Od pewnego czasu mieszkańcy miejscowości narzekali na uciążliwy zapach, a jako źródło odoru wskazywano właśnie gospodarstwo prowadzone przez Tomasza Gromadzkiego. Postronnym osobom trudno było jednak stwierdzić jednoznacznie, czy faktycznie chodzi o padłe zwierzęta. Obszerną, ogrodzoną działkę porasta w tej chwili gęsta, wysoka trawa, która znacznie utrudniała zorientowanie się w sytuacji. W hodowli utrzymywano zresztą nie kilkanaście czy kilkadziesiąt zwierząt, a jedynie sześć, które w gęstych zaroślach były praktycznie niewidoczne.– Istotnie, 13 sierpnia przeprowadziliśmy w Kaniem kontrolę interwencyjną i stwierdziliśmy, iż w gospodarstwie padło sześć owiec. Czynności prowadzone były w obecności właściciela tego stada. Będziemy z pewnością podejmować kolejne działania. Sprawa jest dosyć obszerna, jesteśmy na etapie kompletowania wszystkich materiałów. Wykluczyliśmy jednak chorobę zakaźną jako przyczynę – poinformowała nas Agnieszka Lis.Wyjaśnień w sprawie udzielił nam również sam właściciel, który – jak twierdzi – nie ma nic do ukrycia. Współpracuje otwarcie, jak zapewnił, ze wszystkimi służbami zaangażowanymi w wyjaśnienie sprawy.PRZECZYTAJ TEŻ: Lubelskie: Spadł z dachu, gdy montował antenę– Owce zostały zabezpieczone i odebrane przez firmę, która zajęła się ich utylizacją. Na ciałach zwierząt były widoczne ukąszenia. Warto też podkreślić, iż te sześć owiec stanowiło całe stado. Służby weterynaryjne przeprowadziły wszystkie czynności, zatem nie ma w tej chwili żadnego zagrożenia ani powodów do niepokoju. Podejrzewam, iż do owiec musiały się przedostać psy. Ukąszenia były jednak wyraźne i widoczne. Nie mamy niestety dostępu do żadnych świadków – wyjaśnił nam właściciel gospodarstwa, Tomasz Gromadzki.Podkreślił jednocześnie, iż gospodarstwo dogląda niemal codziennie, a za wszystkie niezbędne czynności związane z utrzymaniem zwierząt odpowiadają również pracownicy.– W gospodarstwie funkcjonuje też cały kompleks stawów hodowlanych, prowadzonych od 2008 roku. Takie przypadki zdarzają się po prostu. Nie doszukiwałbym się tutaj drugiego dna. Podkreślam – wszystko jest pod kontrolą – zapewnił nas Tomasz Gromadzki.Wójt Zdzisław Krupa został – jak stwierdził w rozmowie z nami – zaskoczony doniesieniami na temat owiec, ponieważ z urzędowych dokumentów nie wynikało, aby miały one przebywać w Kaniem.PRZECZYTAJ: Na Zamojszczyźnie groźniejsze od dzików bywają... łosie i sarny– Do tej pory mieliśmy wiedzę na temat gospodarstwa o charakterze rybackim, ale nie na temat owiec czy gospodarstwa typowo rolnego. Informacje na jego temat weryfikowaliśmy także pod kątem zwrotu podatku akcyzowego, ponieważ z tych danych również wynika, czy ktoś występował o zwrot w związku z prowadzoną działalnością. Tak więc byliśmy zaskoczeni. To prawda, po miejscowości zaczęły się rozchodzić pewne nieprzyjemne zapachy i po otrzymaniu sygnału udaliśmy się na miejsce. Właściciel dzierżawi grunty od Skarbu Państwa już od wielu lat, a ta działka stanowiła inną część prowadzonego przez niego gospodarstwa – poinformował nas wójt Zdzisław Krupa.