Miasto postanowiło postawić na zieleń i zrobiło to z takim rozmachem, iż trudno się oprzeć wrażeniu, iż to nie zwykła troska o estetykę, ale raczej śmiała próba stworzenia czegoś na kształt miejskiego rezerwatu przyrody.
Pobocza dróg przypominają już nie trawniki, ale pełnowymiarowe łąki kwietne, z bujnymi ziołami i chwastami osiągającymi rozmiary niemal roślin tropikalnych. Niektóre fragmenty miasta z powodzeniem mogłyby uchodzić za plan zdjęciowy do filmu przyrodniczego. Amazonia? Nie, to tylko lipcowy Lwówek.
Spacerując ulicami miasta, trudno nie zauważyć tej zielonej rewolucji. Zieleń staje się tu absolutnym priorytetem polityki. Miejska strategia rozwoju może tylko pozazdrościć. Trawy, chwasty i zioła nie tylko kwitną, one wręcz bujają w obłokach.
Można odnieść wrażenie, iż ten zielony chaos nie jest dziełem przypadku, ale elementem przemyślanej polityki, strategii nakierowanej na zapewnienie mieszkańcom i turystom doznań niemal egzotycznych. Po co wydawać pieniądze na podróże do tropików, by podziwiać bujną roślinność w starannie zaprojektowanych ogrodach botanicznych, skoro w Lwówku natura sama tworzy scenografię niczym z dżungli?
Gro mieszkańców jest zachwyconych nowym standardem. Zwolennicy bujnej zieleni podkreślają, iż roślinność pełni istotną funkcję – wchłania szkodliwe zanieczyszczenia z powietrza, obniża temperaturę w upalne dni, poprawia mikroklimat, a przy okazji koi nerwy. Niektórzy twierdzą wręcz, iż ten nieco dziki charakter przestrzeni jest bardziej autentyczny, bliższy człowiekowi pierwotnemu.
[See image gallery at lwowecki.info]