromności i prostocie wykonania. Zamiast fantazyjnych kratownic, wyglądających jak dopiero co obłożony żeliwem bluszcz, mamy drewniane tralki nadszarpnięte zębem czasu.

Secesji zawdzięczamy również wskrzeszenie zapomnianej od średniowiecza sztuki łączenia ołowiu i szkła – witrażu. Na początku XX wieku mozaiki z kolorowych szyb nie przedstawiały już scen biblijnych i postaci świętych, ale alegorie oraz świat natury.

Remonty

Poczynione kilka lat temu konserwatorskie rekonstrukcje, przywróciły oryginalne wykończenie szczytów pseudoryzalitów. Kamienicę tak jak to było w początkach XX wieku, strzegą dziś dwie pary orlich głów. W obliczu tak dużej liczby ginących z fasad domów dekoracji, z różnych przyczyn: degradacji, innym razem nieostrożnie przeprowadzanych remontów, ich rekonstrukcja przy ulicy Kościuszki 9 napawa optymizmem.

fot. funpage Historia Kalisza na zdjęciach

Na prace kolorystyka na elewacjach. Secesja nie wdawała się w półśrodki – pyszne kolorowe ściany to także ukłon w stronę pawiej natury. Kamienice miały egoistycznie akcentować miejskie przestrzenie. Odróżniać się od grzecznych szat neoklasycystycznych domów, jakich w miastach zdecydowanie wtedy było najwięcej.

Przy Kościuszki w Kaliszu mamy mariaż karminowej czerwieni z piaskowym licem ścian i brązową stolarką. Fragment przepisu budowlanego obowiązującego przed stu dwudziestoma laty brzmi:

„Zaleca się malować elewacje gustownie.”

Ówczesnym synonimem gustu był zdecydowanie blichtr koloru, który bardzo gwałtownie nabrał pejoratywnych opinii. Secesja nie doczekała się wznowienia z przedrostkiem neo lub post. Kolorowy kwiat jest pięknym akordem w historii sztuki. Niepowtarzalnym – bo nie powtórzonym.

Idź do oryginalnego materiału