Wychowywała się i dorastała w otoczeniu zwierząt. Od zawsze jednak najbardziej fascynowały ją koty. Nie sposób policzyć, ile przez lata Laura Agusti ich sfotografowała, narysowała i namalowała. Wyjątkowo silna więź połączyła hiszpańską artystkę z kotem syjamskim o imieniu Hej. Opowieścią o tej przyjaźni i relacji jest wzruszająca, pięknie zilustrowana książka „Historia pewnego kota”.
Skąd wzięła się twoja fascynacja kotami?
Od zawsze lubiłam koty. Jako dziecko mieszkałam z siostrą i mamą w domu moich dziadków, w bardzo małym miasteczku [Teruel w Hiszpanii – przyp. red.], otoczona zwierzętami, przyrodą. Były tam koty i psy, więc naturalnie towarzyszyły nam w zabawach. Koty fascynują mnie nie tylko ze względu na ich piękno, ale także charakter, sposób poruszania się i to, jak bardzo są inteligentne.
Co sprawiło, iż tak silna więź połączyła cię z Hejem?
Hej był pierwszym kotem, za którego byłam w pełni odpowiedzialna. Był ode mnie zależny, zwłaszcza pod koniec swojego życia. Z biegiem czasu nasza relacja stawała się coraz bardziej intensywna. W ciągu 17 lat, które spędziliśmy wspólnie, bardzo się ze sobą zżyliśmy. Jego miłość i towarzystwo rekompensowały wszystko.
„Historia pewnego kota” to wzruszająca opowieść o miłości i przywiązaniu. Pracę nad książką rozpoczęłaś, gdy Hej zachorował na niewydolność nerek. Czy to było impulsem do opowiedzenia tej historii?
Od zawsze rysowałam zwierzęta. Cały czas miałam je wokół siebie, więc były moim codziennym źródłem inspiracji. Kiedy zorientowałam się, iż koniec Heja jest bliski, zaczęłam go rysować i robić mu zdjęcia. Postanowiłam napisać książkę, ponieważ był to najbardziej terapeutyczny sposób, by poradzić sobie z żałobą po jego stracie.
Jak czujesz się teraz, po wydaniu książki?
Jestem zaskoczona tym, jak bardzo moja książka się podoba. Otrzymałam setki wiadomości od osób, które poczuły się raźniej po jej przeczytaniu. Trudno sobie wyobrazić, jak wygląda żałoba po ukochanych zwierzętach, jeżeli się jej nie doświadczyło. Ci, którzy nigdy nie mieli zwierząt, mogą nie rozumieć, jak bardzo można się z nimi związać, oraz jak dojmujący i bolesny może być żal, gdy odejdą.
Czego można się nauczyć, opiekując się kotem?
Zajmując się zwierzętami, na pewno uczysz się cierpliwości. Stajesz się też bardziej opiekuńcza i odpowiedzialna. Dlatego tak dobrze jest, gdy dzieci się z nimi wychowują. Hej tego wszystkiego właśnie mnie nauczył. A przede wszystkim tego, iż nie potrafię już żyć bez towarzystwa zwierząt.
Czy to oznacza, iż koty pozostawiły w twoim życiu trochę miejsca również dla innych zwierząt?
Oczywiście. Dla mnie idealnym połączeniem jest posiadanie kota i psa, ponieważ są to zupełni różni towarzysze. Wzajemnie się jednak uzupełniają. Psy są wierne, a ich czułość jest tak piękna, iż szkoda byłoby jej w życiu nie doświadczyć.
Wizerunkami kotów ozdabiasz również swoje ciało. Pamiętasz, kiedy zrobiłaś sobie pierwszy „koci” tatuaż?
Szczerze mówiąc, nie pamiętam, ale to był ten, który przedstawia kobietę-kota. Powstał chyba dziesięć lat temu, gdy zaczęłam otrzymywać od ludzi zlecenia na tego typu projekty tatuaży. Pomyślałam sobie wtedy, iż też chciałabym nosić podobny. Potem, jakieś pięć czy sześć lat temu, na ramieniu wytatuowałam Heja, żeby zawsze mieć go przy sobie. Kolejny „koci” tatuaż zrobiłam kilka miesięcy temu. Tym razem jednak nie był to kot domowy, ale lwica. Wytatuowałam ją z okazji pierwszych urodzin mojej siostrzenicy Martiny, która urodziła się w sierpniu ubiegłego roku, a jej znakiem zodiaku jest lew.
Jeden z fragmentów w twojej książce jest poświęcony wizerunkom kotów w sztuce. Jakie artystki lub artystów, w których twórczości koty są częstym motywem, lubisz najbardziej?
Bardzo cenię Louisa Waina [angielski rysownik, zm. w 1939 r. – przyp. red.] za sposób, w jaki sposób przedstawiał koty w miarę postępu swojej choroby psychicznej. Moimi ulubionymi są również czarne koty malowane przez Maud Lewis [popularna kanadyjska artystka sztuki ludowej, zm. 1970 r. – przyp. red.] Tak naprawdę cenię twórczość wielu artystów, którzy przedstawiają koty. Prowadzę choćby sekretne konto na Instagramie poświęcone temu tematowi: @cat.in.art…