Kto pozwolił ci wziąć mój telefon?!

1 tydzień temu

Kto pozwolił ci wziąć mój telefon?!

— Kto pozwolił ci wziąć mój telefon?! — Agnieszka po raz pierwszy zobaczyła prawdziwe oblicze swojego męża.

— jeżeli go jeszcze raz dotkniesz, połamię ci palce! Nigdy, rozumiesz? Nigdy w życiu nie waż się dotykać mojego telefonu! — Jakub wyrwał jej urządzenie z rąk z furią.

— Kochanie, przepraszam… Nie chciałam… Chciałam tylko obejrzeć nasze wczorajsze zdjęcia… — Agnieszka cofnęła się przerażona na drugi koniec kanapy.

— jeżeli mnie poprosisz, odblokuję go i ci pokażę. Ale bez pozwolenia… Nigdy więcej! — Jakub pokręcił głową i poszedł do kuchni.

— Boże, co on ukrywa? — Serce Agnieszki biło jak szalone. W ciągu sześciu miesięcy małżeństwa nigdy nie widziała go tak wściekłego.

— A przecież nie zrobiłam nic złego… Chciałam tylko zobaczyć zdjęcia, — skuliła się w kącie kanapy.

— Zdrada? Nie, to niemożliwe. Dopiero się pobraliśmy. Między nami wszystko jest w porządku… — potrząsnęła głową, szukając logicznego wytłumaczenia.

— Może naczytał się tych wszystkich blogów o granicach osobistych… I teraz pokazuje zęby, — Agnieszka wpatrywała się w świecę z zamyśleniem.

— Kochanie, weź trochę czereśni. Wybrałem najsłodsze, — Jakub uśmiechnął się, jakby nic się nie stało, i postawił przed nią talerz.

— Jakie masz plany na jutro? Moi znajomi zaprosili nas do siebie. Zawsze mówisz, iż nikogo ci nie przedstawiam… To idealna okazja. Pójdziesz? — Jakub chwycił dłoń Agnieszki.

— Tak, oczywiście, — uśmiechnęła się, postanawiając zapomnieć o nieprzyjemnym incydencie z telefonem.

Do tego momentu ich małżeństwo wydawało jej się bajką. Gdyby tylko wiedziała, co ją czeka…

Następnego dnia

Dotarli do mieszkania znajomych.

— Jestem Paweł, a to moja żona, Marta. Wchodźcie, kolacja jest prawie gotowa! — para powitała ich serdecznie.

Jakub podał butelkę wina i razem z Agnieszką weszli do przytulnego salonu.

— Agnieszko, czym się zajmujesz? Jakub kilka nam o tobie opowiadał… — zapytała Marta.

— Pracuję w branży filmowej. Organizuję plan zdjęciowy, — Agnieszka upiła łyk wina i sięgnęła po kawałek sera.

— Kino to interesująca branża. W przeciwieństwie do twojej pracy w salonie samochodowym… — Paweł spojrzał na przyjaciela z chytrym uśmiechem. — Ile aut sprzedałeś w tym miesiącu?

— Trzynaście. Spodziewam się niezłej premii! — Jakub uniósł dumnie kieliszek. — Za nasze wspaniałe panie i moją cudowną żonę!

Wieczór minął przyjemnie, ale Agnieszka nie mogła pozbyć się wrażenia, iż to mieszkanie jest jej znajome.

Miesiąc później

Ich związek rozkwitał jak kwitnące wiosną drzewa. Wszystko było idealne. Aż do pewnego dnia.

Pewnego razu w pracy Agnieszka otrzymała listę mieszkań do realizacji zdjęć. Jedno z nich wyglądało znajomo.

— Niemożliwe… To mieszkanie, w którym byliśmy z Pawłem i Martą! — spojrzała na zdjęcia z niedowierzaniem.

Zdecydowała się wybrać właśnie to.

Kiedy właścicielka, Irena Petrucci, otworzyła drzwi, Agnieszka nie potrafiła ukryć emocji:

— Przepraszam, ale już tu byłam. Zna pani Pawła i Martę?

— Nie, nie znam nikogo o tych imionach… To mieszkanie jest wynajmowane krótkoterminowo, — odpowiedziała kobieta, wzruszając ramionami.

— Ale… ich zdjęcia tu były…

— Może zostawił je któryś z lokatorów. Ostatni, którego pamiętam, to mężczyzna… Jakub, o ile dobrze kojarzę? Wysoki, przystojny.

Chłodny dreszcz przebiegł po plecach Agnieszki. To była idealna charakterystyka jej męża…

Tego wieczoru Agnieszka zaproponowała Jakubowi spotkanie z Pawłem i Martą. On odmówił.

— Wyjechali nad morze do jesieni.

Nie uwierzyła mu.

Następnego dnia wydarzyło się coś jeszcze dziwniejszego.

W centrum handlowym podszedł do nich jakiś nieznajomy.

— Sergiusz?! — mężczyzna spojrzał na Jakuba ze zdumieniem.

Jakub przyspieszył kroku.

— Ty… ty nie żyjesz… — wyszeptał tamten.

— Pomylił się pan! — Jakub chwycił Agnieszkę za rękę i gwałtownie wyprowadził ją z budynku.

Tego wieczoru Agnieszka poczekała, aż mąż zaśnie, i odblokowała jego telefon.

To, co zobaczyła, wstrząsnęło nią.

Jakub wynajął aktorów do roli swoich znajomych. A w jego starych albumach fotograficznych… był inny mężczyzna. Sergiusz.

Prawda wychodzi na jaw

Następnego ranka Agnieszka zaprosiła Jakuba do kawiarni.

On usiadł, ciężko oddychając. Był ranny.

— Tamten człowiek mnie rozpoznał. To koniec… — wyszeptał zachrypniętym głosem. — Byłem pod przykrywką. Organizacja przestępcza… Ukradłem im miliard. Pieniądze są w tym telefonie. Teraz należą do ciebie.

— Jestem w ciąży… Nie zostawię cię! — Agnieszka ścisnęła jego dłoń.

— Musisz przeżyć… — Jakub stracił przytomność.

Agnieszka natychmiast zadzwoniła do ojca, byłego śledczego.

— Tato, wiem, iż nie rozmawialiśmy od pięciu lat… Ale musisz uratować mnie i mojego męża.

Trzy lata później

Na brzegu oceanu mężczyzna, kobieta i małe dziecko budowali zamek z piasku.

— Mamo, tato, zobaczcie, jaka twierdza!

Mężczyzna objął żonę.

— Największa twierdza… to nasza rodzina.

Słońce świeciło tak samo dla wszystkich – zarówno dla dobrych, jak i złych ludzi.

Idź do oryginalnego materiału